14-05-2016, 16:52
|
#82 |
| Brzeg Wartki 1 Tarsakh, Śródzimie, Roku Orczej Wiosny ok. godz. 15.00 Skrzat z włócznią nadal wydawał się podejrzliwy (może z powodu tego jak Panril wyglądał), ale większość maluchów wyraźnie spodobała się możliwość dostawy dużej ilości mleka. Słychać też było podniecone piski: "Śledzie? A co to są śledzie?". No cóż, istoty mieszkały kawał drogi morza; nawet dalej jeśli wziąć pod uwagę ich rozmiary. Choć Jacia dosłyszała też pomruki, że skoro wilcy by zjedli krowę to tak, jakby krowa była już dla ludzi martwa; a cudze złoto mało ich obchodziło. - No pewnie, miał być skopek codziennie, a teraz raz i koniec? Mowy nie ma! - obruszył się skrzaci mówca na słowa Adrika. - Jak się tak martwicie o Mucindę to siadaj i dój, o, ty tam na przykład! - Machnął na Tivę. - Jeszcze dużo zostało. Tylko bez sztuczek! - groźnie potrząsnął bronią. - Może zrobimy tak - mleko i te... śledzie teraz, a raz na dekadzień jakiś nabiał, może być ser, mleko, śmietanka, co tam będzie... Zwłaszcza zimą. - z tłumu wyłonił się bardziej wiekowy stworek i wyłożył swoją propozycję. - Tak, i ten... Jeszcze coś! Potrzebujemy czegoś! - włócznik najwyraźniej nie chciał się sprzeciwiać starszemu, ale też miał zamiar wytargować ile się da. Propozycja Tivy była mu na rękę. - Pięknych kamieni, klejnotów. Nie muszą być duże, byle by błyszczały. Gdy bohaterowie ustalili kwestię mleka i jego przetworów Uruk i Bonia pomaszerowali szybko do wioski. Biegiem w zasadzie. Poszukiwania zajęły im jakieś dwie godziny i choć teraz zasuwali energicznie to godzina wte, godzina wewte... Noc ich na powrocie do wioski zastanie jak nic! Śledzie były w domu Yolandy, wystarczyło zapakować. Knut zaś siedział przed swoją chatą siorbiąc obiad i grzejąc się w słońcu. Na wiadomość, że krowa została odnaleziona ucieszył się tak, jakby mu dziecko znaleźli. Jednak w miarę słuchania szczegółów pochmurniał coraz bardziej. Widać było, że podobnie jak Uruk, ma ochotę przyłożyć maluchom i tyle. Nie mieszkał jednak w Visenie pierwszy rok; znał ryzyko. Tyle że... oddawać część udoju? Niby raz na dekadzień, w dodatku niewiele, ale... Niezbyt mu się to podobało. |
| |