14-05-2016, 22:15
|
#731 |
|
Kości zostały rzucone. W tym wypadku nie raz. Dijan zaczął bardzo dobrze od wyrzucenia złodzieja. Niestety, w pierwszej rundzie nie było na stole żadnej monety, którą mógł zgarnąć. W następnych rundach łotr raczej zyskiwał niż tracił. Był ostrożny, potrafił grać. Rzucał kości w wyuczony sposób - zawsze się turlały, ale nigdy nie zderzały ze sobą. Zauważył również, że podobną taktykę miał Rivera, a jak się zapomniał nawet Kargar.
Jedyną osobą która ewidentnie nie wiedziała jak grać był Niedźwiedź. ~ Może być gorąco, jak przegra. Bo wygrać może tylko przypadkiem ~ pomyślał. Mężczyzna rzucał mocno, kości turlały się bez żadnego planu. Raz prawie wygrał, ale kości odbiły się od siebie i ostatecznie olbrzym musiał obejść się smakiem.
Niedługo potem Tymora uśmiechnęła się do uniżonego sługi Dijana i na stole wyturlały się dwie szóstki. - TAK! - krzyknął z radości Dijan, na chwilę opuszczając gardę. Trwało to jednak dosłownie chwilę. Znów był gotów na wszystko, w szczególności na atak ze strony przegranych. To jednak nie nastąpiło. Olbrzym i szarlatan zmięli w ustach przekleństwa i mniej lub bardziej kulturalnie pożegnali się z pieniędzmi. - Dzięki, to gra pomiędzy Tymorą, a nami śmiertelnikami, ale widziałem, że też potrafić grać w kości. Może następnym razem się zrewanżujesz? - zrewanżował się Kargarowi z Mithralowych Czaszek chowając pieniądze do kilku sakiewek umieszczonych przy pasku i w kieszeniach skórzni. - To co z tą robotą? Jeśli potrzebujesz kogoś dyskretnego, kto potrafi
otworzyć skrzynie w leżu smoka - mężczyzna wskazał pusty już stół z polem 7, jakby były to jego referencje - to możemy się dogadać.
Ostatnio edytowane przez psionik : 14-05-2016 o 22:18.
|
| |