Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2016, 13:32   #23
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Obóz szkoleniowy dla żółtodziobów

Laplace popijał herbatę siedząc z Dopplerem wewnątrz swojej rezydencji. Było to dość spore mieszkanie, mające trzy pokoje. Sypialnię, kuchnię i salon. Było to mieszkanie bardzo poukładane ale zarazem nieco pozbawione charakteru, nie licząc jednego dość ładnego pianina w rogu pokoju gościnnego.
Na stole przed Dopplerem znajdował się dość sporych rozmiarów dokument, który powinien był pojawić się w tej historii dość dawno temu. Jego późna premiera zdradzała nie jeden fakt o niedopracowanej, chaotycznej i pozbawionej zadbania naturze korporacji.

Była to mapa Hel, na której Laplace zaznaczył poziom infekcji poszczególnych obszarów, gdzie jaśniejszy kolor oznaczał groźniejsze terytoria miasta.
-Spory obszar, najgęściej zamieszkane dzielnice są zgodnie z logiką najbardziej zalane plagą… - Doppler zamyślił się przez chwilę. Jego twarz wykrzywił grymas, mimo że przebywał na najmniej skażonych obszarach i tak ledwo sobie poradził. - Daleka droga przede mną, jeśli mam nie przynosić wstydu wydziałowi… - Westchnął, wyciągnął telefon i zrobił kilka zdjęć, by mieć jakiś punkt odniesienia na późniejszą okazję. - Czy Justice dał jakieś wytyczne odnośnie mojego treningu? - zapytał po chwili swojego mentora.
-Niestety nie. - uśmiechnął się Laplace. - Poprosił mnie abym przygotował cię do działania w polu i kontrolował twój rozwój. - wyjaśnił. - Wydziałowi wstydu nie przynosisz. Nie umarłeś, nie zmieniłeś się w plagę, możesz być z siebie dumny. W tej...grze najważniejsze, to nie przegrać. - pociągnął łyk z filiżanki. - Wtedy można zawsze zagrać ponownie.
-Nie da się temu zaprzeczyć, ale chciałbym odnosić też jakieś sukcesy na polu otrzymywanych misji, a nie tylko przeżywać z dnia na dzień. - odparł Kolekcjoner - Rozwój jest motorem sukcesu, ale żeby móc się rozwijać muszę odnosić sukcesy. - Jakkolwiek dziwnie to brzmiało, punkt widzenia Dopplera nie był pozbawiony słuszności. By stawać się silniejszym potrzebował EX, a tę mógł zdobyć tylko jeśli sprawdzał się w terenie. - Wygląda na to, że będzie mi potrzebny trening w terenie. - młody diabeł spojrzał pytająco na Laplace’a, chciał poznać jego opinię.
Laplace przytaknął skinieniem głowy. - Oprowadzę cię po jednej z części Hel. Któryś obiekt przykuwa twoją uwagę? - spytał.
-Myślę że port południowy byłby dobrym wyborem. Poziom infekcji nie jest tam zbyt wysoki, więc nie powinienem być zawadą, ale też nie jest to obszar całkowicie opustoszały. - Doppler wskazał właściwy punkt na mapie.
Mężczyzna zastanowił się przez chwilę. - Jeśli pójdziemy w dzień, nie powinno być problemu. Większym wyzwaniem będą maszyny strażnicze niż sama korupcja. - ocenił.
Młody diabeł skinął mentorowi, wyglądało na to że mieli plan na kolejną jednostkę dnia.
-Pozostaje się przygotować do wyjścia. Może znajdę coś dobrego do uzupełnienia swojego arsenału. - Kolekcjoner sięgnął ponownie po telefon i zaczął buszować po sieci. Chciał wzbogacić swój repertuar, by Laplace nie uznał go za ciężar. Największe szanse na znalezienie dobrego nabytku miał na forach Eksterminacji, poznawszy Grimma przekonał się że lubią gadać i zapewne się przechwalać.
Z biegiem czasu Doppler dowiedział się, że eksterminacji bardzo często załatwiają swoje problemy w zbliżeniu, na arenach treningowych. Często towarzyszyły temu jakieś zakłady, choć potyczki nigdy nie były zorganizowane. Ostatecznie zyskał tym sposobem dostęp do nagrań. Dowiedział się, że Grimm walczy głównie pięściami, zobaczył dziadka który wysadzał powietrze znikąd i wydawałoby się mutował swoich przeciwników. Była kobieta której ataki materializowały na ziemi ciecz, ta nią następnie manipulowała. Pojawiły się też nagrania niebieskoskórej postaci, która tworzyła bronie z własnego ex.
Do wyboru, do koloru, trzeba tylko było się na coś zdecydować. Na pierwszy ogień poszedł Grimm, skoro walczył pięściami zapewne miał na podorędziu jakieś wzmocnienie. Następnie przejrzał wątki związane z kobietą używającą do walki cieczy.
Niestety nie mógł znaleźć nic użytecznego, poza filmikami poglądowymi, to było za mało. Pozostało więc sprawdzić pozostałą dwójkę, może dziadek i niebieściutka byli bardziej gadatliwi.
-Niestety, posucha… - Westchnął zrezygnowany. Podniósł się i przeciągnął, by nieco rozprostować swoją formę. - No nic, może kiedy indziej dopisze szczęście. Ruszajmy zatem, jeśli nie masz nic do załatwienia rzecz jasna.

Kilka godzin później Laplace i Doppler znajdowali się w małej metalowej budzie za zamkniętą bramą gdzieś na terenach południowego portu. - Tego typu chaty są budowane specjalnie na wypadek zrazy. - wyjaśnił. - Teoretycznie mamy drzwi które prowadzą do niezainfekowanych miast. Dość straszna moc, gdy o tym pomyśleć. - skomentował, wychodząc na placyk przy bramie. - Mapę masz na komórce, będziesz przewodnikiem. Zobaczymy, jak sobie poradzisz.
-Popatrzmy… - Mruknął Doppler, otwierając rzeczoną mapkę i przyglądając się jej przez chwilę. - Sprawdźmy najpierw restaurację. - Zaproponował, wiedział że plagi może tam być całkiem sporo, ale w jego mniemaniu był to bezpieczniejszy wybór niż supermarket czy hotel. Gdy dotarli do ogrodu, który przylegał do budynku, Kolekcjoner zauważył że jest w nim całkiem sporo buk, pierwszy raz widział je na żywo.
-Takich bestii jeszcze nie spotkałem. Warto się przekonać czy dam im radę. - Zwrócił się do Laplace’a i skierował swoje kroki w stronę obszaru zieleni. W ręku miał miecz, ale był gotów w każdej chwili sięgnąć po pistolet.
Powoli podchodząc do ogrodu grupa była w stanie zakraść się za kreatury, łącznie cztery. Przynajmniej poza budowlą.
Doppler wyciągnął pistolet, Laplace sięgnął do kieszeni i wyciągnął karabin snajperski, który młody diabeł miał już okazję poznać. Kolekcjoner postawił jeszcze krok, by mieć bukę w zasięgu, obaj bez słowa wycelowali i wypalili w ten sam cel.
Kule uderzyły cel, chociaż trafienie Dopplera wydawało się być mało efektywne

Buka1 -11,25EX

Kreatury ruszyły w stronę dwójki, gotowe do walki.
Laplace ponownie wypalił w ten sam cel, ze stoickim spokojem. Doppler chwilę później skrócił dystans, zmieniając w ruchu broń. Diabeł wziął zamach i wyprowadził swoje sztandarowe wirujące pchnięcie. Powstrzymał się jednak od krzyku.

Buka1 -28,75EX
Doppler+5EX

Wspólne ataki powaliły pierwszego z przeciwników, jednak wydłużona walka pozwoliła zarazie zmniejszyć dystans. Jedna z kreatur nieskutecznie zaatakowała Laplace’a, w między czasie dwie pozostałe rzuciły się na Dopplera, trafiając.

Doppler -37EX

-By cię pokręciło! - Warknął młody diabeł na najbliższą bukę. Uderzył z góry, by potem przekształcić cięcie w pchnięcie. - Kosen! - Tym razem nie powstrzymał okrzyku, otrzymanie ran go rozzłościło. Laplace zaś dalej niewzruszony, wycelował w bukę, która próbowała dobrać się do niego i wypalił.

Doppler +10EX
Buka2 -38,25EX
Buka3 -32EX

Obrażenia zadawane kreaturą były dość pokaźne. Dla zwinnego Laplace’a sytuacja nie była specjalnie groźna, choć Doppler obrywał równie mocno, co atakował.

Doppler -41EX -5armor

Kolekcjoner miał nadzieję, że będzie szło mu lepiej, jednak ciosy buk dość szybko sprowadziły go na ziemię. Jak widać potrzebował więcej ćwiczeń, by reprezentować jakiś przyzwoity poziom. Po raz kolejny wyprowadził swój najlepszy cios, nie zamierzał się cackać z tymi monstrami. Szczęście mu jednak nie dopisywało, poprawił więc pchając po raz drugi. I niestety po raz kolejny spudłował. Jego opiekun z wciąż niezmąconym spokojem, ponownie strzelił do swojego przeciwnika. Dla Dopplera był to test, Laplace nie planował więc pomagać mu bardziej niż to absolutnie konieczne.

Buka3 -10EX

Będąc uważnym Doppler w końcu zdołał uniknąć jednego z ataków podobnie jak Laplace, niestety walczył jednak z dwoma przeciwnikami na raz.

Doppler -18EX -5armor

Laplace wyraźnie radził sobie lepiej od niego, posyłając kolejne pociski w bukę, która nawet nie była w stanie go zranić. Kolekcjoner postanowił więc skupić się na swoim przeciwniku. Powoli zaczynał się męczyć, wyprowadził zatem dwa krzyżujące się cięcia. Niestety, dwukrotnie spudłował. Szczęśliwie jednak Laplace zlikwidował swojego przeciwnika, uproszczając nieco starcie.

Buka3 -10EX

Oczy buk zaświeciły przed Dopplerem, po odzyskaniu widzenia zorientował się, że spogląda na Laplace’a, z dwoma bukami za jego plecami. Stworzenia starały się wpłynąć na jego psychikę.

-O nie, nic z tego! - Warknął odwracając się do buki najbliżej siebie i ponownie wyprowadzając dwa uderzenia.
Pierwsze uderzenie trafiło i to dość sowicie, choć cel niezwykle płynnie uskoczył przed drugim. Po chwili buka złapała Dopplera za kołnierz i lekko wytargała, przywracając do zmysłów. Tą buką był Laplace, drugą stojącą za nim okazało się drzewo.
-Ostrożnie. - uśmiechnął się. - Nie można im ufać

Laplace -18,75EX
Laplace -1PA

Potem wziął na cel ostatnią bukę, która do tej pory nie odniosła obrażeń.

Buka4 -5EX


-Wybacz, to się nie powtórzy. - Doppler spuścił na chwilę głowę, miał nadzieję że faktycznie to się nie powtórzy. Obrócił się tym razem do prawdziwej buki i zaatakował tnąc najpierw wysoko, potem nisko by utrudnić przeciwnikowi uniki. Trzeba było włączyć myślenie, nie tylko siec. Laplace w tym czasie wystrzelił ponownie do swojego celu.

Buka4 -10EX

Buki spojrzały na Laplace’a, ich oczy zalśniły, mężczyzna pozostał jednak niewzruszony.

Doppler starał się wyczuć rytm swojego przeciwnika, wyprowadzając kolejne ciosy. Musiał jakoś zwiększyć swoją skuteczność, obserwował więc wroga tropiąc schematy działania. Laplace nie miał tego problemu, kolejna kula pomknęła w stronę buki.

Buka2 -7,5ex
Buka4 -10ex

Doppler zdołał w końcu dobić swojego przeciwnika. Laplace zranił kreaturę, ta jednak widząc swoje osamotnienie...wyłączyła się. Jej oko zgasło, macki rozeszły się a wygaszony rdzeń upadł na ziemię.

Doppler+5ex

Doppler podszedł do leżącego kawałek dalej rdzenia i podniósł go.
-Nie wiem czy jest coś wart skoro zgasł, ale przeciwnik był twój, więc rdzeń też należy do Ciebie. - Zwrócił się do swojego mentora i wyciągnął rękę z kulką, by mu ją przekazać.
Laplace podniósł strzelbę i zastrzelił rdzeń, zostawiając tylko mokrą paćkę na ziemi. - Tego typu rdzenie są ryzykowne. - ostrzegł. - Niektóre z plugastw mogą wykorzystywać je do rozmnażania. - to powiedziawszy wyjął wcześniej zebrany gressilion i rzucił go Dopplerowi. - Tobie bardziej się przydadzą. - osądził.
Młody diabeł złapał rdzeń, ale nie schował go. Czuł że nie do końca uczciwie byłoby zatrzymywać cały udział z tego wypadu dla siebie. - Może i przyda mi się bardziej, ale uczciwie sam na niego zasłużyłeś. Jesteś pewien, że nie chcesz udziału?
-Nie potrzebuje. - przyznał szczerze. -Poza tym...kreatury o tak niskich rdzeniach rzadko kiedy zasłużyły na swój los. Szkoda tych rdzeni.
-Mimo wszystko, są groźne dla ewentualnych cywilów, którzy mogli nie zdążyć uciec. A dobro diabłów i innych mieszkańców Hel jest naszym priorytetem w tym momencie. - Odparł spokojnie Doppler, schowawszy rdzeń do kieszeni. Nie miał wyrzutów sumienia, skoro Laplace odstąpił mu go całkowicie dobrowolnie, a nie z poczucia obowiązku. - Sprawdźmy czy w restauracji ktoś się nie schował, albo coś. - Zaproponował i ruszył niespiesznie do budynku, by choć część zmęczenia z niego opadła. Może dostał lekkie wciry, ale wciąż miał siły walczyć, tylko musiał złapać kilka oddechów.

Doppler i Laplace postanowili wejść do restauracji od tyłu, poprzez wyczyszczony przez siebie ogród. Drzwi były szersze, choć tak samo jak przednie wejście prowadziły prosto na salę jadalni. Malfunkcjonujące światła były w na tyle dobrym stanie, aby zagwarantować widoczność wewnątrz. Na sali było pełno powywracanych stołów, porostów korupcji i zniszczonych naczyń. Gość był jeden, unoszący się na środku pomieszczenia.
Była to drobna postać w sukience, jej ciało było czarne nie licząc kręgów odbijających światło w dość jaskrawych kolorach. W efekcie przyglądanie się kreaturze było dość irytujące dla oczu. Posiadała ona jedno duże oko bez powieki na środku głowy, było ono nieruchome i szkliste.
Laplace uśmiechnął się. - To będzie ciekawe, pierwszy raz widzę takie stworzenie. Musimy się dowiedzieć, jak funkcjonuje. - oznajmił.
-Myślę że to deviant, a nie zwykła plaga. Jeśli nie będzie agresywna, to chyba najlepiej jeśli odeskortujemy ją do korporacji. - Odpowiedział mu Doppler. Oczywiście nie zakładał swojej nieomylności, był gotów w razie czego się bronić, choć wolałby ją obezwładnić niż zabić. Schował broń do kieszeni i podszedł kilka kroków spokojnie, by ocenić reakcję nieznanej istoty.
-Skąd ten wniosek? - zaciekawił się Laplace, choć odezwał tylko szeptem. Gdy Doppler zaczął się zbliżać, kreatura skupiła na nim całą swoją uwagę. Zbliżając się, chłopak dostrzegł w okolicy sporo martwych a przynajmniej rannych plagioszczurów. Drobnych przedstawicieli plagi, którzy zazwyczaj podróżują w grupach.
-Raz, nie wykazuje agresywnych zachowań. Dwa, rozejrzyj się. - wskazał kciukiem w stronę martwych szczurów - Plaga jest agresywna względem deviantów, widziałem to gdy eskortowałem jedną z chłodni. - Skrzywił się na myśl o porażce jaką wtedy poniósł, naiwnie dając się wykorzystać.
-Nie jesteśmy twoimi wrogami, daj jakiś znak jeśli rozumiesz co mówię. - Zwrócił się do domniemanej deviantki.
-Jesteś niesamowicie nieczuły, albo mylisz pojęcia. - oznajmił Laplace, na wszelki wypadek przygotowując swoją broń. - Z tego co mi wiadomo wyprowadziłeś z chłodni zakażoną diablicę, w dużym stopniu zachowującą jeszcze swoją formę. Żeby być deviantem, trzeba najpierw przejść pełną przemianę, a potem odstawać od normy. - wyjaśnił.
Lewitująca postać pozostała niewzruszona. Nagle migające światła w pomieszczeniu postanowiły się zapalić, a postać zdawała się nieco poruszyć i podzielić. Znikąd, Doppler i Laplace mieli przed sobą trzy kreatury.
-Mój błąd, myślałem że deviant to uniwersalne pojęcie dla skażonego diabła. - Przyznał się Kolekcjoner, każdego dnia można nauczyć się czegoś nowego. Nie chciał robić istocie krzywdy, jeśli faktycznie była diabłem, ale wyglądało na to że nie da się do niej dotrzeć. - Chyba nie obejdzie się bez użycia siły. - Mruknął do Laplace’a. Wyciągnął z kieszeni pistolet i patrzył jak na dobycie broni zareaguje istota, a właściwie istoty.
Kreatura przechyliła lekko głowę nie spuszczając wzroku z Dopplera.
-Nie chcę tego używać, ale potrzebny mi jakiś sygnał że nie jesteś wrogiem. - Ostatni raz spróbował Doppler, starając się jednocześnie jakoś na migi pokazać o co mu chodzi. - Wiem, że to może być bezcelowe, ale Justice mówił że nie należy zabijać gdy nie jest to konieczność. - powiedział swojemu mentorowi, który pewnie zastanawiał się, czemu młody diabeł się tak zachowuje, a może miał to gdzieś? Kolekcjoner tego nie wiedział, ale wolał wyjaśnić przyczynę swojego postępowania.
-Jesteś niesamowicie czuły. - skomentował Laplace zna przeciwka Dopplera. Kreatura wpatrywała się w niego, unosząc się i opadając nieregularnie. Była mniej opanowana niż wcześniej. Zza ściany na zewnątrz restauracji zaczęły dochodzić nieco cięższe kroki. Doppler potrzebował chwili aby je rozpoznać. Był to robot. Być może tank type.
-Raczej staram się nie powtarzać tych samych błędów. - odparł Doppler - Jak widać nieskutecznie, nadchodzi towarzystwo a ja wciąż nie mam pewności co robić. Za wolno się uczę… - Dodał po chwili zrezygnowanym tonem.
Kreatura zaczęła powoli odsuwać się do tyłu, korzystając z niepewności Dopplera.
-W każdym wypadku to stworzenie jest niezwykle mało agresywne. - przyznał Laplace. - Jeśli masz przy sobie rdzenie, roboty mogą być agresywne. Obawiam się, że dość łatwo wyczuć ich obecność w kieszeni. - ostrzegł.
-Pozostaje więc zmierzyć się z nim, kiedy tu przyjdzie. Skoro to nas nie zaatakowało do tej pory, myślę że w takim momencie też się nie wtrąci. Przygotujmy się na tego robota. - Podjął decyzję Kolekcjoner, miał nadzieję że Laplace nie uzna tego za głupotę. Spodziewając się tank type zmienił broń na miecz. Zwykłe kule miały raczej zbyt małą siłę przebicia, w przeciwieństwie do tej broni.
Laplace zaśmiał się lekko. - Obawiam się, że nieznajoma chce to wykorzystać do ucieczki. - stwierdził patrząc na oddalającego się osobnika. W międzyczasie dźwięki kroków ustały.
-Lepiej pójdźmy za jej przykładem, skoro nie wparował tu z rozpędu może szykować jakieś bombardowanie. - Odpowiedział z lekko niepewną miną Doppler, wspominając niszczycielskie możliwości maszyny i zaczął kierować się do wyjścia. - Na nieznajomą przydałoby się jakieś unieruchomienie, ale takowego nie posiadam. - Westchnął.
-Czasami bezpieczne rozwiązanie nie jest najgorsze. - przyznał Laplace, cofając się do ogrodu którym weszli.
-Spróbujmy ją zgarnąć przy głównym wyjściu. - Zaproponował Laplace’owi, przyspieszając kroku.
-To próbuj flankować, ja przy niej zostanę. - zaproponował

Obiegnięcie całej restauracji dookoła zajęło dopplerowi dobre sześć, może siedem minut. Budynek był dość spory a Doppler nie był przesadnie wysportowany. Gdy chłopak wrócił na miejsce Laplace stał na środku pomieszczenia spoglądając na schody na wyższe piętro. - Cofała się, ale unikała wyjścia z restauracji. - oznajmił. - W końcu zwiała przede mną na górę. - z wyższego piętra co jakiś czas dochodziły dźwięki cichych kroków. Coś tam na górze było.
-Przynajmniej wciąż tu jest. - wydyszał Doppler, który nieco się zmachał. - Chodźmy sprawdzić, może tam być więcej istot plagi. Jeśli będzie z nimi walczyć, to będzie jakieś potwierdzenie. - Dorzucił i skierował się do schodów. Skoro robot z jakiegoś powodu się nie mieszał (gdyby miał zbombardować budynek już by to zrobił), chciał wykorzystać szansę.
-To trochę nierozsądne. - stwierdził Laplace. - Kreatura nie wydaje się z nami komunikować, choć jest rozumna. Mamy powody podejrzewać, że prowadzi nas w pułapkę. Na ten moment najrozsądniej byłoby podpalić całą restaurację. Wrócić, poinformować wydział eksterminacji aby sprowadzili tutaj większy oddział i zabezpieczyli teren wybijając wszystko co zwabi ogień. - rozsądził. - W międzyczasie możemy przestudiować historię knajpy i w miarę możliwości złożyć raport do Justice, aby zadośćuczynił rodzinie poszkodowanych. - poprawił nieco kołnierz. - Wydział przyjmuje, że jeśli plaga dotyka jakieś miasto, to najpewniej w jakiś sposób zasłużyło ono na swoją klęskę. Mamy przyzwolenie do likwidacji miejsc i nie odpowiadamy za szkody względem otoczenia. - dodał.
-Miałem nadzieję, że uda się stąd kogoś odratować. - Kolekcjoner zwiesił nieco głowę. - Justice mówił, że nikt nie zasługuje na śmierć. - Dopowiedział po chwili.
Laplace podrapał się po podbródku. - Na pewno nie był na ten temat dosłowny. Bogowie na pewno nie, w końcu w normalnych warunkach nie mają jak umrzeć. Mówimy jednak o pladze. Nawet przyjmując, że te kreatury są żywe, to jedyne co robią to bezczeszczenie i zabijanie. - zaprotestował. - Obawiam się, że nie podzielam twojego punktu widzenia.
-Myślę, że Justice miał na myśli diabły, które nie zdołały uciec, albo zostały dotknięte skażeniem. Dla istot plagi sensu stricte nie widzę litości. - Sprostował Doppler.
-Cóż, “istota plagi” powstaje, gdy skażenie boga, diabła, demona czy anioła przekroczy pewien próg krytyczny. - zwrócił uwagę Laplace. - Poszedłbym równie daleko jak stwierdzenie, że dotknięte skażeniem istoty zasługują na pomoc, ale zasługują też na śmierć, jeśli choroby nie da się cofnąć.
-I przez to stwarzają zagrożenie. - Dodał Kolekcjoner - Jestem w stanie zgodzić się z takim punktem widzenia. Zróbmy zatem jak zaproponowałeś, jeśli jest w tym budynku ktoś rozumny, to zapewne ucieknie przed pożarem. - Zgodził się w końcu, Laplace przedstawił logiczne według niego argumenty.
Laplace przytaknął skinieniem głowy. Uniósł dłoń która po chwili zapłonęła. Podpalił nią podłogę, po czym zaczął się cofać do Dopplera. Płomienie rozprzestrzeniały się w niezwykle przemyślany i elegancki sposób. - Obawiam się że to może zakończyć nasz dzisiejszy wypad. Ogień na pewno zwróci uwagę wielu kreatur. - ostrzegł. - Nie mniej jednak, to twoja decyzja. Jesteś szefem naszej wycieczki.
-Możemy obrócić to na naszą korzyść. Jeśli ogień ściągnie kreatury tu, w innych miejscach ich zagęszczenie spadnie. Niech spojrzę... - Młody diabeł ponownie wyciągnął telefon by obejrzeć mapkę. - Niedaleko jest supermarket, zapewne mocno opustoszeje przez ten pożar, więc sprawdzenie go będzie mniej ryzykowne, niż w normalnej sytuacji. - Zaproponował rozwiązanie, które wydawało mu się w miarę rozsądne, a nie wiązało się z przedwczesnym kończeniem wypadu. Z hotelem wolał nie ryzykować, tam plagi mogło być aż nadto nawet po odciągnięciu części ogniem.
-To nie jest zły pomysł, ale jak chcesz się tam dostać? - spytał Laplace. - Centrum pożaru to też centrum tego obszaru, na pewien sposób. Praktycznie każda trasa gwarantuje, że zetkniemy się z plagą. Później będzie jeszcze problem powrotu. - ostrzegł. - Co nie zmienia faktu, że nie mylisz się od strony taktycznej.
-Przejdźmy przez ogród. Dzięki drzewom uzyskamy osłonę, ale będziemy musieli się przekradać, bo na pewno trasę przez niego obejmą niektóre stworzenia. Przy samej restauracji jest robot, więc przynajmniej część tego co ściągnie pożar zginie na pewno. To powinno zapewnić nam nieco łatwiejszy powrót. Dodatkowo jeśli uwiniemy się, zanim restauracja przestanie się palić, również powinniśmy ponosić mniejsze ryzyko. - Po krótkiej analizie wypowiedzi swojego opiekuna, oraz detali topograficznych, połączonej z próbą poskładania wszystkiego w logiczną całość Doppler w końcu się odezwał.
-To ma sens. - przytaknął skinieniem głowy mężczyzna.

Dwójka podjęła się próby jednoczesnego ukrywania ale również fanatycznego biegu w stronę swojego celu. Restauracja szczęśliwie potrzebowała dłuższej chwili na zwrócenie uwagi kreatur z otoczenia. Mimo tego, udało się. O włos nie uniknęli zetknięcia z potworami bo jak się okazało, robota nie było nigdzie w okolicy. Mimo tej pomyłki stali teraz przy krótszej ścianie podłużnego supermarketu. Nie byli w stanie dostać się na parking i do głównych, rozsuwanych drzwi z uwagi na ewakuację dużej części obecnych mieszkańców budynku. Dach był wysoko, ale piętro tylko jedno. Poza tym, Doppler mógł mieć pewność o istnieniu tylnego wejścia dla pracowników oraz bramy do magazynu.
-Uf, mogło być gorzej. - Doppler przystanął by złapać oddech. - Frontem nie wejdziemy, opcje to wejście dla personelu, albo przejście przez magazyn. Sprawdźmy, które drzwi będą otwarte. - Zwrócił się do Laplace’a i ruszył w kierunku tyłów supermarketu. Z odległości oba wejścia wydawały się zamknięte, więc kroki Kolekcjonera skręciły w stronę wejścia dla obsługi. Zamek niestety był zamknięty, ale dla chcącego nic trudnego. Doppler wyjął z kieszeni miecz i roztrzaskał zapadkę.
-No to wchodzimy. - Powiedział i pchnął drzwi.
Na wywołany przez Dopplera hałas rozbiegła się...oddalająca odpowiedź. Cokolowiek nie było zainteresowane olbrzymim ogniskiem na środku miasta musiało być mało agresywne, a przynajmniej chytre.
-Moment. - uśmiechnął się Laplace, patrząc na komórkę. Po chwili schował ją. - Poinformowałem wydział, aby wyczyścił okolicę. Powrót powinien być w miarę bezpieczny. - obiecał. - chodźmy.[/i]
Wnętrze było dość wąskim korytarzem, prowadzącym do toalety, otwartego pokoju socjalnego, magazynu po lewej oraz samego sklepu na wprost.
Przezorny zawsze ubezpieczony. Doppler postanowił sprawdzić drzwi po kolei, żeby nic nie wyskoczyło im na plecy, gdy udadzą się głębiej. Obydwa pomieszczenia okazały się praktycznie całkowicie puste. Nie licząc nieprzypisanych przedmiotów pozostawionych w pomieszczeniu pracowników.
-Czysto, dobrze. - Mruknął na poły do siebie, na poły do swego opiekuna. Pozostawało sprawdzić ostatnie dwa segmenty marketu. W hali magazynowej zapewne przebywało mniej diabłów, zanim pojawiła się Plaga. Doppler uznał więc, że bezpieczniej będzie zacząć stamtąd.
Boczne wejście do magazynu ukazało serie półek oraz stertę różnych pozamykanych skrzyń i kontenerów. Pomiędzy nimi dało się dostrzec strażniczego robota stojącego na środku magazynu.
Robot… Doppler nie miał dziś szczęścia, te ustrojstwa były groźniejsze niż plagostwory niskiego poziomu. Skierował kroki w stronę, gdzie póki co żadnego nie widział. Oglądał się też na półki, przydałoby się znaleźć coś do jedzenia, żeby uzupełnić zapasy EX przed ewentualnym starciem.
Po dłuższych oględzinach Doppler znalazł na ziemi pudełko narzędzi, najpewniej używane przez jednego z mechaników w magazynie. Przedmiot dla kogoś na pewno byłby przydatny.

Doppler+1 nice toolbox

W tym czasie Laplace zbliżył się lekko do maszyny, aby po jej oględzinach zwrócić się do Dopplera: - Wygląda na nieaktywny, albo w stanie spoczynku. Znam się na maszynach, mogę go zaprogramować aby nam pomagał. Byłbym wtedy odsłonięty. Ryzykujemy? - spytał.
-Podejdźmy bliżej, zobaczmy czy nic się nie pałęta. Jeśli będzie czysto, to działaj śmiało a ja stanę w tym czasie na czatach i będę Cię w razie potrzeby osłaniał. Jeśli coś się będzie kręcić, to najpierw sprzątniemy i dalej jak w wypadku czystego terenu. - Zaproponował rozwiązanie i skierował się w stronę swojego opiekuna.
Pomieszczenie faktycznie było niemal całkowicie puste. Przynajmniej tam gdzie dwójka była w stanie sięgnąć wzrokiem. - W takim razie zaczynać? - poprosił o dodatkowe potwierdzenie Laplace, nie chcąc zmuszać Dopplera do ochraniania go.
-Tak, zaczynaj. - Kolekcjoner nie zamierzał rezygnować z podjętej decyzji.
Początkowo, wszystko było w dość perfekcyjnym porządku. Dopiero po dłuższej chwili Doppler zaczął wyczuwać zagrożenie. Wiedział, że coś tu było. W pewnym momencie mężczyzna dostrzegł cień padający na podłogę spod dziwnego kontu. Próbując doszukać się jego źródła spostrzegł przedziwne kreatury powoli zakradające się w stronę dwójki. Stwory te bardzo zręcznie poruszały sie po suficie i ścianach magazynu. Były dość podłużne, choć chude. Po ich ciele przechodziły żyły wypełnione fioletową substancją, a plecy zdobiło białe futro.
-Rób co musisz, osłaniam Cię. - Zwrócił się do Laplace’a - Choćby to miało boleć. - Dodał w myślach. Wiedział, że czeka go trudna przeprawa, ale nie planował się wycofać. Wyciągnął pistolet, którego użył w starciu z bukami, a jego opiekun zabrał się za programowanie robota.
Doppler wziął na cel najbliższego kudłacza i wypalił dwukrotnie. Niestety spudłował.
Laplace dalej grzebał przy robocie, a Kolekcjoner czekał z bronią w pogotowiu aż jakiś kudłacz wejdzie w zasięg wystrzału, starając się mieć oczy dookoła głowy. Gdy poprzedni cel pojawił się ponownie w polu widzenia Doppler oddał dwa strzały, niestety tylko jeden trafił.
-Szybkie są… - Młody diabeł się skrzywił. Sięgnął po miecz i przesunął się by bronić swojego mentora przed zbliżającą się kreaturą. Laplace w tym czasie był coraz bliżej ukończenia swojego zadania. Pozostałe bestie były coraz bliżej, jeśli czegoś nie zrobi zaraz mogły ich obskoczyć. Podjął więc ryzyko i zbliżył się jeszcze bardziej, blokując kudłaczowi drogę. Zaczął wyprowadzać uderzenia, chcąc zmniejszyć liczebność wroga i dać towarzyszowi czas. A on już prawie skończył.
Gdy Doppler odganiał jedną z kreatur, ta wcześniej poddana kulom zakradła się za Laplace’a, i wskoczyła mu na plecy. Stworzenie przybiło mężczyznę do podłogi, po czym wbiło mu swój podłużny język w szyję. Przedziwna ciecz dostała się do jego organizmu, zatruwając go.

Doppler +10EX

-Złaź z niego gnido! - Krzykną, jednocześnie skracając dystans i wyprowadzając swoje sztandarowe pchnięcie obrotowe. Miał nadzieję, że dzięki temu Laplace zdoła dokończyć robotę. Niestety ponownie chybił i jego mentor musiał ratować się sam. Wyciągnął z kieszeni miecz i zamachnął się na kudłacza który na niego wskoczył. Diabeł szybko wrócił do swojego zadania, zostawiając bestię Dopplerowi.
Ostatnie komendy trafiały do oprogramowania robota. Doppler w tym czasie skrócił ponownie dystans do bestii i wyprowadził w jej stronę cięcie.
Robot uaktywnił się i otworzył ogień, biorąc na cel osłabionego kudłacza. Ten padł rażony strzałem, więc strażnik wycelował w kolejną bestię i ponownie strzelił zabijając ją. Doppler dopiero po chwili przypomniał sobie, że roboty strażnicze niszczą plagostwory razem z rdzeniami. Dwa zatem przepadły. Laplace w tym czasie spokojnie dobył swojego karabinu snajperskiego i wycelował w jedną z dwójki nieatakowanych bestii.
Kudłacze zaczęły uciekać, Doppler nie chciał żeby im się to udało. Robot wystrzelił do samotnego kudłacza, a potem do towarzysza poprzedniego celu Laplace’a. Doppler ponownie sięgnął po pistolet i wypalił dwukrotnie, chcąc powalić uciekającą bestię.
Zostały dwa cele, Laplace strzelił do ostatniego widocznego potwora. Doppler i robot z kolei skracali dystans, żeby odzyskać możliwość rażenia wrogów.
Niestety kudłacze uciekły przez okna.
-Daliśmy radę, na szczęście. - Doppler westchnął, choć nie był zadowolony że część przeciwników im uciekła. - Zobaczmy czy coś tu jeszcze znajdziemy. - Ruszył dalej wgłąb magazynu.
- Intrygujące stworzenia. - zainteresował się Laplace. - Niesamowicie płochliwe.
-Ich celem jest pewnie osłabienie przeciwnika, by jednostki bojowe mogły go łatwiej wykończyć. - Zasugerował Kolekcjoner. Magazyn wydawał się czysty, młody diabeł postanowił więc przeczesać go w poszukiwaniu czegoś użytecznego, zaglądając również do skrzyń. Nie czuł się bynajmniej jak złodziej. Do zakażonych miast przychodzili tylko członkowie korporacji, mógł więc z czystym sumieniem uznać to co znajdzie za dodatkową gratyfikację, zwłaszcza że widział już przykłady na powszechność tej praktyki.
-Faktycznie. Market to zazwyczaj miejsce przepełnione zarazą. Z czymkolwiek współpracowały musiało zostać wywabione przez pożar. - przytaknął podchodząc do wyważającego jedną z skrzyń Dopplera, aby pomóc mu wyważyć wieko skrzyni. - W sumie dobry moment aby cie ostrzec, zwłaszcza, że jesteśmy poza korporacją. - westchnął. - Niestety Justice nikomu nie tłumaczy na czym polega sprawiedliwość. Wierzy, że każdy z nas ma w sobie jej prawdziwą formę. Są u nas w grupie osoby, które nie pogodziłby się z widokiem sprawiedliwego mężczyzny grzebiącego w cudzym towrze. W idealnej sytuacji, walczylibyśmy aby właściciele odzyskali sklep. - wyjaśnił, zaglądając do skrzyni. Puszki z jedzeniem były niestety przeznaczone dla ludzi. -Moim zdaniem miasto nie bez powodu zostało dotknięte plagą, więc większość firm nie mogła być sprawiedliwa. A my do walki potrzebujemy wszystkiego, co możemy znaleźć. - ustanowił swój punkt widzenia.
-Właśnie taki jest mój osobisty punkt widzenia. Mieszkańcy tu nie wrócą, a jeśli coś może się nam przydać do walki z Plagą, to czemu ma leżeć odłogiem i zbierać kurz? - Zgodził się Doppler. - Chyba więcej tu nie znajdziemy, sprawdźmy halę sklepową. Może jeszcze kilka stworów plagi znajdziemy.
-Prawie na pewno. Jeśli chcemy zabrać robota, musimy otworzyć bramę magazynu. - poinformował.
-No to sprawdźmy, czy się da. - Odparł Kolekcjoner, podchodząc do bramy by sprawdzić czy mechanizm otwierania działa.
Na szczęście, po wciśnięciu guzika brama zaczęła automatycznie się podnosić.
-Świetnie, chodźmy. - Skinął na Laplace’a i robota.
Sala sklepu była spora, regały nawet nie należały do poniszczonych a wnętrze było bardziej puste niż pełne. Z uwagi na wyprowadzkę obecnych, groźnych mieszkańców plagioszczóry wlazły do środka, próbując bezradnie otworzyć powypełniane egzystencją puszki. Rozglądając się po pomieszczeniu Doppler dostrzegł również istotę złudnie podobną do tej, którą widział w restauracji.
-Czyli to jednak stworzenie plagi. - Mruknął do siebie. Chwilę potem zaczęli działać. Robot postąpił w przód i wystrzelił do dziwnej istoty, a Laplace i Kolekcjoner przemieścili się by zyskać czyste pole do manewru.
Stworzenie zmyliło odczytniki robota swoimi zwinnymi ruchami, unikając jego ostrzału. Następnie zniknęło, pojawiając się sporą odległość dalej w pobliżu jednego plagioszczura. Chwilę później pojawiło się bardzo blisko Dopplera, upuszczając groźnie stworzenie na ziemi. To odbijając się od wystawy z działu mięsnego skróciło dystans aby zadrapać Dopplera pazurami.
Pazury małej bestyjki zarysowały pancerz Dopplera, nie zrobiły mu jednak krzywdy. Diabeł sięgnął do kieszeni po broń białą i zamachnął się na szczura. Laplace w tym czasie dobył miecza i skrócił dystans do jednej ze zbliżających się pokrak również biorąc zamach. Robot ponownie nakierował sensory na dziwnego stwora i wypalił.
Bestie były twardsze niż młody diabeł je zapamiętał, trzeba było włożyć więcej wysiłku w ich powalenie. Na dodatek tłoczyło się ich wokół niego coraz więcej. Kolekcjoner ponownie ciął w stronę plagioszczura, Laplace wznowił atak przeciwko swojemu, a robot dalej ostrzelał lewitującą bestię, celując ponad jednym ze szczurów.
Sytuacja nie była zbyt różowa, walka z tak słabymi stworzeniami powinna trwać krótko, tym czasem Doppler nie radził sobie najlepiej, mając problemy z trafieniem. Ponownie zaatakował swojego przeciwnika, tym razem wyprowadzając pchnięcie. Jego mentor z jedną bestią już się uporał i właśnie zamierzał się na kolejną, robot zaś przesunął się i strzelił do jednego ze szczurów, które otaczały Laplace’a.
Laplace nie ustawał w wysiłkach, ciął w zranionego uprzednio potwora. Doppler obrócił się od padającego trupa i wyprowadził dwa błyskawiczne ciosy w stronę drugiego przeciwnika. Robot zaś cofnął się w jego stronę by ostrzelać kudłacza, który stał za plecami szczura.
Trup wokół doświadczonego diabła kładł się równo, został jeden przeciwnik. Laplace wyprowadził dwa błyskawiczne pchnięcia, by posłać szczura do jego kolegów. Doppler w tym czasie starał się strącić z siebie jednego z kudłaczy, a robot znów strzelał do drugiego.
Kudłacze padły, ostatnie żywe szczury zerwały się do ucieczki. Laplace ze stoickim spokojem wyciągnął ponownie karabin i strzelił do uciekającego szczura. Robot wypalił dwukrotnie do dziwnej bestii, która wróciła na halę, a Doppler ścigał umykającego przed nim plagioszczura.
-Rany, ale się zmachałem! - Kolekcjoner faktycznie wydawał się zdyszany. - Przynajmniej teren czysty, o ile to coś nie wróci. - zwrócił się do Laplace’a. Wstyd mu było, że był dla niego tak nędzną pomocą, ale nie mówił o tym głośno. Jego mentor sam mu przecież powiedział, że już przeżycie w walce z plagą to duży sukces. Plagioszczury szukały tu EX w pojemnikach na żywność, Doppler postanowił więc się dokładnie rozejrzeć, licząc na jakiś prowiant.
-Przyznam, że nawet więcej kreatur niż się spodziewałem. Coś może się dziać w okolicy. Albo czyhać na tym terenie. - poinformował o swoich przeczuciach Laplace, ponownie programując robota. - Prędzej czy później coś tutaj wróci, dlatego zostawimy tutaj robota. Zrobimy mu przyzwoitą barykadę z szafek i półek. - zdecydował. - Jeśli chcesz zabrać uśpiony rdzeń, będę musiał go zostawić w stanie spoczynku na kilkadziesiąt minut, ale nic nie powinno się mu stać.
-Uśpione rdzenie są aż tak groźne? Myślę że wydziałowi przydałoby się choć kilka takich do przebadania. - Odparł Doppler - Ustawienie barykady to całkiem sensowny pomysł, już się za to biorę. - To rzekłszy zaczął z wysiłkiem przesuwać półki. - Całkiem sporo się tego sumarycznie zebrało, chcesz dostać swój udział teraz, czy jak będzie po wszystkim? - Zapytał Laplace’a, chcąc pozostać uczciwym wobec towarzysza. Przystanął przy tym na chwilę by zwalczyć wstrzykniętą przez kudłacza truciznę.
Laplace zaśmiał się. - Zatrzymaj to. Obejdzie się. - odpowiedział, przewracając jeden z regałów. - Teraz mam w miarę solidne pojęcie jak sobie radzisz. Mamy jeszcze kilku innych nowicjuszy na wydziale. Znajdę ci partnera na stałe. Co jakiś czas będziecie składać u mnie raporty. - rozporządził.
-Uczciwość przede wszystkim przyjacielu. Nawet jeśli nie chcesz, czuję się zobowiązany by zaproponować Ci udział, inaczej pozostałby mi niesmak. - Doppler uśmiechnął się. Polubił tego gościa. - Choć domyślam się, że dla Ciebie te zdobycze nie mają wielkiej wartości. Taka już jest egzystencja nowicjusza, zachwycamy się drobnymi rzeczami. - Zaśmiał się.
Laplace wzruszył ramionami.
Dotaszczywszy odpowiednią ilość regałów i ustawiwszy z nich w miarę solidną barykadę Kolekcjoner otarł pot z czoła.
-Na dziś chyba wystarczy, wracamy do Korporacji? - Zapytał swojego mentora.
Laplace przytaknął skinieniem głowy. - To był porządny wypadł.
Dwójka uniknęła kontaktu z potworami na drodze powrotnej. W zamian za to niedaleko wejścia spotkali Yatuję, która dołączała do czyszczących okolicę eksterminatów. Widząc dwójkę, ściągnęła ją na bok. - Pod waszą nieobecność było ogłoszenie. - poinformowała. - Odkryto, że w mieście jest stara trasa pociągowa. Wchodzi pod ziemie kilkadziesiąt kilometrów przed miastem i wraca na powierzchnie kilka za nim. Mamy się skupić na Anielskiej, Kościelnej, oraz tej części portu. - doniosła.
-Czyli ten teren ma zostać starannie oczyszczony z plagi, tak? - Doppler upewnił się czy dobrze rozumie.
-Nie do końca. Przede wszystkim musimy sprawdzić czy w okolicy nie ma matek i się ich pozbyć. Później, znaleźć wejście do stacji pociągowej i je zabezpieczyć. W międzyczasie korporacja musi wyczyścić samą stację zanim wyjedzie z niej jakiś pociąg.
-Kumam. Zapowiada się sporo roboty, trzeba się przygotować. - Kolekcjoner zakodował sobie w pamięci otrzymane informacje. Skinął Yatuji głową i skierował się do portalu.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline