Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2016, 20:17   #4
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Sylvain w odpowiedzi jedynie zaklął cicho pod nosem, jednak nawet wypowiedzenie kilku słów poniosło za sobą ogromny ból w boku. Wyglądał jak jedno wielkie nieszczęście - już dawno nie był tak bliski śmierci jak teraz, jednak nie przejmował się tym za bardzo - być może osoba, którą był kiedyś odczuwała by jakiś strach, jednak on aktualnie czuł tylko rozczarowanie tym, że być może nigdy nie uda się mu się ukończyć swojej misji.

Gwałtownie skrzywił się i chwycił się za ranę w boku. Jak mogło do tego dojść? Powinien wcześniej zdać sobie sprawę z tego, iż Nefrytie nie zleciłaby mu tego, gdyby to miało być takie proste. Być może zignorował swojego przeciwnika i teraz musiał ponieść tego konsekwencje. Wziął jeszcze kilka wolnych oddechów i powoli wyprostował się w miarę możliwości, zwracąjac przy tym spojrzenie w stronę półelfki.

Jego płytowy pancerz nosił wyraźne ślady niedawnego starcia, jednak pomimo tego wciąć wyglądał imponująco - wyraźnie było widać mistrzowską pracę płatnerza. Od razu można było dostrzec, iż został on wytworzony ze znacznie lżejszego materiału, a wszystkie elementy były dopasowane bezpośrednio pod obecnego użytkownika. To co zwracało uwagę to miejsce na piersi, gdzie kiedyś musiał znajdować się herb rodzinny, a obecnie widniała jedynie masa zarysowań wykonanych celowo, które całkowicie uniemożliwiały identyfikację rodu, do którego kiedyś należał.

Jednak to co najbardziej wyróżniało wysokiego mężczyznę to wyraz twarzy pozbawiony jakichkolwiek emocji i nietypowe, fioletowe oczy, które wręcz przeszywały chłodem osobę na którą patrzyły.

Sylvain przeanalizował swoje obecne położenie - gdyby półelfka chciała go zabić, nie miałby żadnych szans w swoim obecnym stanie - ciężko było mu się poruszać, a co dopiero z kimkolwiek walczyć. Z drugiej strony jednak, gdyby chciała to zrobić pewnie już by nie żył. No chyba, ze bardzo lubiła się bawić ze swoją ofiarą.

- Noc jak każda inna… - Powiedział beznamiętnie - Pomimo tego, że dopiero co się zaczęła, kilka osób już odeszło na drugą stronę - W napięciu obserwował reakcję tajemniczej kobiety.

Pół elfka wyszczerzyła się w uśmiechu.
- Noc podobna innym, ale jednak dla ciebie może być ostatnią. - wzruszyła ramionami - Straż miejska zaroiła się w tych okolicach, więc jeżeli chcesz, mogę ruszyć po jakiegoś strażnika, żeby ci pomóc. Nie sądzisz, że to dobra oferta?

Mężczyzna prychnął tylko.
- A masz jakieś inne propozycje? Bo ta jest raczej nieciekawa…

- Propozycje, propozycje… Być może. Wszystko zależy od ciebie i od tego, co jesteś gotów ofiarować w podzięce za pomoc.

Sylvain skrzywił się z bólu - kończył mu się czas i czuł się sfrustrowany swoim położeniem, nie był przyzwyczajony, że to nie on rozdaje karty.
- A może to ty podasz swoją cenę, a ja powiem, czy będę w stanie ją zapłacić? - Powiedział oschle - W końcu jeśli w tej sytuacji w ogóle się mną zainteresowałaś to musisz mieć jakiś interes, albo jesteś po prostu głupią altruistką… Ale wybacz - nie wyglądasz mi na bezinteresowną osobę.

- Mógłbyś, tak na początek wyjaśnić mi cóż to zrobiłeś, że szalejąca po ulicach straż bardzo chce cię w swoich lochach zobaczyć? - uśmiechnęła się nieprzyjemnie - Ale zrób to szybko, bo i oni się śpieszą.

Doskonale zdawał sobie sprawę, że kobieta musi się świetnie bawić i zaczynał szczerze jej nienawidzić. Jednak nie miał wyjścia i musiał podjąć tą grę.
- Powiedzmy, że jeszcze niedawno żył tutaj pewien mężczyzna o dość szerokich wpływach i tej nocy… Zaniemógł. Sądzę, że strażnicy musieli zostać wysłani przez jego zaniepokojonych przyjaciół.

- Bardzo niefortunnie. - stwierdziła kobieta i rozejrzała się po okolicy - Znam to miasto jak własną kieszeń i mogę cię poprowadzić takimi drogami, w jakie nie zapuszcza się straż. Oczywiście, o ile będziesz w stanie za mną iść, bo nieść cię nie mam zamiaru. - spojrzała na Sylvaina - A o cenie porozmawiamy na miejscu. Nic nie stracę, bo przecież w razie nieodpowiedniej nagrody dla mnie… zawsze mogę cię dobić.

Usta mężczyzny wygięły się lekko w uśmiechu.
- Nie powiem, uczciwa oferta… - Rzucił - O ile nie będziesz zbytnio forsować tempa to powinienem nadążyć. Co najwyżej padnę gdzieś po drodze i będziesz mogła mnie zostawić - Wzruszył lekko ramionami - Prowadź więc dopóki jestem jeszcze w miarę przytomny…

- Ruszamy. Najwyżej będziesz się czołgał. - zaśmiała się do siebie samej i skinęła na Sylvaina, po czym ruszyła przed siebie.

Mężczyzna zrobił głęboki wdech.
- Nienawidzę jej… - Powiedział cicho do siebie i podążył za kobietą.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline