Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2016, 19:57   #82
snake.p
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Pomimo uspokajających słów Victorii Waightstill był obrażony. Właśnie dokonał bohaterskiego czynu - ukatrupił bestię - a kompania patrzyła na niego, jakby wyrwał głodnemu dziecku z ręki kromkę chleba. Prychnął ze złością do siebie. Rzecz jasna w tych okolicznościach nie miał najmniejszej ochoty na wesołą pogawędkę - a nawet na jakąkolwiek pogawędkę - i w gruncie rzeczy cieszył się, że nikt się nie odzywa - mógł pokonywać drogę w milczeniu. Z ponurych rozmyślań o niewdzięczności swoich kamratów wyrwała go dopiero uwaga Konrada o czymś, co widzi na horyzoncie. Waightstill omiótł wzrokiem przestrzeń od miejsca, gdzie stali, po widnokrąg, ale niczego nie spostrzegł. Gdy Konrad ruszył na zwiad, obojętnie słuchał Victorii - trajkotania starej baby, która na wszystko ma wyjaśnienie - jak to ujął sobie złośliwie w myślach. - Ciekawe, jak by wyjaśniła doskonały wzrok Konrada? - zapytał sam siebie w duchu. Wtem przypomniał sobie, o czym mówili z Marwaldem podczas poprzedniego popasu. Gdyby Waightstill był w swoim zwyczajnym pogodnym nastroju, pewnie by przemilczał konkluzję, do której nagle doszedł, ale że był akurat nie w sosie, wypalił bez zastanowienia:

- Konrad na pewno coś przed nami ukrywa. Toż niepodobna, aby widział coś, czego i my nie widzimy. Zwłaszcza przy tak czystym i przejrzystym powietrzu, jak teraz. Sam pewnie jest chaośnikiem, jak i ja!
 

Ostatnio edytowane przez snake.p : 16-05-2016 o 20:30.
snake.p jest offline