Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-05-2016, 13:12   #201
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mędrzec szedł spokojnym krokiem, jakby nigdzie się nie spieszył. Brakowało mu werwy, którą Janella ciągle miała pod dostatkiem. Ich krokie skierowane były w bliżej nie określonym kierunku. Mężczyzna spojrzał na nią z ukosa -Więc to do Ciebie przyprowadziły mnie moje sny. Nie rozumiem dlaczego. Pierwszy raz doświadczyłem tak wyraźnych wizji. Ujrzałem młodego członka zakonu. Miał na głowie zaciągnięty kaptur, lecz wiedziałem, że jest naszym bratem. Siostrą w zasadzie.- poprawił się raz jeszcze spoglądając na Janellę -Ujrzałem jak adept stoi otoczony czterema potomkami prastarych żywiołaków. Ujrzałem w swojej wizji krąg złotego piasku a ciebie w środku. Lecz nagle nastała ciemność i gdy światło naszego zakonu znów rozświetliło moją wizję ty... Ty leżałaś martwa z nożem wbitym w plecach, zaś potomkowie żywiołaków stali nadal nieruchomo.-

Mędrzec zatrzymał się na chwilę -Czeka cię ważna rola, lecz strzec się musisz przed istotami o planarnym rodowodzie. Każda taka istota wpłynie na twe życie, lecz każda taka istota może być twym wrogiem.- wyjaśnił swoje podejrzenia -Kiedy się zbudziłem ujrzałem okrąg z złotego piasku. Nie mam pojęcia cóż to może oznaczać. Chciałbym byś odłożyła wszelkie swoje plany i odszukała pewną księgę, którą skradziono nam lata temu z korzystając z naszej naiwności wobec gości klasztoru. Były w tej księdze opisane dzieje oraz spisane wizje wielu przede mną, którzy przepowiadali przyszłość klasztorowi oraz jego członkom. Dziecko. Odszukaj księgę Złoty wiek Zakonu Blasku i przynieś mi ją. Trzeba nam zagłębić się w przepowiednie i odszukać, czy w którejś z nich odnajdziemy siebie.- rzekł kładąc Janelli dłoń na ramieniu -Księga zaginęła kilkanaście lat temu, lecz wiem, że osobnik, którego podejrzewaliśmy o kradzież był podróżnym kapłanem Savras. Czy podejmiesz się tego zadania?- spytał Mędrzec.

Janella nie miała innego wyboru jak rzec:
- Mędrcze, to dla mnie zaszczyt, że ktoś tak oświecony zwraca się z prośbą do mnie - skinęła głową z uszanowaniem. Mędrzec wyróżniał się zawsze spośród członków Zakonu Wysokiego Blasku. Każdy mnich z tego stowarzyszenia dbał o swoją fizis. Uważano, że każdy śmiertelnik ma w sobie ziarno słonecznej energii, zaś ciało jest jak okno - brudne i zaniedbane nie przepuszczało dostatecznej ilości światła. Ten osobnik zdawał się nie zaprzątać uwagi takimi błahostkami. Cieszył się wielkim szacunkiem, chociaż zdawał się żyć na uboczu swojej kongregacji. Nikt tak naprawdę dobrze nie znał Mędrca, jednak otaczano go czcią, równą mistrzom Zakonu.
- Dziękuję za ostrzeżenie - odparła zakłopotana. Czy nie czuła czegoś kiedy po raz pierwszy zobaczyła Grigora? Wtedy wydawało się to fascynacją... lecz teraz? Może jej instynkt ostrzegał ją, a ona źle odczytała wysyłaną przez niego wiadomość. - Tak się składa, że piach jest znajomą mi symboliką - opuściła głowę. - To Biesy Pustyni upominają się o swoją ofiarę.
Pogrążyła się w sobie. Jej fatum nigdy nie znajdzie końca. Ona ścigała sługi cienia, sługi pustyni ścigały ją. Mistrzowie przez lata tłumaczyli jej, że to tylko zepsute i prymitywne wierzenia Bedynów z Anauroch, a ona im wierzyła.
- Kim był ten kapłan? Dokąd się udał? Dlaczego zabrał nasz święty tom?

-Niewiele wiem na ten temat. Był to czas, kiedy naszym zakonem rządziła rada pięciu. Był to czas, kiedy jeszcze byłem zwykłym uczniem. Tajemnice jak te skrywano przed ludźmi mojego pokroju. Nie wiem dokąd się udał, ani dlaczego to zrobił. Tym bardziej, że domeny religii tego osobnika są domenami dobra i prawości. Chciałbym Ci jakoś ułatwić zadanie, lecz nie mam pojęcia jak. Odnajdź tę księgę. Ja zaś zamieszkam w jaskini nieopodal miasta, tuż za północną częścią muru. Tam mnie odnajdziesz, gdy będziesz mnie do czegoś potrzebować.- dodał.

- Mędrcze, dlaczego przybyłeś aż tutaj? Czy są jakieś poszlaki wskazujące na to, że Złoty Wiek znajduje się w tym nadmorskim kraju? Jakikolwiek strzęp informacji może okazać się przydatny. Czy wiesz może, czy ma kult Savrasa ma tu swoich wyznawców?

-Pamiętam, że złodziej pochodził z Cormyru, lecz nie wiem dokładnie skąd. Myślę, że tu warto zacząć poszukiwania. Marsember to duże miasto więc może uda Ci się czegoś dowiedzieć, pytaj gdzie to możliwe, lecz rozsądnie i nie natrętnie. Jeśli się nie powiedzie poszukasz w Suzail. Kult Savrasa to niewielka społeczność. W zasadzie bardzo mała, lecz w panteonie bogów Savras służy Azuthowi i Mystrze, więc może Ci to ułatwi zadanie.- wyjaśnił -Powinnaś zacząć od tego.

- Dobrze, podejmę się tej próby - przytknęła. - Jednocześnie błagam o wybaczenie Mędrcze. Aktualnie poszukuję zaginionej dziewczynki. O jej losach mogą zadecydować najbliższe godziny. Jej życie i zdrowie jest teraz najważniejsze - musi wrócić do swoich rodziców. Być może uda mi się połączyć oba obowiązki, ale gdyby doszło do kolizji... - schyliła się w pokłonie, po czym dodała cicho, acz z determinacją: - Mam nadzieję, iż uszanujesz moją decyzję.

-Nie rozumiesz.- rzekł chłodno i z powagą -Misja, którą powierzam Tobie nie polega na odnalezieniu jakiejś zwykłej książki. To sprawa ważniejsza od dziewczynki, mnie, całego zakonu. Tu chodzi o losy wielu istnień, które są zagrożone.- wyjaśnił, choć tak na prawdę Janella miała jeszcze większy mętlik w głowie.

- Przyznaję... nie rozumiem. Mędrcze, przeraża mnie odpowiedzialność, która ma mi przypaść w udziale. Jestem skołowana, w obcym kraju, pośród skorumpowanych ludzi, którzy najchętniej za parę groszy wbiliby innym sztylet w plecy. W tym miejscu upadły obyczaje, wielu miejscowych zapomniało o cnotach. Radość mylnie utożsamiają z otępieniem, miłość z żądzą, a szczęście z bogactwem. Cień zdaje się zalewać wszystko niczym toksyczny ocean, a światłość jedynie tli się na rzadkich wysepkach. Uczono mnie, że kto ratuje jedno życie, ratuję cały świat. Z drugiej strony nie wątpię w powagę sytuacji. Księga wróci do Zakonu, a dziecko do swoich rodziców.

Po zakończonej rozmowie wróciła do posiadłości Courtezów. Miała nadzieje, że nikt nie będzie czynił jej wyrzutów z powodu oszołomionych strażników...

***

Sama nie da rady. Potrzebowała sojusznika, który nie bałby ubrudzić sobie rękawy. Grigor odpadał z wiadomych względów. Żałowała, że tak potoczyły się losy, gdyż do tej pory uważała go za jeden z najsolidniejszych filarów drużyny. Nie to żeby go przekreśliła - wszak Mędrzec nie wskazał wyraźnie zdrajcy. Mógł to być równie dobrzy enigmatyczny duch wody, który przewinął się w trakcie ich poszukiwań. Jednakże raz zasiane ziarno niepewności wystarczyło. Markus... lubiła go. Robił na niej wrażenie swoją erudycją; ponadto był rycerski i przystojny. Nosił insygnia boga wiedzy, odebrał formalną edukację i znał się na wielu rzeczach. Jednakże z tych samych względów nie nadawał się do czekającej jej zadania.

W tym momencie pomyślała o Kazraku. Był małomówny, konkretny i nie bał się podejmować ryzyka. Idąc za impulsem, kiedy w koło nie było pełno ciekawskich uszu i nadarzyła się stosowna okazja, zagaiła:
- Potrzebuję twojej pomocy Kazraku.
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 21-05-2016, 21:02   #202
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Kazrak popatrzał na Janelle wskazał jej żeby się dosiadła i rzekł:

- Co się dzieje? Jakieś problemy z tym dziadkiem który po Ciebie przyszedł?

Przytaknęła:
- Potrzebuję wsparcia. Dowiedziałam się, że być może tutaj - w tym mieście - znajduje się dawno skradziona księga, niezwykle cenna dla mojego Zakonu. Miała się dostać w łapska kapłana złego boga Savrasa i podejrzewam, że dotarcie do niej będzie wymagało nieco brudnej roboty. Zdążyłam już przywyknąć do tego, że w Marsember najwięcej informacji zdobywa się za pomocą pięści i pieniędzy. Może również dojść do konfrontacji ze złodziejem - i tu nie ukrywam, chciałabym mieć kogoś takiego jak ty za plecami.

Krasnolud zamyślił się obracając kuflem w ręce

- chętnie pomogę tylko jak pamiętasz szukamy tez tych dziewczynek chociaż tym zajęli się rycerze...
- Czy wiesz cos więcej co może być pomocne czy raczej zaczynamy od zera?

Janella ponownie przytaknęła:

- Oczywiście, życie dziewczynek jest tutaj najważniejsze.

Na chwilę zamilkła, jedna rzecz od czasu rozmowy z Mędrcem nie dawała jej spokoju. Kiedy natknęła się na wyczekujące spojrzenie krasnoluda w końcu to z siebie wyrzuciła:

- Zanim przejdziemy do szczegółów, wydaje mi się, że Mędrzec nie powiedział mi wszystkiego. Księga przecież przez lata pozostawała w rękach złodzieja; dlaczego dopiero teraz miałaby mieć tak wielkie znaczenie? Niepokoi mnie to. Uznałam, że zaczniemy od razu po powrocie z wyspy - tak żeby poszukiwania nie kolidowały z naszym głównym zadaniem. Wiemy właściwie jedno - o księdze mogą wiedzieć tutejsi wyznawcy Azutha i Mystry. Jako, że była skradziona, możliwe też, że pojawiły się o niej plotki na czarnym rynku. Dobrze gdybyśmy sprawdzili oba tropy.

- Jest to zbyt podejrzane... Genasii Wody, Pomroki, teraz księga która już z tego co mówisz zaginęła sporo czasu temu. Wygląda to jak przypadek ale ja nie wierze w przypadki i to wszystko może być ze sobą powiązane

Kazrak dokończył posiłek i rzekł;

- dziś już tropów nie sprawdzimy bo zaczyna się ściemniać i zaraz będziemy musieli wyruszyć na wyspę
 
Molkar jest offline  
Stary 24-05-2016, 22:40   #203
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Zaproponowany u Courtezów “łyczek” przyjemnie grzał trzewia, lecz Tajga była daleka od tego by spoufalać się z resztą najemników. Tą świętą i nieświętą. Litości, omal przez nich nie zginęła! Właściwie to zginęła… Bardka wzdrygnęła się i dotknęła szyi. Ile będzie kosztował czar, który zniweluje to paskudztwo? Sto, dwieście, tysiąc sztuk złota?! Zaraza na tego Shena, bohaterowania mu się zachciało! A wydawał się taki rozsądny!

- Sztuka złota dla klopota? - znajomy głos wyrwał ja z rozmyślań. Oj tak… Za takie informacje nicponiowi należało się nawet więcej. Rozradowana Tajga cmoknęła swojego nieletniego informatora w policzek i pobiegła za nim, zwinnie wymijając przechodniów, konie, wozy i stoiska. Zatrzymało ją dopiero zbiegowisko pod burdelem. Cóż, bardka nie byłaby bardką gdyby nie nadstawiła ucha. Morska Lu… Brzmiało jak imię morskiej wiedźmy raczej. Ale gdy trybiki zaskoczyły Tajga uśmiechnęła się złośliwie. No proszę, znajoma Shena… I co, było pilnować własnego interesu a nie szlajać się po ruinach. Nie omieszka przekazać mu tej tragicznej nowiny osobiście - ale później. Trup nie ucieknie, a pijanego barda może załatwić ktoś inny.
- Prowadź! - nakazała młodemu. Co za kretyn, swoją drogą, pchać się na wyspy i jeszcze uchlać w sztok… Zero instynktu samozachowawczego; a wydawał się sprytny… Cóż, pozory mylą. Tym gorzej dla niego, a lepiej dla niej. Po drodze rozpuściła i rozwichrzyła włosy, pobrudziła twarz i narzuciła na głowę jakąś potarganą chustę zwędzoną z mijanego sznura. Z doświadczenia wiedziała, że piękna, zadbana kobieta przyciąga wzrok. Na brzydule nikt nie zwracał uwagi; nie były warte zapamiętania. Młody prychnął tylko - nie wiedziała czy z dezaprobatą dla psucia urody, czy aprobatą dla jej przezorności - i pociągnął kobietę do zaułka za jakąś podłą tawerną. Pólelf leżał pod ścianą, mamrocząc coś śpiewnie i ściskając lutnię.

Bardka wręczyła chłopcu trzy sztuki złota, przykazała zebrać informacje dotyczące śmierci Morskiej Lu i czekać na nią przy burdelu. Nie chciała mieć świadków; poza tym jeszcze by się młody zniechęcił do współpracy i musiałaby szukać nowego szpiega. Za dużo zachodu…



Gdy chłopak odbiegł Tajga przez chwilę przyglądała się bardzinie, obracając w dłoni sztylet. Cóż on tutaj robił? Szukał żywiołaka, o którym opowiadał? Spotykał się ze wspólnikami, z którymi próbował wykiwać najemników? Na burdele w mieście z pewnością było go stać, a na wyspach syf, kiła i mogiła, przynajmniej dla niego. Dziewczyna przez moment rozważała czy nie spróbować jeszcze wyciągnąć z pijaka jakichś informacji, wykorzystując jego stan. Gdy jednak bard czknął i wyrzygał pod siebie większość tego, co wcześniej przyjął Tajga podjęła decyzję. Nie będzie się paprać dla paru złotych monet, a sprawa Courtezówny coraz mniej ją obchodziła.
Rozejrzała się wokoło. Spojrzała w górę czy w pobliżu nie ma żadnych świadków. Zarzuciła półelfowi jego własny płaszcz na szyję i piersi, wyćwiczonym ruchem poderżnęła mu gardło, po czym ułożyła na ziemi, patrząc w mętniejące oczy krztuszącego się własną krwią grajka. Rozpoznał ją czy nie, to było bez znaczenia. Tajga miała z głowy irytującą konkurencję, a satysfakcja i poczucie bezkarności przyjemnie grzały jej serce.

Jucha wsiąkała powoli w płaszcz i odzienie umierającego, w które Tajga wytarła też sztylet. Przynajmniej przez pewien czas pólelf będzie wyglądał jak śpiący pijak; póki nie dobierze się do niego jakiś złodziejaszek lub głodny pies. I tak bardka była zbyt mikrej postury by zawlec ciało nad wodę. Rozejrzała się raz jeszcze i szybko obszukała trupa, ze szczególnym uwzględnieniem potencjalnych ukrytych kieszeni. Lutnię zostawiła; była zbyt charakterystyczna; rzeczy z torby i mieszka przerzuciła do swoich kieszeni. Po krótkim zastanowieniu zakryła głowę barda by krew nie tryskała, chwyciła spory kamień, który odpadł od muru i z rozpędu trzasnęła nim w twarz lekkoducha. No. To powinno utrudnić identyfikację, chociaż w tych rejonach przyjezdny trup nikogo nie obejdzie. Zadowolona, odtoczyła kamień kopniakiem i nucąc cicho oddaliła się nieśpiesznym krokiem.
- Spij sobie śpij,
wyj sobie wyj,
bo jak się zbudzisz
i przyjdzie ranek,
to się natrudzisz…
Podśpiewywała pod nosem, wracając pod burdel.
- A nie, nie zbudzisz się - zachichotała. Kontrolnie zerknęła czy na jej ciele nie ma śladów krwi i odszukała wzrokiem młodego. No, zobaczmy co to za “ludzie północy” zabili dziwkę Shena. Coś dzwoniło jej, że młody już wcześniej wspominał o zabijakach, którzy urządzali na wyspach burdy i bili dziwki. Może to ci sami? Kto wie… Ktoś na pewno, a niedługo będzie to wiedziała i Tajga!
 
Sayane jest offline  
Stary 28-05-2016, 19:58   #204
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Dla Shena w posiadłości zaczynało się robić stanowczo zbyt tłoczno. Co jeden to lepszy. Postanowił się ulotnić i zająć dla odmiany jakąś pożyteczną robotą. Dać komuś w mordę na przykład czy coś takiego. Zanim wyszedł poprosił jednak na słowo na osobności gospodarza.

- Panie Courtez, chciałbym żeby Pan wiedział, że pomimo ostatnich wydarzeń i faktu, że przyjąłem zlecenie do sędziego, to wciąż w pierwszej kolejności pracuje dla Pana. Pan był pierwszy i dopóki Pana córka się nie odnajdzie, to jest mój priorytet. Moi towarzysze chyba nie są przyzwyczajeni do niepowodzeń, tam bardziej tych dotkliwych i zostawiających uszczerbek na zdrowiu, ale dla mnie to chleb powszedni. Chciałbym aby to Pan wiedział, bo tak na prawdę, nie wiemy co się wydarzy. Pana nowi sprzymierzeńcy bez wątpienia mają wiele możliwości, ale z drugiej strony inne są przed nimi zamknięte i tak na prawdę nadal pozostaje kwestia tego, kto ma jakie priorytety...

- Tak czy siak, chciałem aby Pan o tym wiedział i proszę zachować naszą rozmowę dla siebie. -


Shen odczekał chwile na odpowiedz gospodarza i wyszedł z posiadłości. Musiał załatwić sprawę z facetem od łodzi, w końcu zanosiło się, że jednak dziś wieczór popłyną na tajemnicza wyspę a potem miał zamiar sprawdzić, czy nie ma jakiś nowych rybek w jego sieciach. No i co tam słychać w domu. Wszak rodzina, to podstawa.
 
malahaj jest offline  
Stary 30-05-2016, 12:02   #205
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Tajga

Kobieta czuła dziką satysfakcję z dopięcia swego nikczemnego celu. Bard, który zawinił jej swym sposobem bycia leżał martwy w rynsztoku w kałuży własnej krwi, jak z resztą wielu podobnych jemu w dzielnicach wielkich miast takich jak to. Wyspy rządziły się swoimi prawami, a ten kto nie potrafił tego zrozumieć był głupcem wchodząc na ich teren. Tajga wartko opuściła miejsce zbrodni w myślach przypominając sobie co udało jej się zabrać zamordowanemu. List, sztylet, kilka wytrychów, mieszek z brzęczącą zawartością, oraz kilka świecidełek, które po sprzedaniu mogły ładnie zasilić budżet niewiasty. Tajga postanowiła, że sprawdzi wszystko na spokojnie tuż przed snem. Jeszcze przed powrotem do domu zahaczyła o okolice burdelu, gdzie dokonano morderstwa.
Młody nicpoń, który służył jej za informatora dowiedział się tylko tyle, że Morska Lu, była jakoby właścicielką lokalu, zaś chłostę spuścił jej wysoki i potężnie zbudowany łotr o licznych tatuażach na całym ciele, który niedługo po zajściu rozpłynął się w powietrzu. Morska Lu, miała wielu przyjaciół w tej części miasta. Zarówno oni, jak i jej klienci z pewnością zapragną zemsty. Nicpoń obiecał Tajdze, że gdy tylko czegoś więcej się dowie, od razu da jej znać.

Shen

Gdy Shen przemówił do Courteza, mężczyzna wysłuchał jego słów w milczeniu, przyglądając mu się z wielką powagą. Courtez był człowiekiem czynów i konkretów. Z tego, co Shen zdążył się dowiedzieć ich pracodawca lubił ludzi rzeczowych.
-Cieszę się, że blask złota tych opancerzonych ważniaków nie zmienił twoich priorytetów. To dla mnie bardzo ważne i będę o tym pamiętać kiedy przyjdzie czas zapłaty i odwdzięczenia się. Ona gdzieś tam jest. Wiem, że żyje. Wiem, że czeka aż tata ją odnajdzie i będzie mogła znów biegać beztrosko po ogrodzie.- odrzekł Shenowi po czym położył mu dłoń na ramieniu. Kiedy ich rozmowa dobiegła końca w posiadłości zjawiła się Tajga. Wraz z nią w domostwie zapanowała atmosfera tajemniczości, sama zaś miała minę, którą Shen widział już nie raz. Była to mina usatysfakcjonowanego łowcy. Mężczyzna chyba domyślał się, co spowodowało tak dobry humor jego towarzyszki. Miał świetną okazję zapytać gdy mijał ją w niewielkim holu, tuż przed wejściem do sporego salonu, gdzie od paru dni przy posiłkach odbywały się zebrania.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 30-05-2016, 21:52   #206
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Shen był w sumie zadowolony z rozmowy z ich gospodarzem. Gdy z niej już wyszedł spotkał właśnie wracającą z miast Tajgę. Odnosił wrażanie, że bardka jakby „lubi go znacznie mniej” po wydarzeniach w starym forcie. Cóż, Shen przyzwyczaił się, że każdego prędzej czy później to czeka...

- Ładny szaliczek. Nowy? - zagadał na powitanie, z krzywmy uśmiechem na ustach - Wnoszę po twym samozadowoleniu, że tabliczka z liczbą ludności, przed główną bramą, wymaga uaktualnienia a poziom artystyczny naszego jakże urokliwego miasta mógł ostatnio ucierpieć? -
 
malahaj jest offline  
Stary 31-05-2016, 09:00   #207
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Tajga frunęła przez miasto na skrzydłach satysfakcji. Kto by pomyślał, że ten fatalny dzień skończy się tak dobrze? Nicpoń też chyba tak myślał, gdyż prócz soczystego buziaka prosto w usta dostał też kolejny złoty krążek na poczet przyszłych informacji. Młody rozpasie się jak nic! Ale lojalność kosztowała.

Bardka wróciła do "swojego" pokoju w gospodzie i rozpakowała zdobycze. Już pobieżna analiza ujawniła zaskakujące właściwości półelfiego miecza, a dalsze oględziny... Tajga aż wstrzymała oddech czytając znaleziony list, a potem uśmiech poszerzył jej się jeszcze bardziej (jeśli było to w ogóle możliwe). Powoli wypuściła powietrze rozważając implikacje, jakie niosła ze sobą zdobyta właśnie wiedza. Niesamowite... Tyle drzwi mogło stanąć przed nią otworem, tyle informacji, perspektyw... Oczywiście musi się porządnie dokształcić, no i działać znacznie dyskretniej... Ach, to nie było myślenie na jeden wieczór! Dziewczyna powzdychała jeszcze chwilę nad znaleziskami, po czym schowała wszystko prócz pieniedzy w skrytce, którą sama zrobiła w podłodze pod karczmianym łóżkiem. Jakoś nie czuła się dobrze z mieczem. Może sprzeda, albo się poduczy... Zobaczy. Na razie zjadła coś i ruszyła do domu Courtezów.

- Ładny, nowy, pasuje mi idealnie, nieprawdaż? - odparła wesoło na zaczepkę Shena, którego spotkała w drzwiach dworu, po czym zrobiła smutną minkę. - Och, jej, to już wiesz? Chciałam ci sama przekazać tę smutną nowinę, tak bardzo mi przykro... Miałeś z Morską Lu bliskie stosunki, czyż nie? A tu zatłuczona jak pies przez klienta... Jaka szkoda...
 
Sayane jest offline  
Stary 02-06-2016, 18:10   #208
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Shenowi od razu przeszła cała wesołość. Jeśli jednak bardka liczyła na wybuch emocji, takich czy innych, to się przeliczyła.

- Tak, istotnie. Psy czasami bywają zatłuczone na śmierć. Suką podrzyna się gardła. - stwierdził zimno - Szaliczek zaś pasuje idealnie, tylko nie wiem, czy nie jest za cienki... -

Wykidajło przestał poświęcać więcej uwagi blondynce i ruszył ku wyjściu. Nie znaczył to wcale, że zapomni o jej słowach. Wszak mieli udać się razem w różne niebezpieczne miejsca. Będzie jeszcze okazja, aby jej o nich przypomnieć. Teraz jednak musiał sprawdzić na miejscu ile prawdy jest w jej słowach.

Przed posiadłością spotkał młodego stajennego wyprowadzającego właśnie jednego z wierzchowców. Wielkie bydle pewnie należało do któregoś z paladynów. Jando spojrzenie na zbierającego się Shena od razu kazało chłopkowi się odsunąć. Może nawet chciał zaprotestować, ale miał dość rozumu, albo instynktu, aby tego nie robić. Fearsheild wskoczył na siodło z rozpędu, spiął konia i ruszył galopem przez bramę. Wyspy i sama „Tańcząca Elfka” nie były aż tak odlegle, ale lepiej aby nikt nie stawał mu na drodze.
 
malahaj jest offline  
Stary 03-06-2016, 02:08   #209
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Shen popędził wierzchowca jak szalony. Nie robiła na nim zarówno grupka młodych strażników miejskich, którzy aż musieli odskoczył o krok w tył dla bezpieczeństwa i pewności, jak i młoda niewiasta dama idąca w towarzystwie rodziców i małego psa, którego to rumak pod Shenem chyba zadeptał podczas galopu. Wykidajło znalazł się pod drzwiami "domu" tak szybko jak tylko był w stanie, nie zważał na żadne zagrożenia. Gdy dotarł na miejsce tłumu gapiów już nie było. W drzwiach wypatrywała go młoda Peggy, którą Lu przygarnęła z ulicy i miała zamiar szkolić na tancerkę. Gdy tylko ujrzała pędzącego mężczyznę od razu zeskoczyła z trzech stopni prowadzących do ich domu uciech i omal nie wpadła pod nogi konia.

-Nie dawno Shen! To byli ci sami, co obili mordę Greggiemu w Boskim płynie. Duży chłop, większy od ciebie, odziany lekko! Karlita mówiła, że to żeglarz, bo miał ubrania z różnych miast portowych. Było z nim jeszcze dwóch innych. To ludzie z północy, jestem tego pewna. - tłumaczyła na prędce nie odstępując Shena na krok -Próbowaliśmy tam wejść ale zablokowali drzwi. Shen ja słyszałam jej krzyki!...- dziewczyna złapała Shena za koszulę i zatrzymała go mimo że nie było łatwo. Na jej twarzy widział prawdziwą rozpacz.
-Odrąbali rękę Oscarowi! Rozumiesz?!- Shen znał dużo młodszego Oskara parę lat. Często zmieniali się w Morskiej Lu, ale zasada była taka, że jeden zawsze jest na miejscu. Dziewczyna odprowadziła wykidajłę pod schody.

Shen prędko wbiegł niemal po schodach na górę, wpadając do otwartego na oścież pokoju, gdzie zawsze przyjmowała gości Lu. Łóżko całe było z krwi. Wszędzie roiło się od pierza przylepionego do purpurowych plam. Shen przez chwilę wyobraził sobie jakie okrucieństwa cierpiała przed śmiercią jego matka i przyjaciółka zarazem.
-Ciało wywieźli niedawno do świątyni Kelemvora.- syknęła za plecami Peggy, która wkradła się na górę cicho jak mysz. -Późno już nie wpuszczą cię. Tylko kłopotów sobie narobisz.- przekonywała go dziewczyna trzymając na wszelki wypadek za ubranie.

Posiadłość Courtez

Kompania była niemal gotowa do wymarszu. Wieczór tuż tuż, tyle tylko, że ich niepisanego przywódcę wywiało od razu po pojawieniu się Tajgi. Nagle konsternację w jadalni przerwał młody kapłan Tyra. Giermek wbiegł do izby blady i wystraszony.
-Sir! Musicie to zobaczyć...- rzekł po czym wybiegł na zewnątrz. Zarówno sędzia Tyra, jak i członkowie grupy najemników wybiegli na zewnątrz. Pierwsze co ujrzeli to młody adept, stojący jak słup soli, gapiący się gdzieś w niebo. Pozostali wybiegli na zewnątrz i ujrzeli ogromny słup zielonego światła oddalony od Suzail o wiele mil na północny wschód.
-Co to sir?- pytał młodzik.
-Nie wiem. Pierwszy raz coś takiego widzę.- skonsternował się mężczyzna.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-06-2016, 23:42   #210
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Janella - totalnie ogłupiała - zerkała to na sędziego, to na posłańca. Nie wiedziała co powiedzieć, więc głównie spoglądała w snop zielonej energii, który wyraźnie rysował się na północy. Nie miała pojęcia jaka siła powołała tę magię, ale widok niepokoił ją. W głębi ducha wiedziała, że zjawisko to nie zwiastuje niczego dobrego. W końcu jednak otrząsnęła się ze zdziwienia i przerwała przedłużającą się ciszę:
- Musimy ruszać. Cokolwiek t a m się pojawiło, nie przypuszczam by miało związek z courtezówną - spojrzała na sędziego szukając potwierdzenia swych słów.
 
ObywatelGranit jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172