- Tylko bez psich synów proszę – Galvin trochę zdziwił się przesadnie agresywną reakcją krasnoludów, przecież nie był tutaj pierwszy raz, a jego zachowanie nie odbiegało od tego które prezentował wcześniej – skarciłem dziewkę bo mi wczoraj jakieś spalone mięsiwo przyniosła. Nie szukam zaczepki. Z resztą gdzież bym śmiał awanturować się z właścicielami najzacniejszego lokalu w okolicy? Przepraszam jeślim godność, któregoś z panów uraził, czy też dziewkę do płaczu sprowadził. Nie to było moim celem – kapłan nie czuł gniewu ani nienawiści, skarcenie dziewki było w rzeczywistości pozą, pozą jaką przybierał przed innymi ale też przed samym sobą. - Kapłan Bane'a musi budzić respekt. Tego go nauczono – tuszę moi panowie, że wybaczycie mi moje oschłe zachowanie, acz jeśli taka gospodarzy wola mogę lokal opuścić.