Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2016, 10:03   #410
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Odpis 62

Ryszard, Doc Peter, Praudmoore:
Billy został obudzony przez Praudmoora i nie był już agresywny. Przeprosił nawet Charlotte, że chciał ją zabić. Po spakowaniu się otworzyliście drzwi na zewnątrz i wyszliście na korytarz z niebieskim dywanem. Gdzieś niedaleko można było usłyszeć znajomą latynoską muzykę graną wciąż ze sprzętu grajkowego Miguela.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=gkcj8se70VI[/media]
Pamiętacie ten zamknięty pokój ostatnio po prawej, do którego nigdy nie weszliście, bo drzwi były zamknięte? Ten, który na planie zawiera kilka stołów? Jak się teraz okazało to jest to pomieszczenie, w którym wcześniej spaliście, choć jak Ryszard i Doc Peter mogą zaświadczyć pierwotnie to było w innym budynku. Billy, Charlotte i Hadżi nie są zdziwieni nagłą zmianą korytarza i wprost mówią, że przecież tak było. Helga w ogóle zniknęła, ale właściwie kiedy? Jesteście pewni, że ona była uratowana przez Ryszarda, gdy przećpała tornado? I ten cały Greg... czy on w ogóle istniał? Czy cały ten czas wszystko co wydawało wam się, że robili Helga i Greg to tak naprawdę robili Billy i Charlotte? Pytań wiele, ale odpowiedź jedna: trzeba się stąd zbierać i to szybko.

Connor:
Praudmoore miał tylko iść zwinąć Doca Petera z Kansas City, a wsiąkł na parę dni. Razem z Maxem i Big Billem po załatwieniu swoich spraw udaliście się do miasta sprawdzić, gdzie ta łajza podziała się. Wsparcie dość zaufanej osoby (Praudmoore) było również ważne jak udział choć minimalnie zaufanego medyka (Doc Peter). Byliście zadowoleni, że włożyliście do plecaka Praudmoora lokalizator. Dzięki temu urządzeniu bez trudu zlokalizowaliście go w tym budynku. Nocą minęła straszna nawałnica i z samego rana, gdy się przejaśniło postanowiliście wkroczyć do środka. Na samym progu Max krzyknął, żeby zatrzymać się.
- To jedno z tych pojebanych miejsc eksperymentów naukowych. Może nas wypierdolić w przeszłość jak w Bunkrze. - po krótkiej dyskusji opracowaliście plan. Jeden z was zostanie przewiązany liną, a pozostali będą ją trzymali - ten przewiązany liną wejdzie do wewnątrz, a jakby stracił przytomność albo szarpnął, czy krzyknął, czy cokolwiek to zostanie wyciągnięty. Po ciągnięciu słomek padło, że ty jesteś tym jednym. Zanim wkroczyłeś do środka Max powiedział:
- Może ci się wydawać, że lina zniknie, ale ona tam wciąż będzie. Nie zapominaj o tym i jak będzie ciągnięcie w tył to nie zapieraj się. - po tych słowach przekroczyłeś próg.

Connor:
Wyszedłeś z wanny. Nie masz pojęcia jak się w niej znalazłeś. Ostatnie co pamiętasz to przekraczanie progu. Masz ze sobą kałasza i swój ekwipunek. Mimo tego, że wyszedłeś z wanny pełnej wody to, ani po tobie, ani po twoich rzeczach nie widać, aby przed chwilą były zmoczone. Sama czynność wychodzenia z wanny to może za dużo powiedziane - ocknąłeś się, gdy twoja lewa noga dołączała do prawej na podłodze. Pomieszczenie zawiera wyłącznie dużą (tak na pięć osób) wannę wypełnioną wodą i metalowe szafki obok drzwi (na mapce wyżej jest to pomieszczenie w lewym górnym rogu). Cały pokój jest wyłożony kafelkami. Widać, że ktoś oddał tu kilka strzałów. Są też ślady krwi, ale nie ma zwłok. Przy wannie leży nieprzytomny mężczyzna w białym garniturze. Jak tak stałeś i przyglądałeś się wszystkiemu to przez jedyne drzwi tutaj wszedł mężczyzna z pistoletem w ręku i gdzieś schowanym głośniczkiem wydającym z siebie muzykę latynoską.
- Eee... witam... jestem Miguel. - powiedział mężczyzna i nie zrobił żadnych agresywnych ruchów.
 
Anonim jest offline