major Ilian Genere
Ilian zebrał dokumenty, poprawił mundur i wyszedł z kajuty. Po drodze spotkał porucznika Campbella. -Sir, pan mnie wzywał? -zapytał wyraźnie zaspany porucznik. -Tak Jeremy.Kazałem Cię obudzić bo mamy problem - może to nic poważnego ale chcę sprawdzić.Idę teraz porozmawiać z kapitanem, jak wrócę wprowadzę Cię w sprawę. Teraz chcę żebyś postawił kompanię na nogi, niech myślą ze to ćwiczenia. Pokład ma lśnić, jeśli któryś przesadził z procentami podaj leki trzeźwiące. Pokład ma błyszczeć, niech sprawdzą sprzęt....-Ilian przerwał - Zresztą nie muszę Ci tłumaczyć - uśmiechnał się. -Tak jest ,sir.- odrzekł Jeremy i odszedł.
Gdy major wychodził z pokładu usłyszął gwizdki i krzyki podoficerów. W ciagu kilku następnych minut pokłady V,VI i VII zmienią się nie do poznania...
Ilian był ciekaw tej rozmowy ale też się jej obawiał. Bogard dowodził na Caprici od niedawna i Ilian nie poznał go zbyt dobrze -szczerze mówiąc poza paroma spotkaniami nie rozmawiali ze sobą. Ojciec komandora był świetnym dowódcą, jednak Genere widział w wojsku za dużo nepotyzmu i oficerków (bo tylko tak można było ich nazwać) nie wartych stopni, które otrzymali tylko dzięki ważnemu nazwisku. Ilian miał nadzieję że nie będzie tak w tym przypadku. Tak czy inaczej to było pierwsze dowództwo Bogarta i ktoś musiał mu pomóc, a czego nie powiedzieć o XO -on sie do tego nie nadawał..
Major zatrzymał się przed drzwiami do kajuty komandora. Miał nadzieje ze jego złe przeczucia sie nie sprawdzał. W każdym razie był oficerem i miał obowiązek pomagać kapitanowi jak tylko umiał najlepiej, a wpojone w Marines posłuszeństwo i szacuenk dla starszych stopniem nie pozwoliłoby kwestionować rozkazów komandora.
Genere odetchnał, poprawił mundur i zapukał. Po chwili wszedł do kajuty i stanał na bacznoć.
-Major Ilian Genere melduje się,sir! |