Wątek: Miasto Bridon
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2016, 20:50   #19
Vilir
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Gy tylko Artur dostrzegł pośrednika, od razu chciał za nim ruszyć, niestety siła grawitacji nakazywała mu zupełnie inny kierunek. Po krótkim starciu udało mu się odnieść nad nią umiarkowane zwycięstwo, jednak po chwili poczuł się niczym statek podczas sztormu i stawiając swoje kroki we wszystkie możliwe kierunki oraz wymachując przy okazji rękoma dla zachowania balansu, rozpoczął swoisty taniec wokół leżącego towarzysza, któremu miał przecież pomóc wstać. W ten oto sposób dwóch dorosłych mężczyzn wykonywało na środku ulicy przedstawienie, za które na rynku może udałoby się im nieźle zarobić.
Taki stan rzeczy trwał przez dłuższą chwilę, aż okazało się, że kompan Arasa jest nie w ciemię bity, i wpadł na genialny pomysł oparcia się o ścianę. Widząc jak Ivan się do niej czołga również Artur postanowił ruszyć w tamtą stronę. I chociaż była to podróż długa, trudna i wyczerpująca, udało mu się dotrzeć do towarzysza.
W tym momencie przypomniał sobie o pośredniku. Spojrzał na Smyka i z niesłychanym wręcz trudem krzyknął -Muszeiść - słyszał jak zlewają się wymawiane przez niego słowa, ale w stanie upojenia mowa okazywała się być dla Arasa czymś zbyt trudnym, by podjąć się powtórzenia tego co powiedział. Odbił się od ściany i niczym pędzący rumak ruszył w stronę ulicy, w którą jakiś czas temu wszedł mężczyzna w czarnym płaszczu. Co prawda miewał on momenty zawahania, gdy przed skończeniem twarzą w błocie chroniło go podparcie się ręką, jednak za każdym razem powstawał niczym feniks z popiołu i szedł w stronę wąskiej uliczki, która posiadała pewną dość nietypową właściwość; im bliżej się jej znajdował, tym węższa była. Nie zniechęcało to jednak Artura, który wściekle parł w jej stronę. Niestety jednak nie udało mu się w nią trafić i skończył najpierw na ścianie, a potem na ziemi.
To smutne zdarzenie zniechęciło go do dalszego pościgu za pośrednikiem i wymusiło decyzję o powrocie do kompana, podczas którego Aras wdepnął w zawartość żołądka Ivana i stoczył kolejny bój z grawitacją - tym razem przegrany. Gdy już znalazł się przy towarzyszu, kiwnął nań głową i by nie trudzić się kolejnymi wypowiedziami wymownie wskazał ręką kierunek dzielnicy portowej. Chociaż lepiej pasował by tu kierunek, który za prowadzący do dzielnicy portowej uznał.
 
Vilir jest offline