Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2016, 19:50   #210
Goel
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
I tak kończyło się gierojowanie! Atanaj psioczył pod nosem całą drogę do miasta - wściekłości mężczyzny nie ugasiło nawet przybycie do gospody, i to z góry opłaconej na tydzień. Trudno było się jednak dziwić Ungołowi: nie dość, że był ostatni do bitki z Norsmenami, to jeszcze paniczyk Ulli śmiał na dobre imię koczownika nastawać.

- Oj, doigrasz się, swołocz, doigrasz... Suka blać ty... - cedził przez zaciśnięte zęby w trakcie opatrywania ran. Franz, choć szorstki w obyciu, spodobał się Atanajowi najbardziej - dobrze robił mieczem i rozumiał, że tylko pieniądz w życiu człeka się liczy. Wdzięczny za opatrzenie ran, już w karczmie dokuśtykał do najemnika i rzekł:
- Spasiba, gieroj Franz. Dobry z was chłop - jak tylko dieńki ze sprziedażi będziem mieć, na mój koszt się uchlejem. - zakończył, puściwszy zmęczone acz przyjazne "oczko" wojownikowi.

Najbardziej jednak Ungoł ubolewał nad brakiem kobiet. Prawdą było, że gwałcić dzierlatki na oczach dzieci nie chciał - ale pa czemu duszki jednej czy dwóch do serca nie przygarnąć na noc i w bólu nie utulić, a? Gdyby jeszcze nie paskudna rana od topora norskiego ciury... A tak mógł jeno pomażyć o odrobinie niezgorszego ciupciania.

I jeszcze absurdalny pomysł z braniem Nordów w jasyr... Na kislevskich stepach Nordlingów brano jeno po to, by na oczach całego plemienia dzień cały sprawiać ku uciesze gawiedzi! Ale cóż, maładziec był z giermka to i jeszcze wiedzieć wiele nie mógł.

Nie zaszczyciwszy słowem na stronie ani krasnala, ani tym bardziej szlachciury, z głośnym "Opa!" Atanaj usadowił się w kącie sali i przyglądając się swojemu opatrunkowi, rzucił w przestrzeń:

- Nu i szto, ribiata? Zaduwoleni? Oblowyli się niczym ksiunżynta? Ja, prosze ja Was, jestem ochen rad - wszak nieczęsto można tak krasną ranę zebrać, a? Syka blać! - zakończył sycząc z bólu, gdy spróbował poluźnić szarpie założone przez najemnika.

Zostawiwszy ranę w spokoju (choć dokuczała mu niemiłosiernie) sięgnął po pudełko, które dostało mu się w łupie. Dziwny zawierało mechanizm - bo ze szczątkowej wiedzy, jaką Ungoł posiadał o technologii tyle tylko mógł wywnioskować, że nie jest to przypadkowa plątanina rygli i sprężynek. Może jednak krasnolud na coś się przyda? Tymczasem jednak odpoczywał, czując senność po długiej drodze i niełatwej walce - wiedział, że nie może usnąć. Bez dokładnego opatrzenia rany mógł przecież wykrwawić się w nocy - a tego raczej nie planował. Nie teraz, gdy był już w mieście - a razem z nim w grodzie był zamknięty jego ciemięzca. Czas zemsty był bliski, póki co należało jednak zebrać siły - koczownik postanowił więc, że bez względu na decyzje grupy, pozostanie w karczmie przynajmniej dzień lub dwa. W wolnej chwili chciał również dopytać karczmarkę o medyka. Pytaniem bez odpowiedzi pozostawało skąd mężczyzna weźmie pieniądze na leczenie?
 
Goel jest offline