Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2016, 17:29   #555
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Zapadła długa cisza - widok Rardasa zdruzgotanego nocnymi wizjami (o ile na powierzchni w ogóle panował dzień) był bardziej wymowny niż tysiąc słów. Diable same nie miało pojęcia co tak naprawdę się wydarzyło - jedno było jednak pewne - ukrywanie jego dziedzictwa stanie się teraz o niebo trudniejsze niż przedtem. Ogon dało radę ukryć pod luźnym płaszczem, czy nawet w obszerny spodniach. Rogi zaś... cóż - może gdyby wkomponować je w jakiś hełm. Brzmiało to absurdalnie i głupio, ale w tej chwili panował deficyt dobrych pomysłów.

Athlen jak do tej pory w żaden sposób nie skomentował zmiany, która zaszła w ich towarzyszu. Być może było to mu obojętne, a może napatrzył się już na tyle dziwów, że jedne rogi więcej nie czyniły mu żadnej różnicy? To wiedział tylko on sam.

Nawet szloch diablęcia nie wyrwał Ami z katatonii. Wydawało się, że rzeczywiście będziecie musieli ją nieść.

Kiedy po jakimś czasie emocje w końcu zaczęły opadać, drużynowy łotrzyk rozpoczął pracę przy drzwiach. Zamek był więcej niż wyzwaniem. Rayra w ciągu swojej kariery nie miał do czynienia z tak misternym tworem ludzkich (czy raczej KRASNO-ludzkich) rąk. Gdyby udało mu się go sforsować... no cóż, mógłby sam sobie postawić kufel zimnego piwa. Najbardziej frustrujące było jednak to, że w zasięgu wielu kilometrów nie znajdowałby się żaden osobnik, który doceniłby jego trud.

Eh. Niewdzięczna profesja.

W końcu przystąpił do dzieła. Wytrychy skrobała o złoto-srebrne okucia i o wykonane z wysokojakościowej stali zapadki mechanizmu. Już po paru chwilach wiedział, że na nic tu jego umiejętności. Bez magii, tarana, bądź klucza, nigdy nie otworzą tych drzwi. Sfrustrowany już miał odstąpić od próby dostania się do środka, gdy w głowie zaświtał mu pomysł. Dość ryzykowny, ale mógł poskutkować. Z swego zestawu łotrzyk wybrał najpodlejsze narzędzie - wytrych, który bardziej nadawał się do dłubania w nosie, niż do tej misternej sztuki. Wybrał *jakiś* kąt (każdy inny z szerokiej palestry 360 stopni byłby równie dobry) i z całych sił pchnął. Wytrych - oczywiście - ułamał się, a jego resztki żałośnie sterczały z otworu na klucz. Wtedy łotrzyk z całych sił nastąpił na wystający kikut i nacisnął na klamkę.

Drzwi stanęły otworem!

Owiał was zapach siarki i mięsa. Poczuliście też ruch powietrza, chociaż ciężko był nazwać je świeżym. Ściany wymalowano tutaj symbolami Uskrzydlonego, czy też Młota Na Wrogów. Zbliżaliście się do leża smoka, to było pewne.

Nastał czas na ostatnie słowa, decyzje i przygotowania. Wiedzieliście, że następne kroki poprowadzą was do być może ostatniej bitwy.
 
ObywatelGranit jest offline