Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2016, 09:47   #68
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna:
Boga Wojny najwidoczniej nie interesowały Twoje piersi, ponieważ po otrzymaniu dwóch celnych trafień z pocisków karabinowych rozjuszył się jak makler, który przewalił po pijaku cały majątek klienta będącego szefem mafii. Ruszył do bitki, do której określenie rzeźnia z całą pewnością nie pasowały. Nie ma słów na widok rozbryzgiwania przeciwnika jednym ciosem piąchy. Nie opiszesz w znanym Ci języku uczucia, kiedy ktoś jest składany jak harmonijka wydająca bulgoczące odgłosy. Nie masz tyle treści żołądkowej, która wystarczyłaby na odreagowanie widoku wieszania kogoś pod sufitem za pomocą jego flaków.

Rozważając, jakiemu rodzajowi Wojny patronuje ten Bóg możesz stwierdzić jedno - Totalnej. Precyzja ruchów, pełna sieczkarnia i nieustanne obryzgiwanie czyjąś krwią. Dostałaś w twarz czymś co mogło być do niedawna wątrobą, płucem, mózgiem czy nadnerczem - nie przypominało to niczego.

Gdy Bóg Wojny chwilowo pozostawił spółkowanie z Tobą na dalszym planie, szybko podciągnęłaś dziurawe majtki i dorwałaś jednego goblina. Czar zadziałał, pomimo że goblin był grubawym niedorajdą, ale w tym przypadku liczył się jedynie wzrost. Magia czasami olewała takie zjawiska jak zachowanie masy, moc, energia, logika w urzędzie skarbowym...rzut wyszedł pięknie, ale Bóg Wojny zareagował szybciej niż Ty umiesz powiedzieć "O!". Klasnął, a goblin zamienił się w jego dłoniach dosłownie w krwawą mgiełkę.

Przełknęłaś ślinę...

Zobaczyłaś, że z Partridgem coś się dzieje. Nie wiesz czy dobrego, czy złego, bo nie umiesz myśleć takimi kategoriami, z wyjątkiem oceny jakości tuszu do rzęs. Ale Bóg Wojny ewidentnie zwrócił na niego uwagę, zarzucając dalszą eksterminację narodu goblińskiego. I dobrze, bo na suficie i ścianach już nie ma miejsca na kolejne porcje wnętrzności oraz kawałków ciał. Kilku ostatnich szczelców już zaczęło dzielnie spieprzać poza teren niehumanitarnej konfrontacji, więc na placu boju pozostałaś Ty - elfia magiczka z problemami psychosomatycznymi oraz Partridge - ślepy elf, któremu nie przeszkadzałoby mieć własną armię i niezdobywalny zamek na szczycie jakiejś góry...


Partridge:
Nie miałeś pojęcia, że krew może być czarna, chociaż swojej i tak wolałeś nie widzieć. Nigdy nie byłeś uprzedzony do widoku krwi, jednakże nie byłeś też uprzedzony do pozostawiania jej w swoim krwiobiegu. Jeden z goblinów-szczelców akurat przykucnął przy Tobie, aby przeładować toporny karabin i na Twoją prośbę podał Ci manierkę ewidentnie wzmacnianą ołowiem, ponieważ ważyła z dobre 3 kilogramy. Odkorkowałeś, a zawartość dosłownie Cię oślepiła. Uranówka? Plutonówka? A może berylówka z domieszką reszty tablicy Mendeldolewaj'a? Nic to, jeśli gobliny przeżywały takie nuklearne bombardowania żołądków to i Ty powinieneś dać radę. No, chociaż zjedzenie nieumytego jabłka zazwyczaj kończy się u Ciebie srogą sraczką, odwodnieniem i szokiem septycznym.

Golnąłeś.

Myślałeś, że ten miecz w klacie boli, ale przelewanie się alkoholu o symbolu chemicznym Alk-560 przez otwarte rany to dopiero kawałek losu równy martyrologii pacyfikowanego narodu... O szlag, chyba poczułeś wszelkie dostępne w Twoim ciele synapsy, neurony, naczynia krwionośne oraz organy wewnętrzne.

Dostałeś drgawek. Popuściłeś w spodnie, ale tylko siku, nie byłeś jakimś tam obsrajgatkiem-frajerem.

I stało się tak, jak przewidywałeś - rana zaczęła się wypalać, a miecz topić. Osz, kurwa, no dobra...może boleć jeszcze bardziej i jednak jesteś obsrajgatkiem-frajerem, ale może po prostu nie byłeś tego świadom lub oszukiwałeś sam siebie.

I nagle ból, który trwał z 4000 lat świetlnych, minął. Miecz wtopił się w Twoją zapadłą klatkę piersiową! Masz metalową klatę! Wow, nawet nieco zmężniała i nie widać już żeber. A do tego czujesz się...niewiarygodne...jakbyś mógł komuś solidnie dopierdolić.

Bóg Wojny zaczął iść w Twoim kierunku. Cóż, w środku dalej pozostałeś tym samym poczciwym, nieudolnym, zdystansowanym do walki i okazywania heroizmu Partridgem - obiecującym cieślą z dyplomem wypisanym na zużytej, rozdartej kopercie.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 15-05-2016 o 10:06.
Bergan jest offline