Elvin de Blacktower miał jasną wizję tego, jak poradzić sobie z goblińskim władcą. Wyobrażał sobie wyzwanie go na ubitą ziemię i pychę potwora, który wyzwanie by przyjął. A potem epicki pojedynek i gobliny oddające pola po porażce swojego wodza.
Strzała Girlaen szybko jednak zakończyła godne ballady wyobrażenia. Gdy zielonoskórzy rzucili się do walki o koronę i - zapewne - władzę, rycerz odetchnął. Wewnętrzne przepychanki i wzajemna rzeź zajmą małe potworki na tyle, że przestaną być jakimkolwiek zagrożeniem dla karawany.
Przy TAKIEJ łuczniczce niewiele chwały go czeka.
Dobył jednak miecza i ruszył naprzód, nie tyle by walczyć, bardziej by jakiś zbłąkany goblin nie wpadł na pomysł, że warto by zaatakować damy, które miał pod opieką. Przynajmniej we własnym rycerskim mniemaniu!
__________________ Bez podpisu. |