Świat w oczach Ivana zataczał kręgi i niesamowicie wirował , a w uszach słyszał tylko przeraźliwy szum i pisk . Głowa zapełniona tysiącami myśli i jedną , która nie dawała mu w spokoju trzeźwieć - Kto to , do cholery , był?! Ivan nie potrafił rozpoznać tajemniczej postaci , na pewno nie w tym stanie. Po paru chwilach błąkania się i chwiania po ciemnym zaułku , i podpierania swojego "towarzysza broni" doszedł do wniosku ,że wcale tego ciemnego cienia nie zna , może to była jego babka , a może ojciec -kto to był , on tego nie wiedział. Z jego ust płynęły słowa jego ulubionej piosenki Woodiczka , wodiczka sialala *hik*....i nagle jakby odcięło mu nogi , wyrżnął na bruk i zaśmiał się głośno , w tym stanie wszystko go śmieszyło nawet jego bardziej pijany kompan . A..a..arhas..aras , pomhóż-wycedził prośbę po czym zaczął intensywnie machać nogami i rękami robiąc "aniołka" w całym błocie i syfie na brukowanej uliczce . Nawet ludzie wytykali głowy z okien by zobaczyć co para dwóch pijaków robi pod ich oknem , ktoś rzucił obelgą , a Ivan nieprzerwanie udawał pięcioletniego chłopca jakim , kiedy był pijany, czuł się aż do końca .
Kiedy poczuł ,że jego żołądek woła o pomstę do Jedynego wydalił treść żołądkową ustami po czym przetarł je i zaczął się czołgać pod najbliższą ścianę gdzie mógł w spokoju pomyśleć o swoim życiu , robocie i kobietach ,ale wszystko to zostało przesłonięte wspomnieniami dzisiejszego wieczora , który był obfity w alkohol i różne historyjki . Chłód ulicy troszkę rozjaśnił jego umysł ,więc Smyk miał dość siły by wstać i sprawdzić czy Artur jest w stanie w ogóle chodzić po upojnym wieczorze : Aaarthur , żyjhesz hik!..To fino to jakhieś gówhno! Flaki mnie bolą hik!
Zatrzymał się i chwile skanując zmąconym wzrokiem dodał - Musimy..hik.. dhostać się do p..ort..portu do dhomu! |