13-05-2016, 15:12
|
#20 |
| Ted przeciągle westchnął i machnął ręką na poczynania Barneya. Był już pewien, że nie zdoła odwieźć przyjaciela od jego planu, jakikolwiek by on nie był. Następnie zaś spojrzał z przerażeniem na broń, którą spomiędzy swoich krągłości wyciągnęła Ryoku. Pobladł i uniósł ręce do góry.
- Spokojnie, spoookoojnie - mówił, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Umawiał się już z takimi wariatkami, dlatego wiedział jak powinien się zachowywać w takich sytuacjach. Wiedział, niestety jego emocje wzięły górę. Skoczył i schował się za plecami Borata. - BEZ PANIKI! Barney ty ją wyprowadziłeś z równowagi, zrób że coś. Cofam swój głos! Nigdy go nie było. Ryoku Nightblade jest miłą osobą i na pewno nie zrobiłaby nikomu krzywdy!
Następnie, gdy atmosfera nieco się uspokoiła, Ted posmutniał i usiadł na krześle.
- Przepraszam za to - mówił do Ryo. - Mam dziś zły dzień. Wsiadłem do złego pociągu, wmieszałem się w jakiś kryminał, dziewczyna mnie rzuciła, a na dodatek jakiś wielki koń ze skrzydłami zesrał mi się na marynarkę, kiedy przelatywał nad nami. No i jeszcze on! - Ted z zapłakaną miną wskazał na Mortuus’a. Wyglądał na załamanego.
- Dlaczego ktoś taki jak on może mieć żonę i trójkę dzieci, a ja nie!? Co on ma takiego, czego ja nie mam!? Co jest ze mną nie tak!? Wytłumacz się ŚMIERCIOŻERCO! Ty porwałeś tą dziewczynkę! |
| |