Edgar zbudził się z uporczywym bólem głowy. Nie lubił tego stanu, ale opowieści prawione przez kompanów nastroiły go na zabawę.
Kiedy nasycił głód i w organizmie znalazło się tłuste pożywienie oraz piwo od razu lepiej się poczuł. Droga do zamku jeszcze bardziej dopełniła drogi do zdrowia. Jechali w ciszy a z każdym metrem hałas czyniony przez kopyta i brzęk rynsztunku nie sprawiał takiego bólu. - Mości Baronie. Zastanawia mnie myśl. Skoro na północy wrze i zbliża się zagrożenie, czemu nikt nie szykuje się na wojnę. Gdzie szkolenie rekrutów. Przecież to zajmie sporo czasu jak zaczną znać podstawy machaniem bronią?- Zapytał jadącego zwycięzcę wczorajszego pojedynku.
Zajechawszy na zamek rycerz teraz dokładniej przyglądał się budowli. - Dobrze zbudowany mości Baronie. Trochę można by się tu bronić.- Pochwalił posiadłość dowódcy.
Wnętrze było jakże inne od pałacu Książąt Elektorów Middenheim jak i samego Altdorfu, który parę dni temu widział. Wystrój iście wojowniczego rodu. Cieszyło go to. Nie czół się najlepiej w pięknych pałacach zdobionych gobelinami ściąganymi z końca świata i innych ozdób. Ten zamek był wizytówką żołnierza nie fircyka.
Będąc już w prywatnej komnacie gospodarza najmłodszy z drużyny zapytał. - Baronie. To Waszeci rodzina?- Wskazał na wiszący obraz. - Piękna pamiątka, której muszę pozazdrościć. Ja niestety nie mam i chyba nie będę miał takiego płótna nigdy.- Dodał przyglądając się każdej osobie z osobna.
W końcu wszedł do komnaty Hagen z kufrem, a po słowach Barona Edgar się uśmiechnął pod nosem. - Mi wystarczy zapuścić się nieco i te ubrania przyodziać i chyba będzie dobrze.- Uklęknął przy kufrze i ręką podniósł jakieś spodnie. - A jak rozwiążemy sprawę tytułowania Baronie?- Odwrócił się do stojącego za nim mężczyzny. - Nie chciałbym nic sam sugerować.- Dodał oczekując odpowiedzi. |