|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-05-2016, 09:04 | #31 |
Reputacja: 1 | Henry widząc że ich rozmówcy są wyraźnie wyluzowani i dość skorzy do żartów i rozmów również stwierdził że zaryzykuje i zapytał spokojnie i bardzo potulnie (współwięźniowe mogą dostrzec że Barbossa jest świetnym aktorem potrafiącym zmieniać osobowość z chwili na chwilę, albo wypaczonym psychopatą, który potrafi zmieniać osobowść z chwili na chwilę, jakby nie było bardzo ciężko przewidzieć jaki krok podejmie) : - Wybaczcie Panowie... wiem że to dość odważna prośba ale czy jest szansa że zaprowadzilibyście mnie na rozmowę z kapitanem Teneo. Chciałbym porozmawiać z nim jak kapitan z kapitanem, bez głupich akcji oczywiście, dowiedzieć się na czym stoimy i co z nami będzie. Oczywiście jestem pewny że wy mi na pewno powiecie o wszystkim ale jeśli jednak mógłbym prosić o rozmowę z kapitanem... - nie dokończył czekając na odpowiedź i stwarzając wrażenie gościa który był już nieraz w takiej sytuacji i coś wie, coś co może sie przydać ich przeciwnikom. Rozmówcy mogli nawet zauważyć delikatny uśmiech na jego twarzy. Henry: Test Perswazji, Test Blefu (ostatnia część, postawa Barboss'y) |
09-05-2016, 18:49 | #32 |
Reputacja: 1 | Craig Lowell Craig nie zmienił pozycji. Myślał coraz intensywniej. Broń mają słabą, ci cholerni handlarze ludźmi bazują bardziej na zastraszaniu niż na realnej przemocy. Oni też to wiedzą i muszą być czujni, nie da się ich zastraszyć ot tak. Włączył mu się tryb planowania. Jak będą wracać to można ich zaatakować, wejście jest wąskie, dwie grupy po obu stronach drzwi, do tego jakiś wabik, żeby weszli do pomieszczenia nie rozglądając się zbytnio. Ktoś nieprzytomny, kilka błagających osób o pomoc. Zasadzka gotowa. A potem... Nie, nie ma sensu, nie wiemy jak to wygląda. Teoretycznie ten oficer coś tam zobaczy, na pewno zna się na rzeczy, ale pewnie nie wezmą go na pokład ani nie zaprowadzą na mostek. Statek nie jest mały, woda może być magazynowana gdziekolwiek. Co z tego jak opanujemy to pomieszczenie, jak potem wybiją nas na korytarzu? To nie jest autostrada, nie ma dokąd uciec.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
10-05-2016, 10:42 | #33 |
Reputacja: 1 | Denton stał niedaleko drzwi, kiedy weszli ich nadzorcy. Starał się nieco skurczyć swoją barczystą sylwetkę, garbiąc się nieco. Jednocześnie lustrował postawę i zachowanie trójki przybyłych mężczyzn. Nie zamierzał wybierać się po wodę, bo to mógł być ewidentny podstęp, by wyciągać ich pojedynczo z kabiny. Może chcieli ich zamordować i sprzedać organy? W tym cholernym Miami nie takie rzeczy widział, nie dla takich ludzi już pracował. W każdym razie był gotów w razie potrzeby zaszarżować między nich. Ich uzbrojenie nie było wyszukane, ale było on miał tylko gołe ręce, ale był pewien, że jeśli trzeba by było, zabrałby ze sobą conajmniej jednego, jeśli nie dwóch. Świetnie odnajdywał się w walce w tłoku, a oni mieliby utrudnione zadanie, chcąc użyć broni palnej. Póki co czekał, jak rozwinie się sytuacja, obserwując ich dokłądnie. Test postrzegania emocji na tych trzech kolesiów poproszę.
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
11-05-2016, 13:55 | #34 |
Reputacja: 1 | Widząc przepychankę między Devlinem a Romero przywódca wybuchł śmiechem -Może dać wam gołąbki osobną kajutę? -mówisz że potrafisz sterować łajbą? To dobrze, może na targu dostaniemy za ciebie lepszą cenę. Przywódca trójki słysząc grzeczną prośbę Barbossy jakby się zawahał, może udałoby się coś zdziałać ale w tym momencie od ściany oderwał się jeden z waszych towarzyszy -Wiecie kto to jest? To Henry Barbossa, znam kogoś kto chętnie zapłaci za jego głowę. Przywódca roześmiał się -No proszę, jakie sławy nam się trafiły! Craig. Dalsza obserwacja pozwoliła ci dostrzec więcej broni - przywódca oprócz pałki i kapiszonowca ma jeszcze jakiś rewolwer w kaburze na lewym biodrze (kolbą do przodu, dla prawej ręki) a ten z pistoletem sportowym ma coś sporego pod koszulą. Denton wyglądają na zaniepokojonych (zapewne dlatego że jeszcze was nie złamali i nie wiedzą czego się spodziewać) i czujnych
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
11-05-2016, 13:59 | #35 |
Reputacja: 1 | - J-ja mogę... pójść, po w-wodę... - odezwała się Isztar niepewnie, jakby dopiero się przełamała by usta otworzyć - Pić mi się chce... - dodała cichutko. Tak po prawdzie nie czuła strachu. Ale wciąż przyjmowała postawę której się po niej spodziewano... słabej, drobnej kobietki która chciałaby być gdziekolwiek indziej... |
11-05-2016, 14:34 | #36 |
Reputacja: 1 | Henry uśmiechnął się jakby nic sobie nie robiąc ze słów sprzedajnej świni. Jakby już nieraz ktoś chciał go przehandlować albo dorwać... jakby był to dla niego chleb powszedni. Spojrzał jednak na niego bardzo wymownie, jak na kawał łajna po czym zerknął na van Zan'a dając mu bardzo dyskretny znak, nawet nie kiwnięcie głowy, po prostu chwila bezpośredniego wzroku. Odwrócił się do porywaczy i spojrzał na nich. Widział w ich oczach chwilę zawahania jak się odezwał. Po chwili rzekł poważnym tonem: - Tak jestem Henry Barbossa... słyszeliście to nazwisko na tych wodach? Jakieś powiązanie z niejakim Cantano? Nic wam nie mówi ten przemiły jegomość? - zrobił chwilę przerwy - jeśli nie chcecie oglądać się co chwilę za plecy na których będzie nieustannie mała flotka okrętów Cantano na czele z flagówką z moją załogą to prowadźcie do kapitana... nie wiem co ten kmiot - wskazał palcem na zdradliwą szuję - chcę wam wcisnąć ale nikt nie da za mnie więcej niż Cantano... nie bądźcie głupi...- rozłożył ręce - macie w sobie tyle siły żeby przeciwstawiać się najgroźniejszemu i najbardziej psychopatycznemu boss'owi Miami z największa flotą? I to tylko dlatego że przez przypadek porwaliście szefa jego prywatnej armii? Henry stanął z założonymi rękami. Nie udawał już poturbowanego, stał wyprostowany z uśmiechem na twarzy praktycznie plując śmierci w twarz. Jak zawsze. Nikt nie potrafił go złamać. Patrzył bardzo przenikliwym wzrokiem, pełnym nienawiści i pogardy. Dobrze się stało że tamten go zdradził. Jego przemowa była tym mocniej ugruntowana i mogła efektywniej wpłynąć na przeciwnika. Henry Użyte sztuczki: Zły Użyte cechy: Twardy Test: Reputacja (własna i Cantano) Test: Zastraszanie (podczas straszenia Miguel'em Cantano i ogólnie sobą) Test: Blef (nakreślenie scenariusza pościgu floty Cantano i skłonności do zapłaty za głowę Henry'ego) Test: Perswazja (prośba o prowadzenie do kapitana) Test: Postrzeganie emocji (reakcja po całym monologu) Ostatnio edytowane przez AdiVeB : 11-05-2016 o 14:40. |
13-05-2016, 23:51 | #37 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Michael Devlin - stateczny oficer - Jak miło być docenianym. - odparł spokojnie starszy oficer w bielą brody i włosów unosząc nieco brwi i kiwając głową. A więc potwierdziło się, że to łowcy niewolników. Co prawda jako wykwalifikowany spec i oficer niecodziennych dziedzin wiedzy a jednak niezbędnych na morzu pewnie nawet gdyby dopłynął bez przeszkód na ten targ jakoś miałby szansę się dogadać w bardziej sensowny sposób. Ale jego natura nie chciała się zgodzić na takie traktowanie. Niestety chwilowo stał po złej stronie pał i luf by wierzgać bez sensu więc zostawało sprawiać nieszkodliwe wrażenie i czekać na okazję. Tamtemu kablowi posłał nieprzyjemne spojrzenie. Na razie jednak nic więcej nie mógł zrobić. Jedynie wściekać się, że nie doplinowali tych obwiesi i teraz sprawa się rypła. Ale może dobrze? Barbossa okazał się być takim ryzykantem i kozakiem o jakim Michael słyszał. Zagrał ostro błyskawicznie wykorzytując sytuację. Ale właściwie nie miał wyboru. Czy się uda czy nie się zaraz okaże. - Może ta młoda dama mogłaby nam towarzyszyć? We dwoje moglibyśmy przynieść więcej wody. - spytał wskazując głową na dziewczynę która właśnie włączyła się do rozmowy. Miał nadzieję, że się zgodzą. We dwójkę zawsze raźniej a pewnie była młodsza to miała zdrowsze oczy od niego. On planował skupić się na poznaniu jednostki jaką płynęli ona mogłaby ogarnąć resztę. Ale jeśli nie to trudno, poszedłby po wodę sam.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
14-05-2016, 13:53 | #38 |
Reputacja: 1 | Romero przez chwilę po prostu stał, patrząc (jak wszyscy w zasadzie) na trzech uzbrojonych jegomości, którym z jednej strony dyskusja wymknęła się spod kontroli, a z drugiej mogli w sekundę zniecierpliwić. Cokolwiek planował, stary wilk morski w niespodziewany sposób nie dopuścił do tego, broniąc nieśmiertelników Barbossy. Sytuacja dodatkowo się skomplikowała, gdy jeden z bardzo licznej grupy wyjawił jego tożsamość. Nie było to nic oczywistego, i chociaż mimo wszystko trzeba było przyznać podającemu się za oficera piratowi, że jest twardy jak skała, wnosząc po reakcji, wydarzenia przebiegły dokładnie tak jak należało się od początku spodziewać... I dlaczego ostrożny plan, po tym zwłaszcza jak Barbossa się przedstawił nawet dla próbującego przejąć kontrolę zwierzchnika Dentona nie powinien był mieć sensu. A nuż samo gadanie wyciągnie go z tej sytuacji. Jeszcze od razu po tym, jak... Michael Devlin, tak się chyba przedstawił, wygrał nieoczekiwaną i błyskawiczną szarpaninę z dawnym żołnierzem po czym... zwrócił mu uwagę jak srogi wujek i kontynuował rozmowę z trójką z ich porywaczy, Romero uśmiechnął się do jego pleców z szacunkiem. Teraz jednak sytuacja dramatycznie się zmieniła i jeżeli tylko wśród dryblasów choć jeden uzna, że nie ma nastroju tego słuchać od świeżej zdobyczy, albo że nikt i tak nie usłyszy o Barbossie, jeśli tylko zabiją jego (i potencjalnie wszystkich świadków) i po prostu odbiorą nagrodę za głowę... Oczywiście o zaskoczeniu nie było już mowy. Stojąc wciąż nieopodal najstarszego z porwanych, rozejrzał się po całym ich pomieszczeniu, chcąc ustalić, czy ktokolwiek jeszcze (poza niewątpliwie Dentonem) wyglądał, jak gdyby za chwilę był gotów iść na całość... Test postrzegania emocji po sali, na szybko, kto wygląda jak gdyby się szykował do ataku gdy jeden z tamtych jest zaaferowany Barbossą i parę jeszcze osób odwraca ich uwagę.
__________________ Nikt nie traktuje mnie poważnie! |
15-05-2016, 10:09 | #39 |
Reputacja: 1 | Craig Lowell Podniesione głosy jak rozżarzone gwoździe wbijały się w mózg Craiga, ten skupił się na czymś innym, co mogło dać ulgę. Gapienie się na piratów (twarz miał skrytą w cieniu czapki) było tym, czym się zajął. Był pewien, że mają więcej uzbrojenia, ten ma coś w kaburze, drugi chowa coś pod koszulą i nawet nie stara się zamaskować rozmiarów tego gnata. Akcja na tej cholernej scenie zaczynała się rozwijać, co Craigowi było po prostu w nie smak. Znowu zaczynali się kłócić. Idźcie po tę cholerną wodę, my to zdychamy... chciał już krzyknąć, ale z gardła nie wydobył się żaden jęk. Craig chciał wyglądać jak ktoś niegodny uwagi i dążył do perfekcji. Nie potrafił tego jeden z kretynów, co wyskoczył na temat Barbossy. Co on tym osiągnie? I tak go sprzedadzą. Kilka osób tutaj zaczęło po prostu wariować. Ten jego dobry samarytanin tak samo, Craig chciał nawet skomentować próbę odebrania nieśmiertelników. Co on kurwa wyprawia? Szybciej, idźcie po wodę.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
18-05-2016, 23:29 | #40 |
Reputacja: 1 | Denton stał nieco z boku, niedaleko drzwi, obserwując uważnie łowców niewolników. Był ciekaw ich reakcji na słowa Barbossy i tego jak się ogólnie zachowają. Gdyby chcieli zaatakować jeńców, był na tyle blisko, że mógłby wpaść między nich i związać ich walką w zwarciu. Pozostawało pytanie, czy byłby w tej walce sam? Póki co opierał się niedbale o ścianę, starając się sprawiać wrażenie niegroźnego.
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
| |