Karta została wyciągnięta i pokazana Bezimiennemu.
Król siedzący na tronie wpatrywał się w jeden punkt, poważnie i surowo. Niemniej w jednej chwili wzrok papierowego jegomościa przeniósł się prosto na Bezimiennego. Twarz, niczym krucha maska, odpadła z jego twarzy jak skruszony tynk, odsłaniając nagą czaszkę z oczami.
-
Zjebałeś to po całości, Morte! - zagrzmiał dwywymiarowy czaszkowy król, mimikując przy tym gadający czerep z poprzedniej wersji mafii, uderzając złotym buzdyganem niczym sędzia młotem i kierując te słowa do Bezimiennego.
[media]http://s32.postimg.org/56nceymx1/your_sins.png[/media]
-
Za karę rzucam na ciebie swój głos wyjebania, abyś nie stanowił ponownego zagrożenia dla tego świata! - gromił władca z karty, skierował kciuk wolnej ręki w dół, a Ryoku schowała oburzoną kartę do talii.
-
Heh, cóż, karty chyba nieszczególnie cię polubiły... ale w końcu to tylko karty - dziewczyna uśmiechnęła się mimo sytuacji.
Co zaś tyczyło się dr House'a i Teda:
-
Wasza kłótnia małżeńska jest doprawdy rozkoszna. Ale jesteśmy tu w poszukiwaniu seryjnego mordercy i śmierciożerców, a nie w słuchaniu relacji waszego pożycia. Chociaż... w poprzedniej wersji dwójka mafiozów podobnie toczyła grę. Lemur Bellatriks ciskała w Króla, ale Król się jej nie odwijał. Może to na waszą dwójkę trzeba mieć oko - stwierdziła chłodno dziewczyna. -
Pierwszy dzień i już ciskacie w siebie głosami, to chyba... niezbyt rozsądne i logiczne, panie doktorze - rzuciła tutaj do wrednego konowała.