Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2016, 01:18   #38
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację

Pałac Kultury i Nauki, Śródmieście, pl. Defilad, ranek 19.11 (piątek)
Tuż po przebudzeniu Grażynka postanowiła rozpocząć dzień od papierosa, kawy, śniadania - w takiej kolejności. Póki miała co robić a jej głowę zaprzątały myśli o kodzie postanowiła zająć się nim i chwilowo nie dawać popalić ochroniarzom. Ba, zajęta nie wystosowała ani jednej prośby. Przynajmniej przez najbliższy czas.
Od pracy oderwała ją wizyta pielęgniarki, która wpadła na standardową wizytę zmiany opatrunku. Lekko korpulentna kobieta około czterdziestki zajęła się tym z doświadczeniem i profesjonalizmem kręcąc głową z dezaprobata widząc ranę postrzałową, ale nie skomentowała tego.
- Jak Pani myśli, jak długo będzie się to jeszcze goiło?
- Tak całkiem? Z półtora miesiąca… Ale sprawność odzyskasz szybciej z pewnością.
- A przy tych przeciwbólowych można pić alkohol?
- Nie polecam. Przeciążenie wątroby, przewód pokarmowy przy większych ilościach też nie bardzo reaguje. Lekkie to może w niewielkiej ilości..., choć jak mówię, ogólnie to nie. -
Wyglądała sceptycznie nastawiona do samego pomysłu picia w ogóle. - I łatwiej się upić.
- Aha. A pomoże mi Pani przefarbować włosy? Wiem, jest pani pielęgniarką a nie fryzjerką, ale z tą ręką sama nie dam rady.
- Jasne, nie mam tu zbyt dużo do roboty, ale farbę już masz?
- Pewnie. Tu stoi.
- Opatrywana na nowo dziewczyna nie chcąc nadmiernie się ruszać by nie przeszkadzać tym pielęgniarce wskazała farbę głową. Stała na szafce. Z daleka widać było na jaki kolor zamierza przefarbować włosy. Nie, nie! Nie był to niebieski! Jej ulubiony jasny róż.
Kobieta pokręciła głową… Widać kolor nie był wedle niej właściwy do noszenia na głowie w formie koloru włosów. Z drugiej strony miała do czynienia z dziewczyną do której strzelano i przetrzymywano. Cóż Lulu wymykała się ocenie “standardowa dziewczyna”. Pielęgniarka westchnęła tylko idąc po farbę by pomóc z farbowaniem.

Po wizycie pielęgniarki Lulu faktycznie poczuła się lepiej. Ta uzdrawiająca moc jej rąk… Różowa, tym razem w pełni różowa wróciła do kodowania. Ochroniarze nadal mieli święty spokój. Dopiero po godzinie piętnastej dziewczyna użyła guzika “mówisz masz”.
Po kilku minutach rozległo się pukanie, a gdy powiedziała ‘proszę’, drzwi otworzyły się. Ochroniarz zerknął do środka.
- Czegoś trze… - uniósł brwi patrząc na kolor włosów. - ...ba….? - skończył zdziwiony.
- Od razu lepiej, no nie? Wejdź, wejdź. - Dziewczyna bujała się na krześle stojącym przy biurku.
Wślizgnął się do środka.
- Ujdzie - przekrzywił głowę. - Choć tak jakoś… dziwnie. Co trzeba?
- Czemu dziwnie?
- Tak jakoś, co dzień będzie nowy kolor? Może zamiast królewna sieci zmienimy ci ksywkę na tęczowa królewna.
- Od dawna nosiłam różowe. Przefarbowałam niedawno by się nie rzucać w oczy.
- Wzruszyła lekko ramionami. - W łazience na szafce są rzeczy do prania. Mam ze sobą mało ciuchów. Możesz przynieść mi gazetkę z New Yorkera to powiem Ci co mi kupić. Na obiad zjadłabym twistera z KFC. A na podwieczorek żelki. Te co ostatnio. I ciastka. Hmm. Obojętnie jakie. Mogą być HIT czekoladowe. - Urwała swoją krótką wyliczankę przyglądając się mężczyźnie. - Jak masz na imię?
- Aleksander
- odpowiedział. - A jeśli chodzi o ciuchy, to przejrzyj sobie na necie i spisz co? Szybciej będzie niż latać po gazetkę. - Wskazał głową ironicznie komputer, chyba on dobrze wiedział jak bolesne potrafi być odcięcie od sieci. - Och… prawda… - Rozbawiony udał stropienie jakby teraz dopiero zrozumiał, że palnął gafę.
Chciał przejść do łazienki zbierając ciuchy.
- Aaaa. To nie koniec. - Widząc, że idzie do łazienki postanowiła go zatrzymać. Tym razem ona uśmiechnęła się od ucha do ucha. Z iskierkami rozbawienia kontynowała.
- Na kolację, ale nie później niż o dziewiętnastej sam wybierz co będziemy jeść. Wino, dwa kieliszki. Nie zapomnij swojego ręcznika i prezerwatyw. Pan Sebastian powiedział - uśmiech nie znikał, miała nadzieję odwdzięczyć się nieco za jego ironiczne żarciki - że macie spełniać wszystkie moje zachcianki, nawet te dotyczące towarzystwa.
- C-ccco…?
- wyraźnie zdębiał wstrzymując się w pół kroku.
- No wiesz… seks. - W razie gdyby nie wiedział uniosła ręce przed siebie, z jednej dłoni robiąc dziurkę do której wetknęła palca drugiej dłoni.
Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, jakby wciąż nie chwytając albo próbując zrozumieć gdzie jest haczyk vel na ile robi sobie z niego jaja. Czując, że stoi jak kretyn nie odpowiedział kierując się do łazienki.
- Może być Zara? Jest naprzeciwko - rzucił ze środka biorąc ciuchy.
- Wolę New Yorkera, - zamarudziła - ale dobra. Skoro jest na przeciwko to może uda mi się coś tam wybrać.
Wyszedł z ciuchami kierując się do drzwi. Coś jakby chciał powiedzieć, ale zrezygnował.
- No co? - Zapytała widząc jego wahanie.
- Hm… nic. Za kwadrans przyniosę gazetkę.
Grażynka przesunęła wzrokiem po jego palcach.
- Chyba nie masz żony, co? - Zapytała poważnym tonem,... a przynajmniej poważniejszym.
- A piekło zamarzło? - spytał uśmiechając się krzywo. Na palcu obrączki nie miał. Pokręcił głową z lekkim uśmiechem i wyszedł.

Kiedy Aleksander wyszedł Grażynka odpaliła fajkę. Ledwo co zdążyła usiąść na powrót do RAKARZA gdy znów rozległo się pukanie do drzwi. Po krótkim “proszę” Aleksander ponownie wszedł do pokoju. Tym razem trzymając w dłoni gazetkę z Zary.
- Na życzenie. - Wyciągnął rękę z prospektem. - Choć radziłbym nie szaleć, Pan Sebastian wygląda na oazę spokoju. Ale jak uzna, że jedziesz mu po portfelu nie z potrzeb, a po złości… To mu tym nie zaszkodzisz, a zirytujesz. On jest nieobliczalny.
Dziewczyna uniosła lekko brwi na ów słowa Aleksandra.
- Hmm. Dzięki. Nie miałam zamiaru szaleć. Chyba żelki i misie nie nadwyrężą jego portfela aż tak bardzo, co? - Zabrała od niego katalog i położyła przed sobą na biurku. - Możesz chwilę poczekać. To nie potrwa długo.
Aleksander wzruszył ramionami.
- Ja to widzę tak, że zamówisz speca z Moskwy by przybył tu helikopterem, bo Ci jest niezbędny, to nie mrugnie okiem. A zamówisz sobie paczkę młodych ziemniaków w marcu by zrobić mu po złości i wskazać trudności w załatwieniu czegoś, to się zirytuje. Duża z Ciebie dziewczynka, sama wyciągnij z tego wnioski.
Grażynka skinęła głową przyjmując ostrzeżenie. Otworzyła katalog i przejrzała pośpiesznie, dokonując szybkich i prostych wyborów. O dziwo. W końcu jak na kobietę przystało powinna być wybredna.
- Te spodnie, ta i ta bluzka, ten sweterek. Wystarczy. I bielizna. Wystarczy jak co cztery dni będę dawała Ci pranie?
- Taaa, możesz i częściej, to nie problem.
- Przegnę jak poproszę o piżamę i kapcie?
- Uśmiechnęła się lekko do ochroniarza.
Roześmiał się.
- Ja bym zaryzykował. - Zgarnął prospekt z zaznaczonymi ciuchami. - To idę na zakupy.
- Farciarz. - Mruknęła. - I fajki mi się kończą. - Wzruszyła ramionami. - To niezbędne.
- Jakie?
- LM niebieskie.
- Ok.
- Wyszedł.
Zaś Lulu wróciła do programowania, czując w kościach że jest już niedaleko. Tym razem nadzwyczaj ciekawa treści, a może braku treści? Czegoś na pewno. Cieszyła się z ów niepewności bojąc się iż niedługo będzie znudzona takim stanem rzeczy. I martwiła…
Twister z KFC, a potem żelki i HIt-y przyniesione przez drugiego z ochroniarzy w porach obiadu i podwieczorku nie zdołały wyrwać dziewczyny specjalnie od pracy.

W okolicach godziny osiemnastej znów rozległo się pukanie do drzwi. Grażynka odparła “proszę” nie odwracając jednak wzroku od monitora.
Ochroniarz “NI” wszedł do środka z torbą z Zary stawiając ją na podłodze.
- Wedle zamówienia.
- Dziękuję.
- Odparła nadal wpatrzona w monitor. - Zaraz przymierzę. Hmmm… - Napisała coś pośpiesznie na klawiaturze, po czym odwróciła krzesło w stronę ochroniarza zerkając najpierw na niego później na torbę którą postawił na podłodze.
- Z ta kolacją to było serio?
Lulu przez chwilę przypatrywała się Aleksandrowi z poważną analizującą coś miną. Napięcie w powietrzu rosło, a mężczyzna mógł być tym razem pewien, że odpowiedź nie będzie żartem.
- Tak. - Dziewczyna przejechała dłonią po różowych włosach, przy okazji drapiąc się w kolejnym zamyśleniu po głowie. - Ale daj mi jeszcze z godzinę albo lepiej dwie.
Ciężko było wyczytać coś z jego twarzy komuś kto nie był specem w analizie emocji.
- Okey, o 20:00. Do zobaczyska - wyszedł z pokoju.

Grażynka zaś wróciła do RAKARZA w kościach czując nadchodzący triumf nad szyfrem. Raz tylko zrobiła przerwę na fajkę i stworzenie kubka ciepłej kawy. Podjadając żelki i bujając się na krześle tworzyła dalej kod.

Cytat:
Pozycja w mieście: Szczurołaczy król Śródmieścia

Najważniejsze kontakty:
  • podinsp. Sławomir Sobolewski - zwierzchnik komisariatu kolejowego policji
  • Robert Starzyński - dyrektor warszawskiego Centrum Pomocy Bliźniemu MONAR-MARKOT
  • Ryszard Kocięba - nieoficjalny król żuleri w centrum miasta
  • Sławomir Sokołowski - dyrektor klubu "Hybrydy"

Wpływy:
  • Dyrekcja Dworca Centralnego
  • Dyrekcja Metra Warszawskiego
  • Kierownictwo Zespołu Stacji Filtrów Williama Lindleya

Schronienie
  • Podziemne magazyny pod budynkiem Telewizji Polskiej przy placu Powstańców Warszawy (gmach TAI i TVP Info). Oficjalnie odcięte i wyłączone z użytku po pożarze w 1969 roku. Zapewne ogień w podziemiach wywołany został celowo, Telewizji nie opłacało się remontować piwnic wobec przekazania jej kilka miesięcy wcześniej terenów przy ul. Woronicza gdzie budowano już nową siedzibę. W aktach budynku funkcjonują jako "częściowo zasypane, częściowo zalane betonem, faktycznie Wójcicki ma tam swoje leże przejęte po naszej eliminacji Eliasza, dotychczasowego rezydenta tego miejsca.

Kolonia
  • Podziemia Dworca centralnego wraz z plątaniną korytarzy technicznych odchodzących od podziemnych torowisk oraz stacji WKD i Warszawa-Śródmieście. Możliwe, że opanowały podziemia pod Pałacem Kultury, nie ma jednak możliwości zweryfikowania tych informacji.
  • Strażnikiem kolonii jest metys funkcjonujący pod nazwiskiem Henryk Kosiński, od dwudziestu siedmiu lat pracujący jako sprzątacz torowisk na etacie PKP.
  • Kolonia śródmiejska kontrolowana przez Wójcickiego liczy ponad pół setki szczurołaków, tak duża liczba to efekt wielu ludzkich ratkinów w tym stadzie, o wiele więcej niż w normalnych społecznościach, choć ich niska pozycja w hierarchii nie różni się zbytnio od pozycji homidów w innych koloniach.

Znane sekrety:
  • Stał za zamachem na Karola Raszyńskiego, przewodnika warszawskich Wilkołaków, jego stado zamordowało go w 2009.
  • Jego wymuszona współpraca z Bałałajką nie jest jawna w jego kolonii. Znając więcej niż niechęć szczurołaków do wilkołaków, gdyby stado spod dworca dowiedziało się o tym, zapewne rozszarpali by swego przywódcę na strzępy. Bałałajka i Wójcicki wiedzą o tym, więc komunikują się ostrożnie.
  • Traktując ludzkie szczurołaki lepiej niż zwyczajowo czynią to szczurołaki zwierzęce, cieszy się wśród nich dużą estymą. Co najmniej pięciu ratkinów rasy ludzkiej przy koloniach szczurzych królów Woli, Mokotowa i Żoliborza jest jego oczyma i uszami u 'konkurencji'.

(...)
Grażynka przygryzła w zamyśleniu wargę wpatrując się w tekst.
- Hmmm. - Skwitowała sama do siebie. Po tym wydrukowała tekst. Spojrzała na zegarek. Było chwilę przed dwudziestą. Nacisnęła czerwony guzik “mówisz masz”, po czym z odpaloną fajką usiadła na parapecie i czekała.
Po jakimś czasie rozległo się pukanie, a na odpowiedź Lulu drzwi otworzyły się. “NI” wmaszerował w jednym ręku niosąc butelkę wina i dwa kieliszki, w drugim… dwa duże pudełka… pizzy. Ręcznik przewieszony miał przez łokieć, patrzył czujnie.


- Pepperoni z podwójnym serem i potrójną pepperoni, oraz supreme. - Uniósł pudelka. - No i Chianti… - zamajtał winem.
Grażynka uniosła brwi w lekkim zaskoczeniu. Po chwili uśmiechnęła się. Wyglądało jednak na to, że jej uśmiech nie był prześmiewczy. Zupełnie jakby się szczerze ucieszyła.
- Zastanawiałam się, czy na złość nie wybierzesz czegoś niejadalnego. Albo mało jadalnego. - Dogasiła papierosa w popielniczce i powolutku zsunęła się z parapetu. Podeszła do biurka z którego uniosła kartkę papieru. - Mam odszyfrowany kolejny plik.

 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline