Febrine
Stała nieco oddalona od grupy. Pogrążyła się w myślach i obserwowała światełko w oddali. Próbowała przypomnieć sobie chwile szczęśliwe w dawnym życiu, chwile które pozwoliły by jej chociaż na trochę zapomnieć o teraźniejszości. Nikłe obrazy przeleciały jej przed oczami, lecz przeraźliwe krzyki wody nie pozwoliły aby zostały dłużej. ~ jakże pięknie byłoby złapać swój miecz i ruszyć na kolejną walkę... z wiatrem we włosach i gwiazdami na głową... ~ pomyślała i uśmiechnęła się na chwilę, jednak nie trwało to długo... usłyszała:
- A od szukania pieniążka i łódki można zacząć. Co ty na to Febrianne?
~Pieniążka? Po co im pieniążek czyżby w dawnym życiu byli aż tak zachłanni, że nawet po śmierci chcą choć trochę mieć przy sobie bogactwa?~ pomyślała i zrobiła zniesmaczoną minę, której nie było widać pod kapturem tak to ją oburzyło, że nie zwróciła uwagi na to że Maria Renata przekręciła jej imię.
- Już mówiłam, proponuję odejść z tego miejsca... zostawmy w spokoju cierpiące dusze...nie ma drzew więc może nie być i łódki...chyba, że bogowie ja nam ześlą...- powiedziała spokojnie i zaczęła się rozglądać, aby upewnic się, że nie czyha na nich ukryta bestia. W dawnym życiu była na to wyczulona.
__________________ Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia... |