Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2016, 16:32   #40
Perrin
 
Perrin's Avatar
 
Reputacja: 1 Perrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumny
Dolit nie bardzo wiedział jakim sposobem Osbern i Roley znaleźli się na dole przed nim. Być może zrobili to, gdy rzucał zaklęcie. Wszystko jednak działo się zbyt szybko, by zastanawiać się nad tak błahymi kwestiami. Osbern w świetle przywołanego żuka ciął na lewo prawo. Nie były to jednak bezwładne uderzenia mieczem. Wyglądało to dość profesjonalnie i dawało nadzieję na zwycięstwo w walce. Roley próbował szyć z łuku i początkowo szło mu nieźle, ale wilk zaczął go spychać. Jeden z wilków zagryzł żuka. To wszystko działo się w ciągu kilku zaledwie sekund, ale mimo wszystko głównie uwaga Dolita była skierowana gdzie indziej. Oto Zehirla była atakowana przez inne bydle. Co niezwykłe z pomocą ruszył Xaaz strzelając czymś z ręki (pewnie jakimś promieniem lodu albo czymś w tym rodzaju). Atak ten nie zrobił na bydlaku żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie. Nacierał coraz mocniej i mocniej. To właśnie wtedy Dolit skoczył na dół, zbijając w ten sposób wilka z nóg. Ból w ręce i nie tylko przegrał jednak z samozadowoleniem młodzieńca. Krew mu zapulsowała w żyłach, odezwała się adrenalina i nasz bohater nabrał pewności siebie. Elfka jest bezpieczna, a on może ją ochronić. Nie był nigdy w takiej sytuacji, ale wiedział, że stać go na wiele. W końcu to tylko jeden wilk, który już dostał nauczkę. Pewnie zaraz zacznie się zwijać ze strachu i uciekać. Lekceważąc swego przeciwnika Dolit rozejrzał się jak wygląda sytuacja u pozostałych. Xaaz jednak zeskoczył na dół i atakował jakimiś błyskawicami czy czymś w tym rodzaju. Był to niezły pokaz. W tym jednak momencie coś się ruszyło na skraju pola widzenia Dolita. Młodzieniec odwrócił się natychmiast i zauważył, że zbity z nóg wilk wcale nie zamierza uciekać, a wręcz bezczelnie szykuje się do ataku.
"Będziesz tego żałować"- pomyślał młodzieniec jednocześnie podcinając zwierzę i uderzając swym kijem. Teraz już całkowicie czuł się pewny i zadowolony z siebie. Oto był wojownikiem! Obrońcą niewiast! Nawet dzika bestia nie ma z nim szans! Oczywiście gdyby się chwilę zastanowił, to przypomniałby sobie, że jeszcze przed pięcioma minutami uciekał w panice przed innymi bestiami. Na szczęście jednak nie miał czasu na zastanowienie. Trzeba było przypieczętować swoje zwycięstwo. Szybki ogląd sytuacji podpowiedział Dollitowi co tym razem ma zrobić. Wypowiedział szybko podobne zaklęcie:
- JEKUUU! Endolikim anagafan anando agissssss...
Wówczas dwie rzeczy wydarzyły się jednocześnie. Czar zadziałał i przed Dolitem pojawił się wąż. Niestety Osbern popsuł mu chwilę chwały pojawiając się nagle i ciężko raniąc wilka. Młodzik już chciał zwrócić uwagę towarzyszowi by nie przeszkadzał w walce, ale tamten już odbiegł najwyraźniej chcąc uczynić znów to samo tym razem wobec Roleya. W końcu w jaskini zostały tylko jakieś niewarte uwagi piszczące szczeniaki.
Dopiero po chwili Dolit ochłonął i uświadomił sobie całość ostatnich wydarzeń. Adrenalina zniknęła, wrócił zwykły mu namysł i... strach. Najpierw strach związany z niebezpieczeństwem na jakie się naraził. Potem strach związany z tym, co było przyczyną takiego ryzyka. Szybko pochylił się nad Zehirlą. Krew. Pełno krwi.
- Nie nie nie nie- myślał Dolit, a w zasadzie próbował zebrac myśli bo ogarniała go narastająca panika. Ktoś tam coś krzyczał z tyłu, coś łupnęło, ale Dolita to nie obchodziło. Trzeba było sprawdzić czy z Zehirlą wszystko w porządku. Tylko jak to się sprawdza? Co robić. Miotał się. Wyciągał rękę to znowu ją cofał. Pochylił się żeby przyłożyć ucho do jej piersi.
- Przyjemne z pożytecznym- usprawiedliwiał się. Coś go jednak brutalnie odepchnęło. Pojawiła sie nagle nie wiadomo skąd tamta śliczna harfistka, o której młodzieniec zdążył dawno zapomnieć. Zrobiła coś rękami. Dolit już wyciągnął rękę by ją zatrzymać, ale nagle Zehirla przestała krwawić i otworzyła oczy. Oblizała się jakby dopiero jadła coś smacznego. Wyglądało to bardzo... dobrze. Strach Dolita prysnął jak mydlana bańka, a w jego miejsce zrodziło się coś innego, czego młodzieniec wcześniej nie doświadczył. Jednocześnie ulga, pociąg taki, jaki czuł wobec niejednej dziewki, a jednak jakiś taki inny. I było tam coś jeszcze, ale nie wiedział co. W tym momencie ta delikatna niewiasta... rozpłakała się. Żaden facet nie potrafi patrzeć spokojnie gdy kobieta płacze. Na górze prawdopodobnie trwał pościg prowadzony przez ziemskich kapłanów i pozaziemskie istoty, ożywione drzewa i co tam jeszcze. Dolit był obolały, miał na czole jakieś piętno, nie miał gdzie się podziać, dopiero stoczył walkę z krwiożerczymi wilkami i prawdopodobnie byli tu wszyscy uwięzieni w tej grocie, by czekać na śmierć. Ale Dolit o tym wszystkim nie zupełnie nie pamiętał. Cały jego umysł wypełniła tylko jedna myśl
"Ona płacze". Młodzieniec zareagował impulsywnie, trochę jak podczas walki gdy rzucał się do ataku. Ale teraz rzucił się nie w kierunku wroga, a w stronę Zehirlii chcąc objąć ją i pocieszyć.
 

Ostatnio edytowane przez Perrin : 14-05-2016 o 17:13.
Perrin jest offline