Wątek: [Kult] Kąty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2007, 20:49   #45
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Alan Moss

Wyłączył telefon chcąc się choć na chwile uwolnić od kontaktu z zewnątrz. – Źli ludzie noszą swoje uczynki na swoich barkach. – powiedział wstając wsparty o ramię przyjaciela.
– Zostawiają ciemny cień za swoimi plecami.
Ten, z którym rozmawiałeś posiadał w swoim cieniu zupełny mrok, czarny szlam, jakby już nie miał duszy, był samym diabłem, albo sam już nie wiem, co gorszego. To tak jakbyś całe zło tego miasta wtłoczył w jedno ciało. On nie miał prawa istnieć. –
otrzepał płaszcz z kurzu kręcąc głową, jakby w dalszym ciągu nie wierzył w to, co go tutaj, przed chwilą spotkało.
– Słyszałeś to, co mówił… dopiero po chwili dotarło do mnie to, że on faktycznie byłby w stanie to zrobić. - Spojrzał na twarz Jeremy’ego szukając zrozumienia, ale ten zdawał się być nieobecny. Całą swoją uwagę skupiał na kawałku papieru, który trzymał w ręce, jakby był w nim zamknięty cały jego świat. Alan popatrzył na list.
- To nie złudzenie, nie tym razem…- tylko tyle zdążył powiedzieć.
Jeremy nagle rozkleił się tracąc zupełnie kontrolę nad swoimi emocjami. Oparł zalaną łzami twarz na ramieniu Alana, który przytulił go ramieniem próbując pocieszyć.
- Wiem, że to dla Ciebie ciężkie Jeremy, ale postaraj się w reszcie dopuścić do siebie fakt, że duchy naprawdę istnieją, bo inaczej faktycznie zwariujesz. Nie próbuj tego tłumaczyć racjonalnie. Jeżeli nie wierzysz swoim zmysłom to zaufaj moim, one są wśród nas, doświadczyłem tego nie raz.
Może właśnie jej duch jest teraz tutaj i bezskutecznie próbuje do Ciebie dotrzeć. Może potrzebuje Twojej pomocy, żeby przejść do swojego świata, nie możesz się załamywać! –
chwycił Jeremy’ego za ramiona i trochę nim potrząsnął - Musisz być silny dla niej, dla Ann, wziąć się w garść i zrobić wszystko żeby jej pomóc! Myślę, że powinieneś zacząć od przeczytania listu. – Ich wzrok znowu padł na kawałek papieru trzymany przez Jeremy’ego.

- Właściwie to po to tu przyszedłem. – zreflektował się w końcu Alan przechodząc do sedna swojej wizyty.
- Przemyślałem pewną rzecz i doszedłem do wniosku, że mógłbyś skorzystać z pomocy medium. Nawet znam kogoś takiego, kto być może mógłby Ci pomóc nawiązać kontakt z Ann, jeżeli faktycznie tu jest. Zgodziłbyś się na taka konfrontację?
 
Lorn jest offline