Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2016, 00:39   #106
Martinez
 
Martinez's Avatar
 
Reputacja: 1 Martinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputację
Gierłanov wyrzucił z rozmachem dymiącego peta i kciukiem odpiął kaburę. Podbiegł ciężko śladem Inu, ale tłum był zbyt gęsty. Już chwilę później stał zaklinowany i potrącany przez gapiów. Starał się ogarnąć w głowie co zaszło.
- Murk?! - huknął Boris, ale nikt mu nie odpowiedział. Rozejrzał się dookoła bez przekonania.
Zgubił ją.
***
Pet jeszcze się palił. Boris pchnął jakąś chudzinę, która o mało w niego nie wlazła buciorem. Podniósł kikuta Biełyjmorsa i wsadził sobie w gębę. Wypuścił kłęby dymu. Był wściekły.
- Miejmy nadzieję, że wróci na kwaterę - rzucił Goldmann ale potężny konował minął go tylko i z impetem rozpychając gapiów natarł na sklepikarza.
- Co tu się do cholery wydarzyło? - warknął.

***

Ponaglony przez Maxyma odstąpił od "pogaduszek" ze sklepikarzem. Mozolnie ruszył za Młodym. Dziwne. Nieobecność Inu była nienaturalna. Borisowi ciążyło jej zniknięcie, mimo że znali się od tak niedawna. Katiusza była dobrą dziewczyną i choć dysponowała umiejętnościami, to chyba również miała skłonności do ładowania się w kłopoty.
- Wszystko w porządku? - doleciało do Borisa gdzieś z daleka. Dopiero teraz zauważył, że maszerował obserwując kamienie na ziemi. Wlókł się za Maxymem, który widocznie dostrzegł rozkojarzenie ochroniarza.
Boris skinął głową na znak, że wszystko jest pod kontrolą i mruknął.
- Mamy do pogadania, panie Goldmann... Ale później...
 
Martinez jest offline