Wieczór zleciał całkiem sympatycznie. Dobry alkohol i ciekawe historie, to jeden z lepszych sposobów na budowanie męskich więzi.
Swym zwyczajem Yrseldain zerwał się z łóżka jako pierwszy, by oddać się porannym ćwiczeniom. Nie zazdrościł pozostałym, których zapewne czekał solidny kac po przebudzeniu. Rześki i rozgrzany zjadł solidną porcję śniadania, by następnie wyruszyć do Steinhoff.
Zamek barona był prawdopodobnie największym budynkiem jaki spotkają w ciągu nadchodzących dni. Prezentował się typowo jak posiadłość rodu z tradycjami militarnymi, nie był przesadnie luksusowy, a zdecydowanie praktyczny, choć również w pewnym stopniu reprezentatywny.
Na wspomnienie o udawaniu najemników tylko się uśmiechnął.
-Całe swoje awanturnicze życie spędziłem jako najmita, nawet fryzury nie będę musiał zmieniać. - Zwrócił się do barona lekko rozbawionym głosem, bo wyobraził sobie, jaka przeprawa czeka Niedźwiedzia. Ewentualnie będzie musiał wybrać z kufra jakieś ubrania pasujące do zimnego klimatu celu ich podróży, o ile znajdzie się coś na jego wzrost i posturę.