Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2016, 09:13   #112
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Horst był zadowolony, że jego gościom podobał się jego największy skarb. Siedziba rodu Steinbergów może nie wyglądała imponująco, ale baron robił wszystko na co było go stać, aby poprawić walory obronne starej budowli.
W komnatach jego zameczku, w biurku sekretarzyka schowany był plan przyszłych, nowoczesnych fortyfikacji. Nie prymitywnych konstrukcji z cegieł i kamieni, a potężnych bastionów ziemnych, zapewniających stabilne podłoże dla armat i strzelców. Nowoczesność z Nuln okazywała się nie tyle egzotyczna, co niebywale skuteczna. Wojna domowa pokazała przepaść technologiczną, jaka dzieliła północ Imperium od południa i tylko głupiec dalej walczyłby za pomocą miecza. Albo uparty middenlandczyk. Z pomocą Ulryka Horst zamierzał być pionierem w tej dziedzinie. A przynajmniej jednym z pierwszych.
Jednak za nowoczesnością szła również ogromna cena - kalkulacja zrobiona przez inzyniera z Nuln przekroczyła nawet najbardziej odważne przewidywania Horsta i wdrożenie ich przy aktualnym stanie skarbca doprowadziłoby go szybko do ruiny.

Z dumą oprowadzał ich po zamku odpowiadając spokojnie na pytania. Przedstawił im też swoją rodzinę, chwilę rozmawiając o każdym z nich. W międzyczasie służba szykowała prowiant i dodatkowego konia z podróżnym ekwipunkiem. Kiedy z blanek murów pokazywał im resztę posiadłości, Egdar zadał pytanie odnośnie zwracania się do siebie.
- Horst. Po prostu Horst. Bez tytułów i bez nazwisk. Jakby ktoś pytał o nazwisko, będę znany jako Kreuzbach. To bardzo mało znana rodzina szlachecka w okolicy - będzie pasować jak ulał. Ty Edgarze zostaniesz Edgarem. Nazwisko radziłbym zmienić i przyjąć jakiś alias. Znaki rodowe i tarczę herbową, wraz z rynsztunkiem zakonnika zostaw w zbrojowni, i wybierz sobie coś, co pasuje do zwykłego najmity. Jest tam nieco solidnego złomu, zrobimy co się da. Nie musicie się golić ani ścinać owych fantazyjnych fryzur. Macie wyglądać na awanturników co akurat dla Algrima i Yrseldaina nie jest problemem. Dla Ragnwalda też, nawet jak zapuści pchły w tej brodzie, będzie wiarygodny. Przyjechaliśmy tutaj, abyśmy z Edgarem upodobnili się do bandy awanturników, którymi od tej pory jesteśmy. W tej robocie nie będą przydatne ani nasze herby, ani sztandary ani tym bardziej służba - Horst spokojnie wyjaśniał plan towarzyszom patrząc na przepiękne o tej porze roku pola. Baron nie był pewien, czy na zamku już ktoś nie zainstalował mu szpiega, dlatego miejsce do dyskusji wybrał tak oddalone od wszystkich mieszkańców zamku.
- Jesteśmy oddziałem specjalnym nie wojskiem regularnym. W dodatku tajnym więc rozsądne jest, by nasza tożsamość była nieznana. Ja i Edgar mamy najwięcej do stracenia, jeśli zaatakowane zostanie nasze nazwisko. Podróżujący baron wzbudza podejrzenia, i powoduje mnóstwo pytań. Przyciąga uwagę. Rycerz świątynny również jest charakterystyczny. Każda nieruchana panna czy zasmarkany dzieciak od razu go zauważą. I zdadzą w odpowiednim czasie relacje komu trzeba. Jedynie w wyjątkowych okolicznościach ja i Edgar możemy skorzystać z naszego urodzenia. Weźmiemy sygnety rodowe, nic więcej. Jedziemy do Salzenmund - mamy tam znaleźć człowieka. Jakiego....- Horst wyciągnął w końcu list od Walfena. Był w połowie przedarty, a fragment z instrukcjami znajdował się w tej chwili w ręku barona. - Oto nasze instrukcje. Pierwsza i ostatnia część listu była osobista. Bardzo. Resztę przeczytajcie po cichu i dobrze zapamiętajcie. Nie wiem, czy ściany nie mają tutaj uszu - Horst podał list po kolei każdemu z osobna, cierpliwie czekając aż każdy zapozna się z treścią instrukcji.
- Jeśli ja padnę, dowodzenie przejmuje Edgar. Jeśli on również zginie, wybierzecie kogo będziecie chcieli i dokończycie misję. Od tej chwili żadnych Panie Baronie... - popatrzył znacząco na Ragnwalda.
Horst wziął przeczytany przez wszystkich fragment listu, następnie podsunął go pod palące się na blance łuczywo. List niebawem spłonął, a szczerniałe szczątki wiatr rozrzucił daleko poza blanki muru. Horst wskazał na Ragnwalda.
- Z tobą będzie problem większy niż golenie samej brody. Spróbuję wymyślić coś zanim dojedziemy do Salzenmund, inaczej pierwszy lepszy strażnik dróg cię rozpozna i dasz głowę. Nie wiem co zmajstrowałeś, ale postaram się dowieść Cię w jednym kawałku. Ale w pewnym momencie może przyjsć taki moment, gdzie zadecydujesz, czy milsze Ci gardło, czy broda. Nie będę nalegał, to będzie twój wybór -
Baron wzruszył ramionami. Przeszmuglowanie człowieka nie było problemem, pod warunkiem, że szmuglowany współpracował.

Horst kiwnął ręką na Edgara - choć, spróbujmy przerobić nasze lśniące zbroje na coś, co będzie z grubsza przypominało rynsztunek najemnika. Reszta niech sprawdzi sprzęt i konie, i może coś zje. Może w kuchni mają jeszcze coś ciepłego o tej porze - Horst skierował się do zbrojowni.

Po pewnym czasie cała drużyna stała już gotowa na dziedzińcu. Ciężkie zbroje, które wraz z Edgarem mieli założone na siebie nie przypominały lśniących, doskonale dopasowanych i kunsztownie wykonanych pancerzy arystokracji, ani zdobionych zakonnymi symbolami ciężkich płyt. Solidne blachy, uzupełnione czernioną kolczugą, dobrze naoliwione, noszące gdzieniegdzie ślady lekkiej rdzy. Przy koniach wisiała broń, a luzak objuczony był sprzętem obozowym i zapasami. Horst pożegnał się z rodzeństwem, ściskając najmłodszą siostrę która chyba najgorzej znosiła porzegnania po czym wsiadł na konia i ruszył przez bramę zamku. Kopyta stukały po brukowanym dziedzińcu i drewnianym zwodzonym moście w miarę jak drużyna opuszczała rodową posiadłość barona.
W Salzemund musicie odnaleźć łącznika. Może być wszędzie, choć przeważnie przebywa w dzielnicy portowej. To miejscowy informator, drobny złodziejaszek, były milicjant. Prawdziwe imię to Emil Eisenhauer, alisy to Mikry Jorgen, Mały Louis, Otto Lukas Adelhofen. Jak wskazuje nazwa, jest niskiego wzrostu mężczyzną. Chuda twarz o wyraźnych kościach policzkowych, blizna na szczęce, bystre zielone oczy i przerzedzone brązowe włosy. Nosi mały wąsik pod nosem, na wzór estalijski.

 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 17-05-2016 o 09:33.
Asmodian jest offline