15-05-2016, 19:09
|
#746 |
| - No proszę, w jeden wieczór udało Ci się zrekrutować czterech śmiałków w miejsce utraconych dwóch. - odezwał się Dijan, który wypił za nieznanych mu poległych ludziach. - Mam nadzieję, że nie będzie castingu na wolne miejsce - uśmiechnął się cierpko patrząc na nowych towarzyszy i na pozostałą trójkę "nowicjuszy". Ponieważ pieśń Lady Lu podobnie jak reszta drużyny wspominała tylko o dwóch śmiałkach, Bozaf nie wypytywał o trzeciego towarzysza, o którym wspomniał Kargar. Być może to był zdrajca, współpracujący z harpiami? Lepiej nie drażnić lwa, jeśli faktycznie sprawa nie była jasna. - Kiedy zamierzamy ruszać w Bór? Sądząc po głowach harpii, przybyliście niedawno i pewnikiem chcecie wypocząć przed powrotem w dzicz? - pytanie skierował w tak zwany "eter" kierując je do wszystkich obecnych. Starał się zignorować drobną spinkę pomiędzy ich podobno nowym towarzyszem - kapłanem, a właścicielami dobytku.
Z ciekawością zaś przyglądał się dwójce szlachciców. Z oczywistych względów, więcej uwagi poświęcił uroczej Lady Lu. Symbol zakutego łba, czyli Pana Obowiązku mówił wystarczająco dużo o poglądach mężczyzny i Dijan wolał zachować swój stosunek do Helma dla siebie. Przynajmniej, dopóki nie znajdzie się w nieco lepszej pozycji niż pozycja rekruta.
|
| |