Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-05-2016, 13:01   #81
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Uciekinierzy zapytani o szczegóły na temat Seliny mówili dość mgliście. Każdy z nich nie był do końca pewien tego jak to dokładnie się stało że potwór został oskarżony o zabójstwo i zamknięty w klatce. Mieli jedynie przed oczami obraz jak Selina wgryzała się w zwłoki jednego z ich kompanów. Jej wygląd opisywali dość szczegółowo, lecz nie różnił się on od tego co widzieli ochotnicy - oczywiście przed przemianą. W sprawie zamknięcia w klatce nie potrafili przywołać żadnych szczegółów, tłumacząc się wielkim szokiem i bólem straty towarzyszy.

W sprawie śnieżnego potwora Maurice nie powiedział wiele więcej ponad to co przekazał ochotnikom Egon, tłumacząc się strachem i brakiem czasu na obserwację. Jeśli chodzi o sposób poruszania się potwora Maurice wyznał iż poruszał się on dość chaotycznie, zupełnie jakby czegoś szukał, lecz nie wiedział gdzie może to znaleźć. Bardzo często kręcił się w kółko, zaglądając przy tym we wszelakie zakamarki. Miał swój "rewir" wewnątrz którego sie kręcił, nie wychodził z niego, chyba że był głodny.

***

Konrad, po chwili zastanowienia, ruszył aby przyjrzeć się dokładniej temu co zauważył. Ochotnicy doskonale widzieli jak się oddala, gdyż teren był w miarę równy.Tymczasem reszta grupy odpoczywała przed dalszą drogą i jednocześnie czekała na to jakie informacje przyniesie Konrad.

- Dziecko - odezwała sie poproszona do odpowiedzi Victoria - Nie wszystko jest takie proste i oczywiste jakie mogłoby się zdawać. Czasami jesteśmy pewni że coś jest białe a tak naprawdę jest czarne, chociaż nic na to wcześniej nie wskazywało. I nie mowię tu tylko o naznaczonych, lecz również o w pełni zdrowych ludziach. Ktoś może na przykład udawać przyjaciela aby zbliżyć się do swojej ofiary i zaatakować ją gdy ta poczuje się bezpiecznie i straci czujność. A w przypadku ciemnych sił jest jeszcze gorzej, gdyż ich charakter jest jeszcze bardziej podły. Może potwór w którego zmieniła się Selina dał się złapać i czekał na lepszą okazję? Może to on "hodował" sobie Maurice i Egona jako żywy zapas jedzenia? Wiesz, miał bezpieczne oraz ciepłe miejsce do spania, do tego pożywienie, a jakby coś poszło nie tak, to zawsze demom mógł zając sie nimi samymi. Może to straszne ale niestety tak mogło być...

- No i właśnie, Marwald. Próbował na Selinie sztuki hipnozy. We właściwych rękach jest to dobra i niegroźna metoda która pomaga rozwiązać różne problemy. Osobę która chcemy zahipnotyzować wprowadza się w stan półsnu, podczas którego odpowiada ona na pytania zadane przez hipnotyzującego. Dzięki temu można pomóc takie osobie, lecz tym razem coś poszło nie tak. Demon poczuł się zagrożony, więc zareagował agresją uzewnętrzniając swój prawdziwy charakter. Wygląda na to że sam znał te sztukę, tylko od strony niebezpiecznej, narzucającej złą wole i zmieniającej umysł. może właśnie dlatego udało się mu tak długo współbytować z uciekinierami, kto wie...
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 16-05-2016, 19:57   #82
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Pomimo uspokajających słów Victorii Waightstill był obrażony. Właśnie dokonał bohaterskiego czynu - ukatrupił bestię - a kompania patrzyła na niego, jakby wyrwał głodnemu dziecku z ręki kromkę chleba. Prychnął ze złością do siebie. Rzecz jasna w tych okolicznościach nie miał najmniejszej ochoty na wesołą pogawędkę - a nawet na jakąkolwiek pogawędkę - i w gruncie rzeczy cieszył się, że nikt się nie odzywa - mógł pokonywać drogę w milczeniu. Z ponurych rozmyślań o niewdzięczności swoich kamratów wyrwała go dopiero uwaga Konrada o czymś, co widzi na horyzoncie. Waightstill omiótł wzrokiem przestrzeń od miejsca, gdzie stali, po widnokrąg, ale niczego nie spostrzegł. Gdy Konrad ruszył na zwiad, obojętnie słuchał Victorii - trajkotania starej baby, która na wszystko ma wyjaśnienie - jak to ujął sobie złośliwie w myślach. - Ciekawe, jak by wyjaśniła doskonały wzrok Konrada? - zapytał sam siebie w duchu. Wtem przypomniał sobie, o czym mówili z Marwaldem podczas poprzedniego popasu. Gdyby Waightstill był w swoim zwyczajnym pogodnym nastroju, pewnie by przemilczał konkluzję, do której nagle doszedł, ale że był akurat nie w sosie, wypalił bez zastanowienia:

- Konrad na pewno coś przed nami ukrywa. Toż niepodobna, aby widział coś, czego i my nie widzimy. Zwłaszcza przy tak czystym i przejrzystym powietrzu, jak teraz. Sam pewnie jest chaośnikiem, jak i ja!
 

Ostatnio edytowane przez snake.p : 16-05-2016 o 20:30.
snake.p jest offline  
Stary 17-05-2016, 19:09   #83
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Konrad postanowił wykorzystać swoje nowe umiejętności aby przyjrzeć się bliżej dziwnej istocie która szła ich śladem. Wyruszył po krótkiej informacji dla reszty, nie miał zamiaru brać nikogo ze sobą bo taka osoba mogłaby być tylko ciężarem a i tak za wiele by pewnie nie dostrzegła. Starał się podejść na tyle blisko aby móc przyjrzeć się dokładniej istocie i jej zachowaniu, może uda mu się wybadać jakie ma zamiary ku ich grupie.

Pochodząc coraz to bliżej widział więcej szczegółów. Cały czas pozostawał niezauważony, lecz w miarę zbliżania się szanse na wykrycie rosły. Podczas skradania się bliżej Łowca starał się przypomnieć sobie co Maurice mówił o tej dziwnej istocie :

“Ogromny jest, cały biały i bardzo straszny. Nie miałem ja okazji mu się bardzo przyjrzeć ale wygląda ci jakby przerośnięty człek. W sensie nogi i ręki ma dwa, głowę i w ogóle. Ale taki bardzo w futro obrośnięty i w ogóle duży. No i ... tego, ślady dziwne zostawia. Jakby kaczo stopa ale grubsza i palców więcej i szersza trochu. A gdzie ja go spotkał? W sumie to w kilku miejscach, ale czym bliżej wsi tym więcej.”

A gdy wychylił się zza pagórka zobaczył dokładnie to czego mógł się spodziewać. Potwór szedł po śladach reszty grupy, było to dość łatwe zadanie z uwagi na ich mnogość.
Konrad przyjrzał się z ukrycia istocie która ich śledziła, ciężko było z tej odległości powiedzieć coś więcej po za tym, że jest duży i pewnie silny. Przemyślał jak daleko odszedł od obozowiska po czym ruszył tak aby zajść go od boku na odległość gdzie będzie mógł usłyszeć jego słowa w razie próby komunikacji.

Kiedy upewnił się, że jest w zasięgu słów stanął na widoku i krzyknął :

- Hej Ty! Rozumiesz co mówię?!

Postać obróciła się wokół własnej osi aby namierzyć skąd pochodzi głos. Jako że się zatrzymała Konrad był w stanie dojrzeć więcej szczegółów. Postać miała raczej ludzką twarz, trochę bardziej pokiereszowaną, trochę zmodyfikowaną, lecz dalej było jej do ludzkiej aniżeli zwierzęcej, lub co gorsza demonicznej. Można byłoby nawet powiedzie że wyglądała dość niegroźnie. Białe futro które miała na sobie nie wyglądało na strój, było raczej integralną częścią ciała. wygląd dłoni postaci również niczym nie ustępował tym ludzkim. Były o wiele większe i podobnie jak twarz, trochę zmodyfikowane i zmęczone. Jedyną zmianą która zwróciła uwagę Konrada były mocniej zmodyfikowane paznokcie. Były one zdecydowanie dłuższe, grubsze i zawinięte, zupełnie jak pazury, jednakże nie wyglądały na szpony służące do walki, lecz bardziej jak zaniedbane. Raczej nie służyły do rozrywania ofiar, bardziej do wydłubywania resztek jedzenia z zębów.

- Co? Kto? Gdzie jesteś? Wyjdź do mnie, nie chowaj się! - zabrzmiał dość tęgi i znajomy głos.

- Tu jestem, spójrz w lewo stoję między kamieniami – odezwał się łowca.

Postać obróciła się w tym kierunku po czym rzekła :

- Czemu się przede mną chowałeś Konradzie?

Konrad przyjrzał się uważnie postaci, skoro go znała to musiał być to ktoś z wioski a zdecydowanie nikogo mu w tej sytuacji nie przypominała…

- Nie wyglądasz zbyt przyjaźnie musisz przyznać, do tego słyszeliśmy ostrzeżenia o wielkim potworze który jest groźny i opis pasuje do Ciebie. Skoro mnie znasz to jesteś pewnie mieszkańcem wioski, ale wybacz nie poznaje kim więc mógłbyś się przedstawić?

- Wiem, wiem, ale to nie moja wina że tak wyglądam. Przepraszam że Cię wystraszyłem. Nazywał się Olaf, jestem drwalem. Chyba mnie jeszcze pamiętasz co? A ten potwór, to pewnie ja, tak? Kto ci to powiedział? Dlaczego miałbym być groźny? Pewnie dlatego że TAK wyglądam?

Olaf… Olaf Konrad szybko skojarzył to imię i przypomniał sobie, że wcale zbyt przyjacielsko się nie rozstali.

- No nie da się ukryć, że wyglądem nie przysporzysz sobie przyjaciół, imię Olaf również pamiętam i pamiętam, że zbyt radośnie to się nie rozstaliśmy. Co do potwora to Mauricy wspominał o istocie podobnej do Ciebie ale nie umiał nic więcej powiedzieć bo nigdy nie podszedł zbyt blisko. Pozostaje pytanie czemu za nami idziesz?

- Hm, kogoś faktycznie widywałem czasami, ale gdy tylko próbowałem do niego podejść aby zagadać. Próbowałem też wołać, ale on od razu uciekał, a był bardzo bardzo szybki. A co do naszego spotkania, wiele o tym myślałem, dlatego teraz muszę odnaleźć Felixa, aby z nim porozmawiać. Mało kto tędy przechodzi, myślałem Was dogonić i o niego spytać. Niestety gdy Was zauważyłem było już za późno, jedyne co mogłem zrobić to iść Waszymi śladami. Czy Felix jest z Wami?

Łowca obserwował zachowanie Olafa, szczególnie kiedy zaczął mówić o Felixie do którego mógł być przecież bardzo negatywnie nastawiony.

- Tak Felix jest z nami a co konkretnie od niego chcesz?

Olaf zdawał się być w miarę spokojny, trzymał się na dystans aby niepotrzebnie nie denerwować Konrada.

- Tak jak mówiłem, chce z nim porozmawiać o tamtym dniu.

- Zdajesz sobie sprawę co młody przeszedł przez waszą zagrywkę, nawet po powrocie do wioski miał problemy mimo, że przywieźliśmy jedzenie. Może się okazać, że wcale nie chce rozmawiać z Tobą i Ci nie ufa, a mówiąc szczerze sam nie do końca Ci ufam Olafie. Jeśli poczekasz tu mogę z nimi porozmawiać i jeśli wyrażą zgodę to wtedy będziesz mógł się zbliżyć do naszego obozowiska, co Ty na to?

- A jednak Wam się udało! - Olaf podniósł głos – - Nie wierzyłem że Wam się uda, myślałem że to tylko pretekst aby opuścić wieś, znaczy się Ginter tak mówił...znaczy się… Ale teraz wiem że dobrze zrobiliście.

Następnie jego głos spoważniał i kontynuował

- Co młody przeżył? A co mógł przeżyć, jemu nic się nie stało. Nie został nawet draśnięty, zresztą nikt z Was nie został. A mój brat… mój brat nie żyje...

- Przypomnieć Ci, że chciano spalić nas żywcem? Młodego uważa się za demona wcielonego? Nawet po powrocie chcieli się z nim rozprawić i byli wszyscy agresywnie do niego nastawieni. Przykro mi z powodu Twojego brata, nikt nie chciał aby zginął ale postaw się w naszym miejscu kiedy ktoś z pałkami chce Cię zaatakować.

- Kto chciał Was spalić żywcem!? Na pewno nie ja! Ja.. ja.. uciekłem, nie pamiętasz? Gdy mój brat został zabity, ja uciekłem i nie pokazywałem się we wsi od tamtego czasu. Nie wiem nic o żadnym spalaniu kogokolwiek żywcem, ani o demonach. Na początku uciekałem, długo uciekałem, później chciałem Was znaleźć, aby zemścić się na Felixie za śmierć mojego brata, ale długo nie mogłem Was znaleźć. Później nie bardzo pamiętam co się stało. Obudziłem się gdzieś w środku lasu, a ze skóry zaczęły mi rosnąć te białe włosy. Tak, wiem że to my Was zatrzymaliśmy, ale nikt nie chciał Was zabijać, tylko zatrzymać. I to Ginter nas do tego namawiał, mówił że tak trzeba, że tak będzie lepiej. A my głupi się go posłuchaliśmy. To nie było dobre. Ale na Sigmara, nikt nie chciał Was zabić!

Dyskusja przybierała na sile, Konrad zdecydowanie nie chciał zdenerwować Olafa, kiedy był spokojny było dużo bezpieczniej.

- Rozumiem, Cię Olaf, nie ma co teraz roztrząsać tego co było, powiem tylko tyle, że Ginter nie zakończył na tym podburzania wioski i dobrze się z tego co słyszeliśmy po powrocie nie działo, wręcz było bardzo źle. Obecnie każdy kto chce wrócić do wioski może się tam udać nawet i Ty, nikt Cię z niej nie wyrzuci za to jak wyglądasz. My niestety wrócić tam nie możemy bo podjęliśmy się kolejnego bardzo niebezpiecznego zadania i musimy iść dalej. Co do rozmowy z Felixem, jak już wspomniałem mogę się spytać w obozowisku czy chcą i czy zgodzą się na Twoje podejście bliżej i jeśli tak to nie widzę problemu ale sam na sam oczywiście nie zostaniecie. Więc? - Konrad zarzucił do tej pory łuk trzymany w ręce na plecy sądząc, że będzie to wystarczająco przyjacielski gest.

Olaf bardzo długo myślał nad odpowiedzią.

- ...dobrze, to bardzo dobrze że mogę wrócić. Zgadzam się na to co mówisz. Koniecznie chce z nim porozmawiać, nie musze w cztery oczy jeśli tak bardzo się tego obawiasz.

- A więc poczekaj tu, postaram się wrócić z odpowiedzą jak tylko to uzgodnimy.

Konrad wycofał się aby jeszcze przez chwilę mieć na widoku Olafa po czym udał się do obozowiska, gdy podszedł przekazał innym czego się dowiedział po czym zwrócił się do Felixa

- Wszystko zależy od Ciebie czy chcesz wysłuchać tego co ma Ci do powiedzenia, jeśli tak to można po niego pójść i przyjść tu z nim. Musisz podjąć decyzję, przemyśl to… Niestety nie masz zbyt wiele czasu
 
Molkar jest offline  
Stary 19-05-2016, 21:28   #84
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Konrad ruszył śledzić białego stwora Waighstill zaczął biadolić o mutacjach, na co Felix poczuł, że musi odpowiedzieć:
- Ukrywa coś? Pewnie tak... jak wielu z nas. Każdy sie wstydzi czy boi reakcji na takie wieści... zwłaszcza po nagonce jaką urządził Lothar... Jednak okazało się, że nie jest to takie do końca złe, jeśli potrafimy nie zejść z dobrej drogi... - powiedział do Waighstilla i wziął głęboki wdech -
To straszne..., ale zostało nam tylko jedno... musimy pójść na tą przeklętą górę, dowiedzieć co się dzieje i pokonać tego czarownika i... - Felix przełknął ślinę - nauczyć żyć w nowym porządku świata.

--------------------

Gdy Konrad wrócił i ogłosił wieści na temat Olafa, był oszołomiony, ale musiał szybko działać... Po gorączkowym zastanowieniu powiedział do zwiadowcy:
- Dobrze... powinienem z nim porozmawiać, ale muszę najpierw porozmawiać z Panią Victorią i Marwaldem - mówiąc to zwrócił głową w kierunku do Marwalda i Victorii - zatem proszę cię, żebysz go tu przyprowadził, ale nie za szybko.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 01-06-2016, 13:26   #85
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Max nie był zachwycony. Nie da się ukryć - wcale nie. Wszystko wskazywało na to, że w okolicy dzieje się coraz gorzej i gorzej. I że, jeśli czegoś się nie zrobi, to niedługo w okolicy nie będzie nikogo zdrowego, że zostaną sami mutanci.

- Musimy się pozbyć tego czarownika - zgodził się z Felixem. - Jeśli się nie pospieszymy, to nie będziemy mieli kogo ratować. I nawet dla nas nie zostanie kawałek świata, w którym moglibyśmy żyć.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-06-2016, 19:28   #86
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Konrad dał znak, że rozumie Felix odprowadził Victorię i Marwalda na stronę. I gdy odeszli kawałek odwrócił się do nich i rzekł:
- To co powiedział Olaf jest podejrzane, ale z tego wynika, że ma sporo powiedzenia na mój temat co spostrzegł przy tym tragicznym spotkaniu… - młody zrobił głęboki wdech - Chyba na początek trzeba zająć się tymi rzekomymi spostrzeżeniami. W związku z tym mam do was prośbę… - Felix zwrócił głowę w kierunku Marwalda - Marwald możesz sobie przypomnieć coś niezwykłego na mój temat podczas tego spotkania.

A następnie powoli obrócił się w kierunku kapłanki Victorii i mówił rozstrzęsionym głosem:
- Pani Victorio, może Pani spróbować zbadać mnie swoją magią i znaleźć we mnie jakieś dziwne rzeczy?

Babulinka starała się uspokoić Felixa:
- Spokojnie moje dziecko, jeśli chcesz to to zrobie. Nie masz się czego obawiać, to nic nie boli i nic złego się nie może stać. Musisz tylko trochę ochłonąć, negatywne emocję nigdy nie sa dobre. Porozmawiajmy sobie, wyjaśnijmy sobie co trzeba a później zabierzemy się do pracy. Dobrze?

Marwald wyrwany z chmur spojrzał na chłopaka. Nie był w nastroju, wyglądał na złego, co bardzo rzadko się zdarza, ale i tak był zły. Jego mina była surowa i pochmurna. Oczy w prawdzie wpatrzone w chłopaka, ale błędne, jak gdyby go tutaj nie było. Trwało kilka chwil zanim zaczął:

- Ech.. gdy pierwszym razem strzelałeś… Dawno to czasu było, co i ciężko mi coś pamiętać. Jeno wiem, zdawało mi się jak by cię jasność spowiła, jak gdyby bóg swym ramieniem otoczył. Przytrzymał i strzeliłeś. Uratowałeś w tedy nas mój synu. Jednak to nie mutacja, czy inne przekleństwo, ale pomoc boska. Zawszem uważał, że może żeś przeklęty, albo chory boś nie rośniesz, i ciągle swych rozmiarów pozostajesz, a pamiętam jak do wsi żeś przybył. Od razu dostał żeś opiekę, czasem tom ci sok z jabłek przynosił. Cieszyłeś się, pamiętasz? Jak nigdy nie sądził że będziesz ramie w ramie z nami stał… i walczył. Moje dziecko, a czy sam czujesz, by coś się w tobie zmieniło, być miał coś mniej, a może coś więcyj? - swym wzrokiem przejechał po ciele chłopaka od stóp do głów.

Felixa nie zdzwiły emocje Marwalda, ale wiedział, że trzeba przeprowadzić tą trudną rozmowę, nawet jeśli mógł tylko zgadywać, gdzie to ich zaprowadzi. Poważnym wzrokiem spojrzał na Marwalda i zaczął mówić ciężkim głosem:
- Masz rację, że to nie była mutacja czy inne przekleństwo… Prawdę mówiąc… wtedy, gdy zabiłem brata Olafa, nic się nie zmieniło. Taki byłem od zawsze… Od dawna zastanawiałem się kim jestem i skąd pochodzę… I nie wiedziałem tego, aż do rozmowy w tej stodole w Grillcunter. Tam byli tacy sami jak ja i powiedzieli mi o tym, ale przyrzekłem im, że zachowam dyskrecję. Teraz was proszę o jej zachowanie… - powiedziawszy podniósł głowę i z obawą patrzył na rozmówców..

Śmieciarz zmarszczył brwi, w prawdzie dziecko czy ktokolwiek inny tego widzieć nie mógł. Czoło wybrańca było zakryte za gęstą bujną grzywką. Jakoś nie mógł zrozumieć o co chodzi.

- Co masz drogi chłopcze na myśli? Czego nie widziałeś do czasu rozmowy w stodole? Jak to byli tacy sami jak ty? Były tam dzieci to prawda, ale dlaczego miałeś im obiecać dyskrecje. Zrobili ci coś? - Marwald nie rozumiał o co może Feliksowi chodzić, uważał go za dziecko, dojrzałe, odważne dziecko.

Feliks zmarszczył twarz i zaczął mówić:
- Jak może pamiętasz pojawiłem się w Armuntsiedlung dla was nagle i tak się składa… że dla mnie też i kompletnie nie pamiętam co działo się ze mną. A te… dzieci nic mi nie zrobiły tylko powiedziały kim ja jestem i oni. Otóż jestem… jakby to powiedzieć… innym rodzajem ludzi, a my tylko wyglądamy na dzieci, a tak naprawdę jesteśmy… dorośli, już dawno. I właśnie tą wiedzę obiecałem zachować w tajemnicy.

- Czy wiesz jak taka rasa się zowie? To bardzo ważne, gdy jestem człekiem to ważne, że wiem że nim jestem, a twa rasa, powiedz mi coś więcyj. Czego jeszcze dowiedziałeś się od swoich? - dodał z zaciekawieniem, z jego twarzy znikł smutek, a na jego miejscu pojawiło się zaskoczenie, mieszane z zaciekawieniem.

Felix pod wzrokiem Marwalda zaczął przestępować z nogi na nogę i zaczął mówić z jąkającym się głosem:
- Tak wiem, jak się zowie… Ale przysiągłem tajemnicę…ale jednak chyba muszę powiedzieć co wiem, aby Pani Victoria mogła mnie dobrze przebadać… - i z wahaniem spojrzał na starą kapłankę - Czyż nie mam racji?

Babulinka tylko przytaknęła z uśmiechem. Czuła co wisi w powietrzu więc wolała nie przerywać tej chwili swoimi komentarzami.

Marwald nie nie mógł się powstrzymać w jego oczach zakręciła się łza:

- Podejdź synu.

Felixem targały różne emocje, ale jednak powoli podszedł do Marwalda...

Śmieciarz uścisnął chłopaka w ramionach, przytulił go mocno i trwał tak w ciszy. Dopiero po chwili zaczął dalej:

- Nasza wyprawa tak wiele zmienia, jeszcze niedawno byłeś traktowany jak dziecko. Jednak jesteś dorosłym… trochę mi głupio, bom zawsze do ciebie mawiał synu. Jeśli nie chcesz abym tak więcej nie mówił to powiedz, a zrozumiem.

Gdy Felix został uwolniony z ucisku Marwalda stanął przed nim z łezką w oku z wdzięcznością za zrozumieniem i odpowiedział z zwruszonym głosem powiedział:
- Tak… ta wyprawa wiele zmienia… w nas i na świecie. A jeśli chcesz mnie Marwaldzie nadal nazywać mnie synem to czyń tak dalej… bo i czuję się twoim synem tak jak Bianki i Dietera.

Śmieciarz uśmiechnął się od uch do ucha.

- Dziękuję. - dodał

Po czym razem z Feliksem spojrzał na babcię, która miała sprawdzić chłopaka. Nie trwało to jednak długo, bo po chwili Marwald nie wytrzymał. Miał wiele uczuć, ale i myśli i jedna nagle przewyższyła inne, po czym ni z tego, ni z owego zapytał:

- Jeszcze jedno… - powiedział uśmiechając się - powiedz mi przyjacielu, ile tak na prawdę masz lat ?

Usłyszawszy to pytanie Felix z zadumą opuścił głowę:
- Ile mam lat? Nie wiem… możliwe, że mam więcej lat niż Pani Victoria? A znane mi życie zaczyna się wtedy kiedy do was trafiłem, czyli 17 lat.

- Rozumiem, nie martw się … ważne jest to kim jesteś i co czujesz. Dla nas ciągle jesteś tym samym Feliksem jakiego znaliśmy, a na pewno dla mnie. - uśmiechnął się ponownie i spojrzał na babcię, oczekując co może ona zrobić

Gdy rozmowa mężczyzn dobiegła końca, a wszystkie emocje opadły odezwała się kapłanka, wycierając przy tym łzę z oka.

- … aż serce rośnie jak widzi się taką szczerą przyjacielską miłość w świecie tak bardzo zdominowanym przez zło.

Kobieta wypowiadała te słowa spoglądając w dal. Z zamyślenia wyrwała ją cisza, gdyż nikt już nic nie mówił, oboje oczekiwali na ruch kapłanki.

- Ah tak, tak, dobrze więc. Powiem ci Felixie że jestem prawie pewna że wiem kim jesteś, ale jeśli chcesz zachować to w tajemnicy przed innymi to i jak jej nie wyjawię. A teraz, żeby być zupełnie pewnym (...) Stań prosto, rozluźnij ciało i pomysł o czymś przyjemnym. Jeśli dalej rozmyślasz o tym co przed chwilą się wydarzyło to rób to dalej. To sa bardzo pozytywne emocje i nawet jeśli nie pomogą to napewno nie zaszkodzą. W pewnym momencie poczujesz dziwne uczucie, gdzieś w głebi ciała, nie opieraj się mu, dzięki temu łatwiej będzie mi zrobić to o co prosisz.

Felix długo nie czuł nic ponad dotykiem ręki Victorii, która położyła dłoń na jego głowie. W pewnym momencie poczuł ucisk, zupełnie jakby ktoś próbował nałożyć mu na głowę za małą czapkę. Idąc za radą Babulinki, nie próbował się od niego wyswobodzić, więc po chwili uczucie ustąpiło a Kapłanka odjęła swą dłoń.

- A więc tak, mój drogi Felixie. Nie czuje absolutnie nic, co jest doskonałym dowodem na to że miałam racje z moim wcześniejszym osądem. Musisz wiedzieć że każdy człowiek i zresztą nie tylko człowiek, ma w sobie cząstkę magiczną. Jedni mają jej więcej a inni mniej. Ja na ten przykład mam jej dużo, dlatego mogę służyć ludziom w inny niż naturalny sposób. Ty nie masz jej ani krzty, lecz w obecnych warunkach jest to bardzo dobrą wiadomością, gdyż magia i mutacja są ze sobą powiązanie. Nie jest to nic bezpośredniego, nie każdy magus musi mutować, i też nie każdy mutant musi być magusem. Dlatego też ty, jako że nie masz tej cząstki w ogóle, nigdy nie doznasz mutacji, lecz z drugiej strony nie ma również cienia szansy na opakowanie sztuk magicznych.

Felix zrobił na te wieści głupią minę:
- Nie ma we mnie magii? To znaczy, że czary na mnie nie działają?

- Niestety tak dobrze nie jest - odpowiedziała kapłanka - czary działaja na ciebie normalnie, tylko ty nie możesz z ich korzystać.

- Aha! Skoro Pani Victoria wie kim jestem to istnienie mojego ludu nie jest tajemnicą nie znaną w Imperium?

- Ależ oczywiście, to jest żadna tajemnica. Pośród ludzi żyje wielu przedstawicieli Twojej rasy. jak i również Elfów oraz Krasnoludów. Chociaż ludzi jest zdecydowanie najwięcej. Jeśli chodzi o tajemnicę, to może Twoim rozmówcom chodziło o to że akurat tutaj są niemile widziani. Szczerze powiedziawszy nie widziałam nikogo “od ciebie” w okolicy.

Felix usłyszawszy o rasach nieludzkich zbaraniał… Gdy ochłonął, Felix kontynuował rozmowę:
- Czy Pani Victoria może zrobić na Olafie jakieś badanie podobne do tego co przez chwilą przeszłem, tak żeby się nie zorientował? I czy Pani potrafi wyczuć czy będzie przy rozmowie kłamał?

- Niestety, nie mogę nic takiego zrobić. Zapewne sa czary które to umożliwiają, lecz ja ich nie znam. Moge jedynie, tak jak my wszyscy, obserwować go i na tej podstawie określić czy kłamie czy nie, lecz niestety jest to trochę jak wróżenie z fusów.

Wiedział, że nie mógł wymagać za wiele, więc zostało mu przejść do ostatniej kwestii:
- Nie wydaje się wam, że opowieść Olafa nie trzyma się kupy? Skoro jak twierdzi szukał mnie to dlaczego Egon widywał go w tych stronach?

Staruszka zamyśliła się.
- Zachowuje się dość dziwnie, musi mieć ku temu powód. Raczej nie robi tego od tak. Możliwości może być wiele, może mutacja dotknęła nie tylko jego ciała ale i mózgu, więc może być to jakiś podstęp. Równie możliwa jest jakaś choroba umysłu wywołana traumą po stracie brata - mniej lub bardziej groźna. Mógł również pozostać w pełni władz umysłowych i właśnie planuje zemstę na naszym mały… przeprzaszam, na naszym Felixie. No chyba że uciekinierzy kłamali, lecz oni raczej nie mieliby powodu żeby to robić.

Felix kiwnął głową:
- Zatem trzeba go wypytać… i jak wyjdzie coś nie pokojącego to zobaczy się co dalej.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 05-06-2016, 00:51   #87
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Felix, Marwald oraz Victoria prowadzili swoją rozmowę na uboczu, podczas gdy przy wozie, reszta grupy odpoczywała czekając na powrót Konrada z Olafem.

Waightstill ciągle zdenerwowany tym co wydarzyło się jeszcze kilka chwil temu w kryjówce, dość dosadnie wyraził swoje zdanie na temat nowych zdolności Konrada. Na szczęście jego zapały ostudził Felix. Swoje trzy grosze wtrąciła również Victoria, chociaż akurat jej wypowiedzi bartnik miał ostatnimi czasy powyżej uszu:

- Też tak myślę Waightstillu, ale jestem tego samego zdania co Felix. Chyba nie ma sensu się powtarzać. A jeśli tak bardzo Cię to trapi to może spróbuj porozmawiać z nim na osobności, hm? Tylko wiesz, tak po przyjacielsku, otwarcie i delikatnie.

***
Po pewnym czasie oczom ochotników ukazał się wcześniej opisywany widok. Duża biała masa poruszała sie w ich kierunku, a zaraz obok niej szedł Konrad. Z czasem gdy podeszli bliżej wszyscy mogli dostrzec nawet takie szczegóły jak rysy twarzy. Olaf zatrzymał się dobre kilkadziesiąt stóp od pierwszego z ochotników. W ręce nie miał nic co mogłoby posłużyć za broń. Tak w ogóle to nie miał nic, żadnego narzędzia, pakunku, czegokolwiek.

- Na samym początku chciałbym Was wszystkich przeprosić. Konrad opowiedział mi co się stało i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Tamtego feralnego dnia nikt nie chciał zrobić Wam krzywdy, Ginter powiedział nam że jak nas zobaczą to pewnie ochłoną i zmądrzeją. Nikt nie chciał palić Was żywcem, a już napewno nie ja.

Olaf spuścił głowę i czekał na reakcje ochotników. Wcześniej gdy rozmawiał z Konradem reagował dużo żywiej, lecz teraz gdy znam całą historię, również z drugiej strony, zrobiło mu się bardzo przykro, było to widać po jego zachowaniu.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 05-06-2016, 09:30   #88
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdyby nie udzielone wcześniej informacje, Max nigdy w życiu nie rozpoznałby Olafa. Prawdę mówiąc, nawet teraz go nie rozpoznał... i gdyby spotkał takie 'coś' na swojej drodze natychmiast chwyciłby za łuk.
Teraz nie wypadało, nawet jeśli cień pretensji za wcześniejsze zachowania pozostał.

- Co było, to się nie liczy. - Machnął ręką, jakby odrzucając dawne konflikty i nieporozumienia na bok.

Nie mógłby powiedzieć, że aktualny wygląd Olafa mu się podoba (chociaż takie futro z pewnością było praktyczne podczas zimy), ale na ten temat wolał się nie wypowiadać. Poza tym... po tym, co się stało z Seliną... wiadomo było, że nie można nikogo oceniać po wyglądzie.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-06-2016, 08:09   #89
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Marwald stał nieruchomo i patrzył na dużą białą masę, która stała i zaczęła do nich gadać. Ino wcześniej przyszła na to miejsce. W takie dni jak teraz, zima mrozy misiek tego typu, z takim futrem był by nie zastąpiony. Czasami w nocy zimno potrafi pokazać swoje. Jednakże nie było to to o czym Marwald rozmyślał najbardziej. W jego głowie kryły się inne teorie. Teorie na miarę ludzkości, na miarę całego Imerium. On człek z małej wioski w tej chwili myślał nad zagadnieniami, o których nawet czasem miastowi nie mają pojęcia. Jednakże nie miał zamiaru się nimi dzielić, były one tak ważne i tak tajemnicze, że mogły grozić śmiercią. Wierzył głęboko, że kiedyś przyjdzie dzień, na to aby powiedzieć o mich komuś, ale nie dzisiaj, nie teraz.

Śmieciarz patrzył na zmutowanego człowieka, tak człowieka. Gdyby o tym nie widział, nigdy nie pomyślał by, że jest to człowiek. Wyciągnął na dłoń swojego gołąbka i nie miał zamiaru się odzywać, jedynie skinął głową z aprobatą na słowa jego przyjaciela Maxa.
 
Inferian jest offline  
Stary 09-06-2016, 21:05   #90
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Uspokajające słowa Felixa i Victorii tylko pogłębiły podejrzliwość bartnika. Właściwie, to Waightstill zaczął popadać w lekką paranoję. Najwidoczniej ostatnie starcie z demonem wywarło wpływ na Waightstill'u. - A więc oni wiedzą! - pomyślał. - Cały czas mnie oszukiwali! Jak nic wszyscy są potworami! - Powrót Konrada zupełnie umknął jego uwadze. Umysł Waightstilla' przysłoniła jakby zasłona. Gdy Victoria, Felix i Marwald zebrali się w osobną grupkę, patrzył na nich spode łba. - Na czym oni tak gorączkowo się naradzają? Na pewno chcą mnie zamordować, nad tym tak się naradzają! Najpierw zmusili mnie do zamordowania Selliny - dziwnie nie był pomny, kim ona naprawdę była - a teraz planują mnie załatwić! - Mocniej ścisnął drzewce halabardy. - Ale ja im się nie dam! - Pojawienie się śnieżnego stwora było dla Waightstill'a zupełnie nieoczekiwane. - Ha! Już sprowadzili sobie zastępstwo! - pomyślał tylko na widok Olafa. - A może to on ma mnie załatwić?! Sprytne, sami nie dali by mi rady, a ten tam jest tak duży jak ja! - Waightstill obserwował wszystkich gorączkowo, gotów wybuchnąć w reakcji na najmniejsze zagrożenie. Na Olafa nie zareagował, tylko siedział milcząco.
 

Ostatnio edytowane przez snake.p : 09-06-2016 o 21:29.
snake.p jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172