- Co, już?! - chciała powiedzieć Luna. Ale nie powiedziała, gdyż od galopady pod górkę straciła dech i zaschło jej w gardle. Stała więc nad koroną dysząc, sapiąc i furcząc, aż wreszcie wpadło jej do głowy by napić się wody z przytroczonego do pasa bukłaka. Bukłak oczywiście był dodatkowo przywiązany do paska mocnym rzemieniem; Lunie nie przeszkadzały uciekające jej wciąż przedmioty, ale bez przesady! Strumienie nie rosły przecież na drzewach i nie wszędzie była okazja by napełnić naczynie.
Gdy więc przepłukała gardło i złapała oddech rozejrzała się po okolicy, lokalizując resztę uciekających goblinów i krzyknęła: Ale jazda! Aż echo poszło. Potem spróbowała podnieść upapraną koronę końcem włóczni. Gdyby przedmiot był cały pewnie by się udało, ale tak... Z westchnieniem pochyliła się i chwyciła cuchnącą błyskotkę w dwa palce. - Teraz ja jestem goblińskim królem! Albo królową! Myślicie, że jak ją wyczyszczę i założę to mnie będą słuchać? - spytała Elvina i Yetara. - Czy umyta już nie działa? Hej, wy tam, teraz JA!!-TO!!-MAM!! - krzyknęła w ślad za zielonoskórymi, choć bez specjalnego przekonania. Pokrwawione miecze bohaterów i Drużyna Włóczni na sąsiednim wzgórzu z pewnością nie zachęcą stworków do powrotu. - Myślicie, że będziemy dziś nocować w gospodzie? - spytała bez większej nadziei, patrząc na swoje uświnione dłonie i ubranie. Nie lubiła być brudna. |