Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2016, 22:06   #121
Ramp
 
Reputacja: 1 Ramp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumny
Terentatek był ogromny, stwór natychmiast po ujrzeniu najemnika, zaatakował. Im bliżej byl Martell, tym większy się stawał. Pilot trochę się zdziwił, myślał że nie będzie aż tak duży, ale jak się powiedziało A trzeba powiedzieć B. Ucieczka by nic nie dała, bestia by ich zapewne goniła tak długo aż nie dopadnie, albo się znudzi. Tak czy siak byli tam, i musieli jakoś zaradzic tej całej sytuacji. Potworek miał trochę długie łapy i gdyby nie fart, czyli dziwne przeczucie i cofnięcie się Aarona w tył, mogłoby go już nie być na tym świecie. O mały włos uniknął paskudnej śmierci z rąk stwora wielkości Rancora. W zamian mógł strzelić do niego w najlepszej sytuacji jaka miał w życiu do tej pory. Nawet nie było potrzeby celować, tylko przyłożyć działo i wystrzelić. Ogromny kaliber, i siła ognia były zabójcze. Niestety nie dla stwora, którego taki strzał nie zdołał zabić. Wyrządził mu dość spora krzywdę, która doprowadziła do szału pourazowego, co zaowocowało niekontrolowanym machaniem rak. Jedna z nich, o niesamowitej ciężarze, uderzyła najemnika, który nie mając szans na unik rąbnął w ścianę.
Potwór osunął się z powrotem do swojego ‘legowiska’. Martell nie wiedział co się stało, tkwił w ścianie, choćby go tam ktoś zamurował. Ból popękanych żeber, kurwica, że stało sie tak jak się stało, że był w tym momencie nieużyteczny. Próbował wydostać jedną rękę i sięgając do pasa wyciągnąć zastrzyk przeciwbólowy, a czując że napieprza jak cholera, wyciągnął zaraz drugi o trochę mniejszej dawce, nie wiadomo jak by jego organizm zareagował na tak silne znieczulenie. Miał nadzieje, że aby trochę ten ból minie, aby mógł bez większego bólu stanąć na nogi. Aaron nie zwrócił nawet uwagi, że jego broń zniknęła mu spod nóg. Kątem oka widziłą że Kelevra go pożycza. Zbytnio się tym nie przejął, gdyby miał zginąć to Slevin by go zabił w momencie w którym chwycił broń, albo wykończył własnym blasterem. Próbował się jakoś ogarnąć i ewentualnie znieczulać się co chwile, gdyby zaszła taka potrzeba. W każdym bądź razie czekał na resztę akcji, co zrobi Slevin Kelevra, czy nie będą musieli uciekać, w przeciwnym razie Martell długo nie pożyje, aczkolwiek może się mylić.
- Zabij tego ścierwo! - ryknął na koniec, zanim Kelevra zniknął mu z oczu.
 
Ramp jest offline