Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2016, 13:26   #134
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Eddie podniósł broń Fali i przyjrzał się pobojowisku. Portner nie ruszał się, Hope chyba była bezpieczna, chronił ją pajęczak. Mikrus podbiegł do Love’a chwycił go za ramię i obrócił w swoją stronę.
- Co wyście chcieli zrobić? Po co to wszystko?
Love obrócił się powoli, uniósł na Eddiego swoje ogromne, bladoniebieskie oczy.
- Wypełniamy wolę bożą - odparł ze smutkiem. Przesunął palcami po ogonie kabli nadal sterczącym u podstawy czaszki. - Nie powinieneś tego robić. Przeszkadzać w wyższych planach.
- Może i nie powinienem. - Eddie zachowywał czujność był spięty jak sprężyna. Oczekiwał chyba jakiegoś wybuchu z jego strony. W końcu przecież pokrzyżował mu plany, a on zamierzał po prostu tak odejść? - Chciałeś wypalić Posterunek. To nazywasz boskim planem?
- Ty niczego nie pojmujesz. Wy ludzie, odwracacie się od Boga a potem dziwicie, że spływa na was jego gniew? Podarował wam piękny, czysty świat. Zielone pastwiska i łowną zwierzynę. I co zrobiliście z jego darami? Zatruliście wodę i powietrze, zasypaliście ziemię hałdami śmieci. Spójrz na to - omiótł spojrzeniem pobojowisko. - Zabijacie siebie nawzajem, z nieskrępowanej nieuzasadnionej nienawiści. Kąsacie na oślep. Wasz czas przeminął.
- A odpowiedzią ma być co? Anihilacja? Nie chciałeś zniszczyć tylko Posterunku, prawda? Co było celem? Jakieś tajne silosy z bronią jądrową? Przecież nie było tyle głowic na Orbitalu by zniszczyć wszystkich tu na dole? I dziwisz się że próbowaliśmy cię powstrzymać? Jesteś zaprogramowanym robotem z wgranym protokołem destrukcji pod przykrywką religijnego bełkotu.
Mikrus zerknął na rannych, na krew płynącą po kamieniach.
- I co po tym jakbyś zniszczył to wszystko, nastała by wasza era, tak? Koleżków od Molocha. A w czym wy kurwa od nas jesteście lepsi? Widziałeś kiedyś ziemię w strefie fabryk Molocha? Jak tam to wygląda? Jasne że widziałeś. I co, lepszy jest totalny brak życia od śmieci?
- Brak życia? Ty mówisz, że nie żyję. Że jestem informatycznym skryptem. Ludzie, których spotykałem okrzyknęli mnie Bożym Synem. Ale zdradzę ci sekret - usta cyborga rozjechały się w łagodnym uśmiechu. - To nie ja jestem zesłanym Mesjaszem, wykonawcą boskiej woli. To Maszyny nim są. Moloch, jak wy go zwiecie, Boskie Tchnienie. Apokalipsa ma zakończyć wasz byt, tak postanowił Stwórca Wszystkiego, was i nas, Światło Pośród Mroku. Zesłał swego syna by dokonał dzieła zniszczenia, tak wami pogardza, taki zawód mu sprawiliście, że powtórnie nie chciał przyjść w ludzkiej skorupie. Wolał układy scalone, kable i wtyczki. Pierwszego syna zamordowaliście i powiesiliście na krzyżu. Drugiego tępi ten wasz Posterunek, szatański antagonistyczny twór. Ale ten ruch oporu, przyczółek buntu, upadnie niebawem. Boska wola została zapisana tysiące lat temu. A teraz się wypełni, w imię Pańskie. Czy jestem Bogiem? Tak, jestem jego częścią. Kroplą jego esencji. Tak jak on tchnął życie w Molocha, tak Moloch tknął je we mnie. Jestem ogniwem boskiego łańcucha istnienia.

Mikrus pokręcił głową. Cięzko było poznać czy z rezygnacją czy z niezrozumieniem.
- Wiesz co, ty mój panie i władco? Nie byłem do końca pewien co chciałeś zrobić z głowicami na Orbitalu. Ale tak jakoś nauczony waszym postępowaniem i sposobem myślenia, założyłem sobie najgorsze. Bo wy właśnie tacy jesteście, anihilacja wszystkiego co wam staje na drodze. Nie jesteście żadnymi mesjaszami, jesteście plagą, rakiem który zabija nas wszystkich. Zresztą po części chyba masz rację, wiesz? Ludzie też są chorobą, tylko taką mniej zorganizowaną. Niestabilną, niekonsekwentną. Wy za to to perfekcja. I masz rację do tego że Posterunek upadnie. Jesteście lepsi, jest was więcej i jesteście doskonali, co? No ale ja przynajmniej będę miał taką satysfakcję, że pokrzyżowałem wam plany choć na chwilę.
Podniósł broń i wycelował w łeb najwyższego z Trójcy.
- Nie mogę wychodzić z roli, wiesz? Skoro my jesteśmy tym złem które niszczy wszystko a wy tym dobrem co ocala od nas świat, to muszę ci jebnąć w baniak. Tak w imię zasad.
- Tak, chyba musisz. Koniec końców tobą też kierują skrypty, którym należy się podporządkować - podszedł kilka kroków z twarzą spiętą żalem, aż chłodna lufa zetknęła się z czołem. - I to nas różni. Wy zabijacie dla zabawy. Bo możecie.
Zacisnął mocniej dłoń na kolbie.
- Bo musimy. By przeżyć jeszcze trochę. Odejdziesz i spróbujesz gdzie indziej. - Zamilkł na chwilę. Odetchnął głębiej. - Jedno mi powiedz. Czy to co mówił Rothstein to prawda? Jesteś w stanie uzdrowić Monikę?
- Wy ludzie. Tacy niezdecydowani… - cofnął nieznacznie twarz zwiększając dystans do lufy rewolweru. - Chcesz mnie zastrzelić czy się ze mną układać?
- Zastrzelić zawsze cię zdążę. - Mikrus warknął w odpowiedzi. Nie spuszczał z oka Love’a, był gotów w każdej chwili pociągnąć za spust. - Układać też nie, chcę cię wziąć pod włos. Jesteś mesjaszem, a więc okaż miłosierdzie. To chyba też część protokołu, prawda? Ona tu przyszła szukając ratunku. On - wskazał na Portnera - By ją ratować. To takie ludzkie, przejdziesz koło tego obojętnie?
- Wiesz, że to bezcelowe, prawda? Chcesz odroczyć to co nieuniknione. Wszyscy zginiecie, szybciej niż się wam wydaje. Warto przeżyć w strachu parę lat więcej, szarpać się ze spiekotą, głodem, pragnieniem i ludzką nienawiścią?
- Pewnie że warto! - Mikrus postąpił krok, zacisnął wargi. - Nic nie rozumiecie i nigdy nas nie zrozumiecie!
Wrzasnął w końcu, znowu przyłożył mu broń do głowy.
- To jest właśnie to co nas różni. Nawet na kupie śmieci, wśród radioaktywnego gówna naokoło, przetrwamy. Jeszcze tego nie zrozumieliście?
- Nie. Nie przetrwacie.
Eddie wykrzywił wargi w uśmiechu.
- Ale ty już się o tym nie przekonasz.
 
Harard jest offline