Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2016, 19:03   #558
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Rardas jeszcze dłuższą chwilę leżał zwinięty na ziemi, lecz wreszcie się podniósł. Oczy miał zaczerwienione. Spojrzał na swoje dłonie, które również był czerwone, lecz tym razem do ściskania rogów. Usiadł i powolnymi ruchami zaczął badać rogi na swojej głowie. Z każdym dotknięciem stawał się coraz bardziej przerażony tym, że to jednak nie jest jakiś koszmar, czy złudzenie, a najprawdziwsza prawda.
- Wyrosły mi rogi... - powiedział sam do siebie z niedowierzaniem. Nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Próbował przypomnieć sobie coś ze swojego snu, lecz jedyne co do niego wracało to uczucie bólu.

Z zamyślenia wyrwali go jego towarzysze, którzy zdołali otworzyć wrota. Od razu dostrzegł ich wzrok. Obaj z niedowierzaniem patrzyli na rogi. Wreszcie postanowione zostało, że w sumie nie ma innego wyjścia tylko ruszyć do smoczego leża. Jemu miało przypaść Ami. Na całe szczęście dla nie była wysoka, co gwarantowało to, że raczej nie straci oka przez jego rogi. Rogi...

- Weź ich jeszcze dla mnie. Przecież nie będę miał jak ich nieść... - zaczął mówić do Athlena, kiedy coś sobie uświadomił. - Mój łuk... - spojrzał na barykadę i westchnął. Raczej go już nie odzyska, a mógłby okazać się pomocny w przeprawie z jaszczurem. Nadal był roztrzęsiony, lecz starał się wyrzucić myśli o nowym zmartwieniu z głowy i skupić się na tym co było ważniejsze. Prawie mu się to udało, lecz niechciane myśli nadal od czasu do czasu powracały i nie pozwalały mu się skupić w takim stopniu w jakim by chciał.

Podszedł do Ami, po czym delikatnie i powoli wpakował ją sobie na plecy. Starał się obrać jednocześnie jak najwygodniejszy dla siebie oraz najbezpieczniejszy dla niej chwyt. Po chwili już dość sprawnie niósł ją w sposób podobny do tego "na barana".
 
Zormar jest offline