Craig Lowell
Podniesione głosy jak rozżarzone gwoździe wbijały się w mózg Craiga, ten skupił się na czymś innym, co mogło dać ulgę. Gapienie się na piratów (twarz miał skrytą w cieniu czapki) było tym, czym się zajął. Był pewien, że mają więcej uzbrojenia, ten ma coś w kaburze, drugi chowa coś pod koszulą i nawet nie stara się zamaskować rozmiarów tego gnata.
Akcja na tej cholernej scenie zaczynała się rozwijać, co Craigowi było po prostu w nie smak. Znowu zaczynali się kłócić. Idźcie po tę cholerną wodę, my to zdychamy... chciał już krzyknąć, ale z gardła nie wydobył się żaden jęk. Craig chciał wyglądać jak ktoś niegodny uwagi i dążył do perfekcji. Nie potrafił tego jeden z kretynów, co wyskoczył na temat Barbossy. Co on tym osiągnie? I tak go sprzedadzą.
Kilka osób tutaj zaczęło po prostu wariować. Ten jego dobry samarytanin tak samo, Craig chciał nawet skomentować próbę odebrania nieśmiertelników. Co on kurwa wyprawia?
Szybciej, idźcie po wodę.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |