Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2016, 13:12   #201
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mędrzec szedł spokojnym krokiem, jakby nigdzie się nie spieszył. Brakowało mu werwy, którą Janella ciągle miała pod dostatkiem. Ich krokie skierowane były w bliżej nie określonym kierunku. Mężczyzna spojrzał na nią z ukosa -Więc to do Ciebie przyprowadziły mnie moje sny. Nie rozumiem dlaczego. Pierwszy raz doświadczyłem tak wyraźnych wizji. Ujrzałem młodego członka zakonu. Miał na głowie zaciągnięty kaptur, lecz wiedziałem, że jest naszym bratem. Siostrą w zasadzie.- poprawił się raz jeszcze spoglądając na Janellę -Ujrzałem jak adept stoi otoczony czterema potomkami prastarych żywiołaków. Ujrzałem w swojej wizji krąg złotego piasku a ciebie w środku. Lecz nagle nastała ciemność i gdy światło naszego zakonu znów rozświetliło moją wizję ty... Ty leżałaś martwa z nożem wbitym w plecach, zaś potomkowie żywiołaków stali nadal nieruchomo.-

Mędrzec zatrzymał się na chwilę -Czeka cię ważna rola, lecz strzec się musisz przed istotami o planarnym rodowodzie. Każda taka istota wpłynie na twe życie, lecz każda taka istota może być twym wrogiem.- wyjaśnił swoje podejrzenia -Kiedy się zbudziłem ujrzałem okrąg z złotego piasku. Nie mam pojęcia cóż to może oznaczać. Chciałbym byś odłożyła wszelkie swoje plany i odszukała pewną księgę, którą skradziono nam lata temu z korzystając z naszej naiwności wobec gości klasztoru. Były w tej księdze opisane dzieje oraz spisane wizje wielu przede mną, którzy przepowiadali przyszłość klasztorowi oraz jego członkom. Dziecko. Odszukaj księgę Złoty wiek Zakonu Blasku i przynieś mi ją. Trzeba nam zagłębić się w przepowiednie i odszukać, czy w którejś z nich odnajdziemy siebie.- rzekł kładąc Janelli dłoń na ramieniu -Księga zaginęła kilkanaście lat temu, lecz wiem, że osobnik, którego podejrzewaliśmy o kradzież był podróżnym kapłanem Savras. Czy podejmiesz się tego zadania?- spytał Mędrzec.

Janella nie miała innego wyboru jak rzec:
- Mędrcze, to dla mnie zaszczyt, że ktoś tak oświecony zwraca się z prośbą do mnie - skinęła głową z uszanowaniem. Mędrzec wyróżniał się zawsze spośród członków Zakonu Wysokiego Blasku. Każdy mnich z tego stowarzyszenia dbał o swoją fizis. Uważano, że każdy śmiertelnik ma w sobie ziarno słonecznej energii, zaś ciało jest jak okno - brudne i zaniedbane nie przepuszczało dostatecznej ilości światła. Ten osobnik zdawał się nie zaprzątać uwagi takimi błahostkami. Cieszył się wielkim szacunkiem, chociaż zdawał się żyć na uboczu swojej kongregacji. Nikt tak naprawdę dobrze nie znał Mędrca, jednak otaczano go czcią, równą mistrzom Zakonu.
- Dziękuję za ostrzeżenie - odparła zakłopotana. Czy nie czuła czegoś kiedy po raz pierwszy zobaczyła Grigora? Wtedy wydawało się to fascynacją... lecz teraz? Może jej instynkt ostrzegał ją, a ona źle odczytała wysyłaną przez niego wiadomość. - Tak się składa, że piach jest znajomą mi symboliką - opuściła głowę. - To Biesy Pustyni upominają się o swoją ofiarę.
Pogrążyła się w sobie. Jej fatum nigdy nie znajdzie końca. Ona ścigała sługi cienia, sługi pustyni ścigały ją. Mistrzowie przez lata tłumaczyli jej, że to tylko zepsute i prymitywne wierzenia Bedynów z Anauroch, a ona im wierzyła.
- Kim był ten kapłan? Dokąd się udał? Dlaczego zabrał nasz święty tom?

-Niewiele wiem na ten temat. Był to czas, kiedy naszym zakonem rządziła rada pięciu. Był to czas, kiedy jeszcze byłem zwykłym uczniem. Tajemnice jak te skrywano przed ludźmi mojego pokroju. Nie wiem dokąd się udał, ani dlaczego to zrobił. Tym bardziej, że domeny religii tego osobnika są domenami dobra i prawości. Chciałbym Ci jakoś ułatwić zadanie, lecz nie mam pojęcia jak. Odnajdź tę księgę. Ja zaś zamieszkam w jaskini nieopodal miasta, tuż za północną częścią muru. Tam mnie odnajdziesz, gdy będziesz mnie do czegoś potrzebować.- dodał.

- Mędrcze, dlaczego przybyłeś aż tutaj? Czy są jakieś poszlaki wskazujące na to, że Złoty Wiek znajduje się w tym nadmorskim kraju? Jakikolwiek strzęp informacji może okazać się przydatny. Czy wiesz może, czy ma kult Savrasa ma tu swoich wyznawców?

-Pamiętam, że złodziej pochodził z Cormyru, lecz nie wiem dokładnie skąd. Myślę, że tu warto zacząć poszukiwania. Marsember to duże miasto więc może uda Ci się czegoś dowiedzieć, pytaj gdzie to możliwe, lecz rozsądnie i nie natrętnie. Jeśli się nie powiedzie poszukasz w Suzail. Kult Savrasa to niewielka społeczność. W zasadzie bardzo mała, lecz w panteonie bogów Savras służy Azuthowi i Mystrze, więc może Ci to ułatwi zadanie.- wyjaśnił -Powinnaś zacząć od tego.

- Dobrze, podejmę się tej próby - przytknęła. - Jednocześnie błagam o wybaczenie Mędrcze. Aktualnie poszukuję zaginionej dziewczynki. O jej losach mogą zadecydować najbliższe godziny. Jej życie i zdrowie jest teraz najważniejsze - musi wrócić do swoich rodziców. Być może uda mi się połączyć oba obowiązki, ale gdyby doszło do kolizji... - schyliła się w pokłonie, po czym dodała cicho, acz z determinacją: - Mam nadzieję, iż uszanujesz moją decyzję.

-Nie rozumiesz.- rzekł chłodno i z powagą -Misja, którą powierzam Tobie nie polega na odnalezieniu jakiejś zwykłej książki. To sprawa ważniejsza od dziewczynki, mnie, całego zakonu. Tu chodzi o losy wielu istnień, które są zagrożone.- wyjaśnił, choć tak na prawdę Janella miała jeszcze większy mętlik w głowie.

- Przyznaję... nie rozumiem. Mędrcze, przeraża mnie odpowiedzialność, która ma mi przypaść w udziale. Jestem skołowana, w obcym kraju, pośród skorumpowanych ludzi, którzy najchętniej za parę groszy wbiliby innym sztylet w plecy. W tym miejscu upadły obyczaje, wielu miejscowych zapomniało o cnotach. Radość mylnie utożsamiają z otępieniem, miłość z żądzą, a szczęście z bogactwem. Cień zdaje się zalewać wszystko niczym toksyczny ocean, a światłość jedynie tli się na rzadkich wysepkach. Uczono mnie, że kto ratuje jedno życie, ratuję cały świat. Z drugiej strony nie wątpię w powagę sytuacji. Księga wróci do Zakonu, a dziecko do swoich rodziców.

Po zakończonej rozmowie wróciła do posiadłości Courtezów. Miała nadzieje, że nikt nie będzie czynił jej wyrzutów z powodu oszołomionych strażników...

***

Sama nie da rady. Potrzebowała sojusznika, który nie bałby ubrudzić sobie rękawy. Grigor odpadał z wiadomych względów. Żałowała, że tak potoczyły się losy, gdyż do tej pory uważała go za jeden z najsolidniejszych filarów drużyny. Nie to żeby go przekreśliła - wszak Mędrzec nie wskazał wyraźnie zdrajcy. Mógł to być równie dobrzy enigmatyczny duch wody, który przewinął się w trakcie ich poszukiwań. Jednakże raz zasiane ziarno niepewności wystarczyło. Markus... lubiła go. Robił na niej wrażenie swoją erudycją; ponadto był rycerski i przystojny. Nosił insygnia boga wiedzy, odebrał formalną edukację i znał się na wielu rzeczach. Jednakże z tych samych względów nie nadawał się do czekającej jej zadania.

W tym momencie pomyślała o Kazraku. Był małomówny, konkretny i nie bał się podejmować ryzyka. Idąc za impulsem, kiedy w koło nie było pełno ciekawskich uszu i nadarzyła się stosowna okazja, zagaiła:
- Potrzebuję twojej pomocy Kazraku.
 
ObywatelGranit jest offline