W ciszy która zapadła wyraźnie rozbrzmiał dźwięk gdy drewniane stylisko włóczni uderzyło o kamienną posadzkę.
Glein oparł się o broń spuszczając wzrok na ziemię. Poruszył wargami wydając bezgłośny szept, nie wiadomo czego. Ulgi? A może wściekłości?
Wyprostował się i podał broń dla żołnierza który powoli, niepewnie podnosił się z ziemi. Stylisko włóczni uderzyło o dłoń od jego twarzy. -Dziękuje.
Miał suchy, szeleszczący głos. -Wróci-wylecz się i wróci. To szybko wraca do zdrowia.
Nie można było przewidzieć, tego co, jakby przygaszony człowiek, zrobił później.
Glein uderzył pięścią w kamienny mur obok niego, uderzył mocno i z wściekłością. Nie przeklinał, po prostu wrzasną w nie artykułowany sposób. Trząsł się na całym ciele, ale po chwili się opanował. -Skoro jesteśmy już po ceremonii pasowania to zdaje się, że powinienem wręczyć te o to zaproszenie.
Sięgną lewą dłonią po wiadomość. Była nieco pognieciona. Miał już ruszyć by przekazać zaproszenie. Nie wykonał jednak kroku. Wahał się. -Przepraszam.
Nadal zdawało się że coś go trapi, ale ruszył mimo to ku damie z łukiem.
__________________ Arriving somewhere but not here |