Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2016, 16:32   #39
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację

- Czy jadalne, to zależy czy ostre lubisz - Położył pudełka i postawił butelkę na biurku, kieliszki również, obok wina. - Mam to zanieść?
- Wolałabym, żebyś został. Pizza ci ostygnie.
- Wzruszyła lekko ramionami. - Obawiam się tylko, że to może być WAŻNE dla Pana Sebastiana. Możesz dać to komuś innemu by zaniósł?
- Tia…
- wcisnął przycisk i wyciągnął z kieszeni scyzoryk szwajcarski. Wybrał korkociąg i zajął się otwieraniem wina. Nie zdążył skończyć, a drzwi otworzyły się, drugi z ochroniarzy zaglądał ciekawie.
Grażynka podeszła do Drugiego wyciągając do niego dłoń z kartką.
- Przesyłka polecona do Pana Sebastiana.
Odebrał, potoczył wzrokiem po pokoju. Skrzywił się ironicznie, po czym wycofał się zamykając drzwi.
- Czy wszyscy ochroniarze, to niemiłe typy, czy tylko mi się tak wydaje? Hmm? - Zwróciła się do NI gdy tamten wyszedł.
Otworzyła oby dwa kartony z pizzami zaglądając do środka i pociągając nosem, zupełnie jakby na węch chciała zdecydować która lepiej pachnie.
- Wszyscy. Bez wyjątku. Skaza zawodowa - zakpił.
- Ciekawe. O informatykach czasami mówią, że są nudni. Ale mówią tak tylko Ci którzy nie rozumieją o czym mówią. Nawet stereotyp brzydkiego zarośniętego i zgarbionego jegomościa przed kompem zastępują częściej ludzie aktywni i wysportowani. Wszystko da się logicznie wyjaśnić. Ale dlaczego bycie niemiłym to Wasza skaza zawodowa?
- Nie wiem, to tobie wydaje się, ze wszyscy są niemili, nie?
- Wziął jeden z kawałków pepperoni.
- Przecież potwierdziłeś. - Grażynka chwyciła najpierw kieliszek z winem. Upiła małego łyczka na próbę nim sama wzięła kawałek pizzy, ale tej drugiej supreme.
- Przestałem z tym walczyć. My mamy swoją robotę, robimy ją, za to opinia, że “niemili”. - Wzruszył ramionami i ugryzł kawałek ciągnąc ser zębami.
Dziewczyna ze swoim kawałkiem i kieliszkiem wina ulokowała się na łóżku. W pokoju dużego wyboru siedzisk w końcu nie było. Odezwała się ponownie dopiero po chwili memłania.
- Dobre. - Oznajmiła. - Nie przeszkadza Ci, że doszły do obowiązku “ochrona” nowe obowiązki?
- Nie
- odrzekł ostrożnie. - Tu można z nudów czasem sfiksować.
- Ale masz jakieś wolne czasami?
- Uniosła lekko brwi. Do tej pory ochroniarzem który zawsze do niej przychodził, niezależnie od pory był NI.
- Na razie nie. Trochę chłopaków ostatnio wypadło. Ja bywałem tu tylko na dochodne. Teraz muszę non stop.
- Zostałeś ochroniarzem z powołania?
- Dziewczyna upiła kilka łyków wina.
- Znajomy wciągnął. - Wzruszył ramionami. - Pracował dla Pana Sebastiana, szukali pewnych ludzi. Polecił mnie, płacili świetnie.
Uniosła lekko brew.
- Płacili? Czas przeszły? Studiowałeś coś?
- W sensie oferty. Mechatronikę, ale rzuciłem na drugim roku.
- Ciekawy kierunek. Nie podobało Ci się?
- Podobało, ale kasy nie było. Studia-praca, życie zdecydowało za mnie.
- Ja ciągle ciągnę Informatykę chociaż nie widzieli mnie tam od dobrych hmmm… dwóch tygodni czy ile to minęło czasu.
- Wzruszyła lekko ramionami. - Gdybym miała kasę przeniosłabym się do Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych. Lepszy poziom.
Aleksander upił łyk wina i wziął kolejny kawałek.
- Cienko, ze się tak wpieprzyłaś.
- Przypadek. Dosłownie.
- Przez chwilę milczała zajęta swoim kawałkiem pizzy. - Włamałam się do miejskiego monitoringu. I ktoś najwyraźniej pomyślał, że nie przez przypadek.
- Kumam.
- Pokiwał głową. - Bo włamałaś się przez przypadek. Chciałaś wejść na onet, a tu PFF! wrzuciło na sieć kamer. Pech kurcze… - pokręcił głową udając zatroskanie, choć równie profesjonalnie co ‘nagłe olśnienie’ gdy sugerował jej szukanie ciuchów w Internecie.
Zachichotała krótko.
- Dobra. Włamałam się nie przez przypadek, ale przez przypadek wlazłam w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednie miejsce. Wiesz, ulubiony klub. Kumpel chciał mi dorównać, ale źle się zabezpieczył i dalej samo poszło. - Dziewczyna wstała po kolejny kawałek.
- Cóż, to ja w takim razie włamywać się na monitoring nie będę. Tak na wszelki wypadek.
Grażynka z kawałkiem pizzy powędrowała w stronę radia. Włączyła by cicho grało sobie w tle. “Ni” tymczasem z kolejnym kawałkiem (tym razem supreme) podszedł do okna przyglądając mu się przez chwilę. - Od dawna wiesz?
- O? O nich? - Zapytała niepewnie.
- Mhm.
- Nie. Od kilku dni. Odkąd odszyfrowałam pierwszy plik…
- Dziewczyna westchnęła krótko i milczała dalej. Chwilę stała przy radiu jakby dumając nad czymś. Później wróciła usiąść na łóżku.
Aleksander wrócił do biurka by wziąć kieliszek, upił łyk. Wyglądał jakby coś go intrygowało. Ale milczał. Między innymi z ciekawością patrząc na zmianę nastroju dziewczyny.
- A Ty? Pewnie dowiedziałeś się kiedy zacząłeś tu pracować. Hm? - Zapytała, a jej zadumany nastrój nie minął.
- Powiedzmy, że niedawno.
- Powiedzmy?
- Uniosła lekko brwi. Wyglądała na zaciekawioną. Upiła łyk wina.
- Nom, niedawno.
- Hmm. I jak zareagowałeś?
- Obserwowała go z widoczną nutą ciekawości.
- Paniką. Wbiegłem nawet w windę zapominając otworzyć wcześniej drzwi.
Dziewczyna uśmiechnęła się rozbawiona.
- Serio? Hmm… może powinnam jeszcze zapytać w takim razie w JAKI sposób się dowiedziałeś.
- Wie każdy z ochrony co siedzi tutaj. Myślisz, że zagrożeniem jest urząd skarbowy? Byłoby śmiesznie jakby któryś z nas ogarnął dopiero w takim momencie jak ostatnio. Jak wpadła twoja kumpela.
- Nie wiem czy śmiesznie. Mogłoby się skończyć tragicznie. Nie o to pytałam. Skoro paniką, to co powiedzieli Ci czy pokazali?
- Zapytała, ale wyglądała na przekonaną, że to drugie.
- Kim są - wzruszył ramionami. - Myślę, że to taki ostateczny test. Jakbym nie przezwyciężył to byś ze mną nie gadała. Silna psychika, target. Powiedzieli, że źle mi nie będzie. Nie jest. choć ciarki czasem człowieka przenikają.
- Hm. Podejrzewam też, że ani myślisz o zmianie pracy.
- Odparła z lekką ironią dotyczącą raczej sytuacji ochroniarza wampirów.
- Jak kupowałem Ci KFC, to widziałem ogłoszenie o pracę. Kurcze, nawet nie wiesz jak się wahałem - zakpił. - Myślisz, że się da odejść ot tak? Nie wyglądasz na naiwną.
- Myślę, że w tej kwestii jesteś po części takim samym więźniem jak ja.
- Zrobiła krótką pauzę - Nie tylko nie da się odejść, ryzykujesz życiem a niewiele więcej z życia dzięki temu masz. - Upiła łyka wina. - Palisz?
- Nie
- odpowiedział. - A co do więźnia. Ja mogę wyjść jak potrzebuje i dostaję cash. Sporo. Jeden mój znajomek pracuje na platformie w Norwegii. Zapieprza, a ma mniej niż ja grający w Witchera kilka pokojów dalej. A z czasem… Popracuję dłużej, nabiorą większego zaufania, może zostanę operacyjnym, a zamiast mnie wezmą innego by tu ślęczał na wszelki wypadek. - Wzruszył ramionami. - Alternatyw nie ma Grażyno.
- O ile przeżyjesz i o ile dostaniesz kilka dni urlopu na wykorzystanie tej kasy.
- Wzruszyła lekko ramionami. Podeszła do okna jak zawsze siadając na parapecie. Paczka fajek i popielniczka domyślnie leżała na nim. - Wiesz, że blokowanie okien to gruba przesada? Nie mam nawet świeżego powietrza.
- Twoja znajoma wskazała, że to jednak dobry pomysł. Mam jutro kupić odświeżacz?
- Odświeżacz sprawi poczucie jeszcze większego braku świeżego powietrza niż brak możliwości otworzenia okna.
- Chyba nie przewidzieli, że będzie miała takie jaja, by…
- urwał. - Hm. Będzie miała taką śmiałość by tu robić nalot. Wymiana poszła z blokerem, przykro mi. Jej podziękuj.
- Wątpię, że będę miała okazję.
- Uśmiechnęła się półgębkiem, po czym odpaliła papierosa. - Wtedy okno nie było nawet otwarte.
- Wlazła klimatyzacją. Ale zabrać Cię już tą drogą by nie mogła. Pan Sebastian nie popełnia dwa razy tych samych błędów. Stąd wzmocnione okno, bez otwarcia słowiku
- skrzywił się.
- Zabrać mnie? - Dziewczyna wyglądała na lekko zdziwioną. Uniosła nawet brwi i zaciągnęła się papierosem.
- No “na nietoperza”. Nieduża, zgra… szczupła jesteś, może by dźwignęła.
- Na nietoperza?
- Uśmiechnęła się lekko. - Ona nie przyszła mnie zabrać.
- Nie?
- teraz on wydawał się być zdziwiony.
Pokręciła w odpowiedzi przecząco głową, potwierdzając, że “nie”. Zajęta paleniem wyjrzała za okno.
- Przynajmniej widok nie najgorszy.
- Z tarasu widokowego wyżej lepszy, ale fakt, mocne
- uśmiechnął się.
- Wiem już o co się targować. A po za Wiedźminem, ogarniasz jakieś gry dwuosobowe? Na przykład strategie?
- HoMM 6?
- Super. W to możemy zapykać razem.
- Wyglądała na szczerze ucieszoną. - Jak będziesz chciał.
- Chętnie.

- Tylko pamiętaj o kablu. Inaczej się nie połączymy. Tylko bez min w stylu o faktycznie. - Pogroziła mu palcem. - To smutne. Nie ma z czego się śmiać. Gdyby nie to, że mam całkiem interesujące zajęcie zdechłabym z nudów.
- Faktycznie…

Grażynka milczała przez chwilę paląc i wpatrując się w okno. Gdy skończyła skupiła wzrok na NI.
- Nie jesz już pizzy?
- Nie, zapchałem się.
- Dolał wina do swojego kieliszka i uniósł butelkę w niemym pytaniu czy dziewczyna też chce dolewkę.
W odpowiedzi podsunęła swój już prawie pusty kieliszek do którego nalał czerwony płyn. Lulu upiła kilka łyków z napełnionego kieliszka. Po tym spróbowała ująć Aleksandra delikatnie za dłoń. Nie bronił się nie będąc pewnym o co jej chodzi, spoglądał tylko czujnie. Spojrzał jej w oczy starając się rozkminić co dzieje się w różowym łebku.
Wyglądała na smutną. W pierwszym momencie odwróciła wzrok, ale tylko na chwilę. Pociągnęła go za dłoń kierując w stronę łóżka. Nie wyglądało jednak, że ma zamiar przystąpić do ataku - o jakikolwiek “atak” by chodziło.
Odstawił kieliszek i dał się pokierować.
- Powiedziałem coś nie tak? - przekręcił lekko głowę w oczach miał niezrozumienie. Raczej nagłą odmianą nastroju Lulu.
- Nie. Czemu? - Usiadła na łóżku klepiąc miejsce obok siebie i dając tym samym znać by się przysiadł.
Usiadł.
- Nastrój ci siadł jakoś w jednej chwili.
- Zawsze się zastanawiałam jak niektórzy ludzie to robią. Czy mam jakoś napisane na twarzy ma taki i taki nastrój? -
Podrapała się machinalnie po czole.
- Noooo, raczej?
- W którym niby miejscu?
- W jednym momencie proponujesz wspólne granie z uśmiechem na pyszczku, w drugim nostalgia i jakby smutek, zważenie humoru. Hej, to widać.
- Hmm. No dobra. Chociaż nie wiem jak i wolę się nie tłumaczyć. To trochę tak jakbyś miał nad sobą ponure chmury i dmuchał na nie by je odgonić zadowolony z każdego promyka słońca. Aleeeee robi się za bardzo filozoficznie. -
Dziewczyna wyciągnęła w jego kierunku dłonie łapiąc za skraje marynarki. I nie trzeba było mieć pokładów empatii aby zrozumieć, że chce ją z niego zsunąć. Poddał się temu lekkimi ruchami ramion pomagając w tym, marynarka wylądowała na łóżku. NI się lekko krygował to było coś pomiędzy. “Chcę”, a “Nie wiem”. Jednak wracając ręką po odchyleniu by zdjąć z niej rękaw, przesunął dłonią po jej plecach i biodrze.
Powędrowała wzrokiem za umieszczoną na łóżku marynarką, ale gdy poczuła dotyk uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała w oczy Aleksandra.
- Życie jest za krótkie by czasami się zastanawiać. To nie będzie miało dla Ciebie złych konsekwencji, prawda? Zresztą dostałam oficjalne pozwolenie. Mówię serio. - Obserwowała go uważnie.
- A któż to może w… - spojrzał na nią rozumiejąc chyba o co pyta. - Pan Sebastian? Reszta? Nieee. - Uśmiechnął się. - Jego interesuje tylko byś tu była, a jak w dobrym humorze? Nie, nic mi od niego nie grozi. - Złapał różowy kosmyk bawiąc się nim lekko palcami.
- Ej. Mój humor rzutuje na moją skuteczność. - Grażynka przysunęła twarz bliżej jego twarzy, po za tym nie robiąc nic prócz nienachalnego przyglądania się.
- Mi tam powiewa skuteczność, ale humor. Bardziej. - Poczuła jego rękę na przeciwległym barku. On też przyglądał się… jakby badawczo. Jakby wciąż nie wiedział, czy Grażynka robi sobie jaja jego kosztem, czy jednak nie gra w niczym.
Wysunęła dłoń w kierunku jego twarzy i powoli przesunęła palcem po policzku i linii szczęk jakby analizowała wygląd jego twarzy. NI jednego mógł być pewien smutek, który wcześniej dostrzegł powoli odchodził w niepamięć, chociaż stan zamyślenia przykrywany uśmiechami nie.
- Liczysz na to, że przy lepszym rzadziej będę posyłać Cie po żelki i misie? - Zapytała wracając wzrokiem do jego oczu. Coś w nich błysnęło.
- A kto powiedział, że nie chcę chodzić po żelki?
Kolejny uśmiech ozdobił jej twarz.
- A kto wolałby chodzić po żelki zamiast grać w Wiedźmina? Hmm? - Dłoń Grażynki powoli wędrowała za kark ochroniarza.
- Zawsze dodatkowy powód by wyjść na zewnątrz. - Przekręcił lekko głowę poddając się dotykowi. Z czego jego towarzyszka skorzystała przysuwając swoją głowę tym razem tak blisko jego, by jej usta mogły musnąć jego usta. Delikatnie, ale zdecydowanie. On widząc ten ruch ‘oddał’ muśnięcie ze swojej strony. Niepozornie, jakby przypadkiem, jakby zareagował w ostatniej chwili. Ich usta zetknęły się na ten moment. Choć z reakcji, czy wyrazu twarzy nie zdradzał się niczym, Grażynka poczuła lekkie, być może odruchowe zaciśnięcie się jego dłoni na swoim barku.
Musnęła jeszcze raz, ale tym razem kącik jego ust. Po tym zbliżyła swój policzek do jego, chcąc najwyraźniej przyzwyczaić Pana Niczym się Nie Zdradzającego do bliskości, zapachu i ciepłego oddechu. Podkurczyła przy tym nogi, by znalazły się całkowicie na łóżku i jednocześnie bliżej chłopaka. Oparł się na niej przez chwilę zmieniając punkt ciężkości. Mruknął coś cicho chłonąc dotyk jej policzka.


PG +18

Różowowłosa trwała tak przez kilka dobrych chwil, po których przesunęła się tak by siedzieć odwrotnie niż jej ochroniarz. Musiała oderwać policzek od jego. Przejechała kciukiem po jego ustach patrząc mu na powrót w oczy. Teraz wyraźnie fokusowała się na nim, nie odbiegając nigdzie myślami z najwyraźniej pozytywnym nastrojem i błyskiem w oczach świadczącym, że podoba jej się zaistniała sytuacja.
- Prowokatorka - rzucił cicho z lekkim uśmiechem. Położył jej dłoń na udzie nie odwracał wzroku.
- Lubię kiedy tak się uśmiechasz. - Mruknęła. Sama uśmiechnęła się przy tym. - I próbuję rozgryźć, na ile czujesz się zmuszony do bycia tu, a na ile chcesz. Ale nie, wolę nie znać odpowiedzi. - Jeszcze raz przysunęła głowę do jego tym razem powoli nakreślając zamiary pocałunku i znów delikatnie ale pewnie przykładając swoje usta do jego. Wyglądał jakby chciał odpowiedzieć, ale jej słowa i usta wstrzymały go. Oddał pocałunek bardziej ochoczo niż można było się spodziewać po wcześniejszej czujności, niepewności i miotaniem się między luzem, podejmowaniem gry, a pewnym dystansem.
Kilka uderzeń serca później całusy śmiało można było nazwać coraz bardziej gorącymi pocałunkami. Dłonie dziewczyny badawczo przesuwały się po ciele ochroniarza, zahaczając szyję, plecy i tors. W końcu odnajdując krawat, który różowowłosa zaczęła poluźniać. Gdy ten był gotowy do zdjęcia go z NI oderwała od niego usta znów spoglądając w oczy i nieśpiesznie przesuwając krawat w górę by ten po chwili wylądował koło marynarki. Zupełnie nie niewinny taniec ust, oraz dotyk hakerki rozbudził go. Zapewne tym bardziej po słowach dziewczyny jakie padły parę godzin wcześniej. Czujność, niepewność i zachowanie jakim epatował wcześniej zaczęło przykrywać podniecenie. Ręka jaką wcześniej trzymał jej na nodze, a która zdjął gdy dziewczyna zmieniała pozycję - wróciła na udo przesuwała się lekko.
Aleksander nie odwracał wzroku w oczach miał coś jakby pytanie.
- Hmm? - Mruknęła różowowłosa, gdy jej dłonie znalazły się na pierwszym z guzików koszuli, który zwinnie został rozpięty.
Nie odpowiedział z początku, przesunął rękę na jej biodro wsuwając palce pod koszulkę.
- Hmm? Hmm?
Zaśmiała się krótko. Odpięła kolejny guzik jego koszuli.
- Miałam wrażenie, że chcesz coś powiedzieć.
- Nic ważnego, a mówiłaś, że nie chcesz wiedzieć.
- Przechylił głowę i figlarnie zmrużył oczy. Poczuła pod koszulką jego palce na swoim ciele.
Kolejny szczery i naturalny uśmiech zagościł na twarzy dziewczyny. Wpatrywała się w figlarnie zmrużone oczy Aleksandra, zupełnie jakby był to uroczy i przyjemny widok. Kolejne guziki odpinała nieśpiesznie. Poruszyła się przy tym kilka razy w takt lecącej w tle muzyki. W końcu prześliznęła dłonie ku jego lewej ręce. Najpierw ujęła ją, by zaraz po tym przybliżyć do siebie i zająć się mankietami koszuli.
Zdecydowanie pękał. Albo tracił wątpliwości, albo przegrywał walkę jaka odbywała się w jego głowie. Cokolwiek to było i co odpowiadało za jego reakcje, było bliskie wywieszenie białej flagi. Biorąc pod uwagę, że jego dłoń zaczęła wędrować w górę unosząc przy tym powoli koszulkę, kapitulacja resztek oporu mogła już nawet nastąpić.
Po odpięciu pierwszego mankietu, Grażynka uniosła ręce do góry. Tą ranną i opatrzoną bandażem, nieco niżej niż chciałaby. Wyglądało to jak pozwolenie by jej koszulka opuściła jej ciało. Pomagając sobie drugą ręką ściągnął ją i odrzucił w stronę marynarki i krawata wciąż starał się patrzeć dziewczynie w oczy, choć teraz szło mu to już nieporadnie.
Uśmiechnęła się widząc ów nieporadność oczu które z chęcią powędrowały by w inne miejsca chociażby na jej różową bieliznę. Ujęła jego drugą dłoń by odpiąć drugi mankiet. Nie czekając na zachętę zsunęła z niego koszulę, która wylądowała na stosie rzeczy zbędnych dzisiejszego wieczoru. Zdecydowana na kolejne pocałunki i bliższy kontakt swojego ciała z ciałem NI przełożyła przez jego nogi swoją prawą, siadając okrakiem. To sprawiło, że mogła go w pełni objąć poczuć na moment jego skórę na swojej i znów zacząć całować. Jak wcześniej gorąco i z zapałem zapowiadającym niechybny ciąg dalszy. Też ją objął oddając pocałunki, z przodu czując ciepło jego ciała na brzuchu wyczuła ręce wędrujące po jej plecach do zapięcia stanika, które puściło w chwilę później.
Pocałunki ustały gdy dziewczyna odchyliła się lekko. Sama zsunęła z siebie zbędny kawałek odzieży oddając go stosikowi. Zapewne niewinnie i wcale nie prowokacyjnie pozostała tak odchylona. Pochylił się. Zauważyła dziwny wyraz twarzy jaki miał, lecz była to zbyt ulotna chwila, a Lulu nie była specjalistką od czytania ludzkich emocji. Pocałunki jakie poczuła na piersiach były trochę zachłanne, język “NI” niby mimochodem pieścił jej sutek.
Pozwoliła chwili trwać rozkoszując się nią. Jej dłonie badawczo ale niedbale przesuwały się po nagościach towarzysza, by w końcu zawędrować do paska od garniturowych spodni. Próbując nie przeszkadzać mu w tym co robił zaczęła go rozpinać, tak jak koszulę nieśpiesznie. On jakby tego nie zauważał, oczy miał przymknięte, usta kontynuowały smakowanie jej piersi, wkrótce dołączyła do nich jedna z dłoni. Lulu poczuła mrowienie gdy językiem i palcami pieścił oba sutki na raz, które podsumowała cichym rozkosznym jęknięciem. Na chwilę zapomniała co robiła. Gdy do jej myśli wróciło pozbawianie mężczyzny zapięcia paska kontynuowała, tym razem dobierając się również do spodni. Poddawał się temu obłapiając jej półkule już obiema rękami, uniósł pochyloną do tej pory głowę muskając ustami obojczyk i wpijając się w jej szyję.
Reakcja której zapewne się nie spodziewał była dość gwałtowna. Grażynka odsunęła szyję od ust Aleksandra patrząc na niego z niemym zapytaniem. Uniósł wzrok wpatrując się w nią nic nie rozumiejącym spojrzeniem, choć rąk nie odrywał, nawet nie przerwał lekkiego uciskania, miętoszenia…
- W HoMM też będziesz tak reagować gdy będę klikał następną turę? - głos mu lekko wibrował, kąciki ust powędrowały lekko do góry ale skupiał się raczej na odczytaniu z wyrazu twarzy o co jej chodzi.
Wyglądało na to, że dziewczyna nie tyle zdziwiła się co lekko przestraszyła. Nic dziwnego, tkwiła w gnieździe wampirów i ochroniarz wpijający się w jej szyję mógł wzbudzać wątpliwości.
- To zależy. Czy będziesz akurat przegrywał. I czy będziesz w tym czasie mnie podgryzał. - Uśmiechała się, za nic nie chciała psuć atmosfery.
- Ja nie przegrywam. - Pochylił się i znów, tym razem powoli zaczął wędrówkę ust w górę. - I nie gryzę.
- Pff. To się okaże.
- Ton wskazywał na rozbawienie i pewność siebie. Najwyraźniej Grażynka wychodziła z założenia, że też nie przegrywa w HoMM.
Lewa dłoń dziewczyny zaczęła gładzić plecy i kark chłopaka. Prawa zaś pozostając przy rozpiętych już spodniach badawczo zagłębiła się do ich środka.
Sądząc po tym co tam znalazła mózg ochroniarza nie był już chyba bezapelacyjnie jedynym organem kontrolującym jego ciało. Westchnął ledwie słyszalnie gdy poczuł dłoń hakerki i wsunął jedną dłoń od tyłu pod spodnie. Druga zaczęła po omacku walczyć z ich zapięciem z przodu.
Wykorzystując to Lulu znów odnalazła jego usta. Niegrzeczna prawa dłoń znajdując odpowiedni element do zabaw postanowiła pobawić się nim. Mimo wsunięcia się pod bieliznę NI nie była to wygodna zabawa. Zrezygnowała po kilku chwilach oburącz chwytając jego spodnie i unosząc się by móc je z niego choć trochę zsunąć. Ale skoro zaczęła czemu by nie pozbawić ich go całkiem? Zaczęła zsuwać się z chłopaka w bok na łóżko, już własne mając rozpięte. Przekręcił się podążając za nią ciałem. Zamiast siedzieć półleżał teraz obok. Pociągnął za spodnie odsłaniając jedno z bioder ozdobione różowym paskiem bielizny. Dziewczyna z nieco lepszej pozycji kontynuowała bezceremonialne rozbieranie towarzysza. Wszelki ciąg dalszy czy pikantniejsze ruchy zostawiając na później. Próbując ściągnąć sobie spodnie nawzajem przeszkadzali sobie nieco, NI odpuścił chwilowo, uniósł się trochę ułatwiając jej zadanie głową zanurkował przy tym znów ku jej piersiom. W końcu uporała się z rozebraniem ochroniarza pod koniec czując jedną z dłoni wślizgująca się pod materiał różowych majteczek.
Zadowolona zaczęła błądzić dłońmi po jego ciele, tak by nie przeszkadzać mu w tym na co liczyła, że ma zamiar zrobić. Teraz bowiem nie przeszkadzali sobie na wzajem. Wpił się ustami w jej usta i niewielkim naporem ciała doprowadził do tego, że przekręciła się bardziej na plecy. Może i miał z początku zamiar ściągnąć jej spodnie i bieliznę za jednym zamachem, jednak albo zmienił na razie zdanie albo jego palce zaczęły działać autonomicznie. Poczuła je zsuwające się po podbrzuszu, aż trafiły na punkt przez którego dotknięcie poczuła dreszcz przechodzący przez całe ciało. Przez chwilę zapomniała o poruszaniu się, prócz oddawania pocałunku. Po opamiętaniu się jej oby dwie dłonie skupiły się na strategicznym punkcie mężczyzny.
Ni to westchnął, ni to sapnął, ni to mruknął czując jej dłonie. Wbił się mocno w jej usta wirując szaleńczo językiem i objął ją przez plecy lewym ramieniem układając je tak by móc po mocnym uściśnięciu jej schwycić lewą pierś. Przez chwilę zabrakło jej powietrza w płucach od mocnego uścisku i szalonej pracy ust. Wsunął w nią jeden palec poruszając, jakby badając, prześlizgując się po wilgoci. Dzięki której mógł doskonale wiedzieć o gotowości dziewczyny na ciąg dalszy. Dzięki niej i temu nienachalnemu ruchowi bioder, które mimo ubrania pragnęły zbliżyć się do jego ciała. Dziewczyna oderwała jedną dłoń od strategicznego punktu obejmując nią Aleksandra i gładząc jego plecy. Oderwane po kilku językowych wyczynach od jego ust usta powoli zaczęły kreślić linię w stronę jego ucha, które ostatecznie lekko przygryzła.
Wyczuł te lekkie ruchy i zaczął dostosowywać do nich tempo i rytm pieścił ją wślizgując się w nią i wychodząc w reakcji na posunięcia bioder, kciukiem trafił na punkt, po którego dotyku trochę odruchowo leciutko mocniej odchyliła nogi i spięła mięśnie, zaczął masować. Ustami powrócił do szyi, co tym razem obyło się bez zbędnych sprzeciwów. Dziewczyna coraz bardziej leniwie gładziła w tą i z powrotem czy okolice jego męskości. Co ciekawsze wciąż otwartymi oczami powoli lustrowała jego ciało, a drugą dłonią zamiast tylko obejmować zaczęła badawczo gładzić skupiając się na umięśnionych elementach ciała ochroniarza. Było to trochę tak, jakby podziwiała ów męską posturę. Aleksander nie był co prawda kulturystą, jednak miał mocną i umięśnioną budowę ciała. Odbiegał trochę od średniej. Tak jak Kajko, choć w druga stronę. On też pomiędzy pocałunkami podziwiał ciało kochanki leniwie rozciągniętej lekkimi ruchami reagujące na pieszczotę. A miał co podziwiać. Szczególnie , że wskutek jego działań spodnie i majteczki miała zsunięte tuż za linię bioder, aby miał lepsze pole manewru. Połykał ją wzrokiem i pocałunkami, pieścił, ale na razie nie skupiał się najwidoczniej na reszcie jej ubrania jakie wciąż uniemożliwiało przejście do bardziej rozwiniętej ‘zabawy’.
Grażynka leniwie i cierpliwie pozwalała trwać chwili. Do czasu nawet nie przejmowała się własnymi tkwiącymi gdzieś pomiędzy spodniami. Do czasu. W końcu okazując niecierpliwość zaprzestała zabaw ze swojej strony przesuwając rękę na skraj swoich spodni. Wyglądało na to, że ma zamiar zsunąć je z siebie sama. Nie przeszkadzał jej w tym, choć również nie ‘rzucił się z pomocą’. Gdy materiał opadł na ziemię dziewczyna rozpoczęła powolne oplatanie kochanka nogami zabarwione delikatnymi ruchami pospolicie zwanymi smyraniem. Ręce powróciły w górę, ale tym razem obejmując chłopaka i przyciągając się bliżej do niego, zupełnie jakby to “bliżej” było najistotniejszym teraz celem. Usta zaczęły szukać ust. Długo szukać zresztą nie musiały, kątem oka wychwyciła jego wzrok w chwilę przed tym nim oboje odruchowo je przymknęli jak to zwykle przy pocałunku. Prócz pożądania zobaczyła tam też coś jeszcze, czego nie potrafiła nazwać, określić, sprecyzować. Przerwał pieszczotę przesuwając rękę między jej udami i kładąc ją na jednym z miękkich i kształtnych pośladków. Dziewczyna wiła się pod nim. O dziwo, pod nim. Bowiem Grażynka lubiła zaklepywać dla siebie górną, dominującą pozycję. Aleksander mógł poczuć teraz chwilowy protest i zapowiadający się zamiar ów zmiany, który został jednak zaniechany. Zamiast tego zniecierpliwiona i pragnąca więcej dziewczyna zaczęła ponowny delikatny taniec bioder, który sprawiał, że jej ciało muskało odpowiednie okolice jego ciała. Po chwili nie tylko muskało, co zachęcająco drażniło.
Odsunął się by zrobić trochę miejsca i korzystając z obu rąk opasających Lulu na wysokości pleców i ud przekręcił ją na brzuch zanim zdołała zareagować. Poczuła jego ciężar na sobie. Jego usta zamykające się na płatku jej ucha, oraz jego męskość na pośladku. NI mógł tylko przez ułamek chwili widzieć jej zaskoczony wyraz twarzy i mieszankę uczuć które przez nią przemknęły. Ostatecznie wywołując dreszcze podniecenia i krótkie jęknięcie gdy jego usta zamknęły się na płatku jej ucha. Przez chwilę gmerał w kieszeni spodni leżących obok, poczuła kilka chwil później jak nakłada prezerwatywę. Po tym poczuła jego cięższe i silniejsze dłonie zamykające się na jej dłoniach, wciskające je w łóżko i blokujące możliwość ruchu. Nie poruszyła się może czekając po prostu na ciąg dalszy, a może okazując tym niepewność. Niepokoiło ją to i imponowało jej jednocześnie.
Poczuła jak wślizguję się w nią, mokrą od pieszczot, wciąż przyciskając ją do łóżka zaczął poruszać się w niej. Jego policzek dotknął jej policzka.
To zagrało na jej bądź co bądź sporej dozie samokontroli. Jęknęła głośno i kilkakrotnie przy pierwszych jego ruchach. Jej ciało drżało razem z głosem i najwyraźniej krótko szczytowało. Pierwszy raz i zapowiadało się iż nie ostatni tego wieczoru. Poruszyła głową w taki sposób, jakby chciała pogładzić policzkiem policzek i nadać nowego znaczenia temu dotykowi. Nie była w stanie odgadnąć czy odczuł właściwie to poszukiwanie jeszcze większej bliskości ciał, z pewnością za to podziałały na niego urywane jęki. Ruchem kolan zachęcił ją do mocniejszego rozszerzenia nóg i przyśpieszył nieco tempo.
Posłusznie rozszerzyła nogi. Jęknęła jeszcze raz i drugi mimochodem oznajmiając, że przyśpieszone tempo nie tylko jej nie przeszkadza co wręcz przeciwnie. Kłamał najwyraźniej. Gryzł, tak jak teraz płatek jej ucha, niezbyt mocno, ale w pasji niezbyt delikatnie, jego sztychy nie straciły tempa, ale starał się wchodzić w nią jak najgłębiej, mocno ścisnął obie dłonie. A ona pracowała nogami by jej ciało nie uciekało do przodu przy ów głębokich wejściach, sama chcąc by były jak najgłębsze. Nie posiadając możliwości ruchu całkowicie zablokowana, żeby nie mówić zdominowana przez ochroniarza poddawała się tylko rytmowi co jakiś czas głośniej wyrażając zadowolenie. Trwało to jakiś czas aż pieszczoty dłońmi jakimi obdarzała go nim przeszli do mocniejszych łóżkowych akrobacji, oraz niesamowita intensywność z jaką zagłębiał się w niej - musiały dać znać o sobie. Wyczuła to w ruchach jego ciała i urywanym oddechu.
Gdy jego ruchy spowolniły a oddech zaczął urywać Grażynka przyśpieszyła rytm własnych bioder chcąc spotęgować ostateczne doznania kochanka.
- Mmmh… - Tym razem puentując to cichym i wciąż rozkosznym westchnięciem. Powolutku spróbowała wyśliznąć jedną z dłoni z jego uścisku ale udało jej się to dopiero w momencie kiedy chłopak dochodził do rozluźnienia. Uniosła ją do tyłu by móc pogładzić go między karkiem a głową. Jęknął wcale głośno tuż przed tym gdy wyprężył się i opadł na nią całym ciężarem ciała, choć teraz bezwładnie. Dyszał ciężko prosto do jej ucha.
Dyszenie nie przeszkadzało jej wcale, ale ciężar ciała które opadło na nią na chwile zabierając jej dech w piersiach owszem. Rany obojczyk o którym w ekscytacji zapomniała zapiekł dając o sobie znać. Spróbowała lekko wysunąć się w bok by zminimalizować ów ciężar, co udało się jej.




Ochroniarz opadł obok niej. Wysunęła dłoń by móc jednocześnie objąć go i gładzić po policzku. Przyglądała się mu.
Był lekko zmordowany, ale chyba jedynie chwilowo, uspokajał mu się oddech, a na brak kondycji raczej nie narzekał. Niewielka stróżka potu spływała mu po czole.
- Myślałem, że… żarty sobie chciałaś ze mnie robić z tym zapotrzebowaniem na gumki - powiedział w końcu.
Uniosła lekko brwi. Była uśmiechnięta a w jej spojrzeniu tkwiły jakieś pozytywne iskierki gdy na niego patrzyła. Nie prześmiewcze, a takie wyrażające sympatię do rozmówcy.
- Gdybym brała tabletki i nie potrzebowała gumek, wiedziałbyś o tym. - Wyszczerzyła na moment zęby, dobrze wiedząc, że nie o to mu chodzi. - Jeśli ta wątpliwość męczyła cię przez cały dzień, dobrze Ci tak. Masz za tą Vistę.
- No... trochę męczyła - zamyślił się trochę. - A co, Vista źle działa?
- Właściwie, to już sobie z nią poradziłam.
- Wzruszyła lekko ramionami, na tyle na ile mogła w tej pozycji. - Jak bardzo trochę?
- Byłem pewny, że uznasz mnie za napalonego tą propozycją, a by mi dokuczyć po kolacji kazać spadać.
- Wzruszył lekko ramionami.
- Może następnym razem tak zrobię. Żeby Ci dokuczyć, hmm? - Zapytała z uśmiechem. Nie wyglądało na to, że na prawdę ma taki zamiar. Z pewnością droczyła się.
- Wciąż nie rozumiem… - Coś definitywnie go męczyło. - Czemu ja? Znamy się… hm, sytuacja. Nie rozumiem - przyznał nie wiedząc za bardzo jak ubrać myśli w słowa.
- I jesteś pewien, że chcesz wiedzieć? - Uniosła lekko brwi przy pytaniu. Nie przestawała głaskać chłopaka.
- Mhm…
- Hmm… gdybyśmy spotkali się w innych okolicznościach. Powiedzmy dwa tygodnie… przynajmniej z mojej perspektywy… dwa tygodnie temu na, na przykład dyskotece. Myślę, że mogłoby skończyć się tak samo jak teraz. Jesteś przystojny i masz dobre poczucie humoru. Emmm… no wiesz, coś takiego co przyciąga uwagę.
- Wyglądała na lekko zmieszaną przy ostatnim zdaniu. Prawienie komplementów raczej nie leżało w jej naturze. - A, że spotkaliśmy się w takich. Ja nie mam nic do stracenia. Jestem więźniem w złotej klatce. Zwariuję w niej, jeśli zdążę. Powiedzmy, że równie dobrze jutro mogę się im znudzić. A Ty, jesteś jak żołnierz na wojnie. Też możesz niewiele zdążyć. Dlaczego więc nie próbować zdążyć zaczerpnąć jak najwięcej miłych chwil? Bałam się Twojej odpowiedzi na moje pytanie… - nie wyjaśniając jednak dlaczego urwała wypowiedź.
- Chyba rozumiem. Carpe Diem. Chwytać życie ile się da póki jest, bo jutro może się skończyć. - Pokiwał lekko głową.
- Coś w tym stylu. Chociaż… gdybyś to nie Ty a ktoś inny, to nie wiem, czy bym chciała w taki sposób je chwytać.
- Woohoo, potrafisz schlebiać.
- Uśmiechnął się. Chyba po raz pierwszy od… Lulu zdała sobie sprawę, że ostatnio jego uśmiech widziała zanim właściwie ‘zaczęli’.
Dziewczyna najwyraźniej lekko zawstydziła się na ów uśmiech, albo po prostu próbowała ów fakt ukryć. Schowała głowę w ramię ochroniarza, trochę jakby chciała ją do niego przytulić.
- E tam. Po prostu tamci to nudziarze.- Rzuciła próbując przybrać marudny ton głosu, który zresztą był mniej słyszalny gdyż usta zasłonięte były jego ramieniem.
- A czyli to nie dlatego że jestem zajebisty? - Roześmiał się już głośno. Objął ją, choć z jakąś … rezerwą? Jakby sam ze sobą walczył, chciał i nie chciał zarazem.
- Nie. Lubię Cie i się napatoczyłeś. To wszystko. - Odparła teraz jakby coś ją… może nie ugryzło, ale z pewnością było w tym jakieś rozdrażnienie.
- Też Cię lubię, fajna jesteś. Szkoda, że… - urwał. - Szkoda, ze tak trafiłaś. - Pogłaskał ja lekko po ramieniu.
Nie odpowiedziała na to przez jakiś czas po prostu leżąc tak przytulona przez jego ciepłe ciało i milcząca.
- Czasu nie można cofnąć. Nie będę się użalać. Carpe Diem.
Też milczał, głaskał ją tylko po ramieniu.

Minęło wiele uderzeń serca nim którekolwiek z nich zdecydowało się ruszyć z jakże ciepłej i przyjemnej pozycji wtulonych w siebie nagich ciał. W końcu Grażynka zaciągnęła swojego ochroniarza pod prysznic - nie na daremne przecież kazała zabrać mu ze sobą ręcznik. I chociaż nadal uśmiechała się, ewidentnie cieszyła jego bliskością i chętnie głaskała czy droczyła się, po ich ostatniej rozmowie można było wyczuć jakiś delikatny, skrywany niepokój. Wyglądało na to, że jakaś myśl nie daje jej spokoju.

Czysta i opatulona w ręcznik zainteresowała się w końcu torbą którą dobre kilka godzin temu Aleksander przyniósł do jej pokoju. Zajrzała do środka.
Były w niej ciuchy z Zary. Wedle zamówienia, NI sprawił się tak jak oczekiwała. Sam wyszedł z łazienki chwile po niej, owinięty ręcznikiem jaki przyniósł. - Odruchowo jakby skierował się ku swoim ciuchom, jednak wstrzymał się i podszedł do pudełka z zimną już pizzą. Wziął jeden kawałek i dziabnął opierając się o biurko. Patrzył ciekawie na hakerkę.
- A kapciuszki i piżamka? - Zapytała wyjmując i zerkając na poszczególne ciuchy. Spróbowała oderwać z pierwszego z nich metkę.
- O tym nie mówiłaś - powiedział mrużąc oczy z lekkim uśmiechem. - To wziąłem tylko ręcznik.
- Tobie wystarczy ręcznik, to i tak o jedną rzecz za dużo do zdejmowania z Ciebie. - Puściła do chłopaka oczko. Zerknęła jeszcze raz do torby. - O tu są. - Wyjęła kapcie i piżamkę na wierzch. Po tym zabrała się do kolejnej metki. - Możesz przeciąć je scyzorykiem?
- Nie mam przy sobie, mam po niego pójść?
- Nie. Wydawało mi się, że otwierałeś czymś wino. Ale od czego są zęby.
- Wyszczerzyła się na moment. Po tym kontynuowała odrywanie metek, a każdy ciuch na którym ich już nie było starannie składając układała obok siebie.
Zmieszał się. I jakby… przez jego twarz przeleciała nutka rezygnacji. Skierował się ku spodniom z których wyjął scyzoryk i zbliżając się podał go dziewczynie.
Uniosła brwi w zdziwieniu. Popatrzyła najpierw na chłopaka, później na scyzoryk. Ujęła ów przedmiot w dłonie, chociaż minę miała… no cóż, sama nie wiedziała czy smucić się na kłamstwo czy cieszyć, że je naprawił. W każdym razie. Odcięła metki, teraz żwawiej i bezproblemowo. Po tym wyciągnęła dłoń ze złożonym scyzorykiem do chłopaka by go oddać.
- Dzięki. - Zaczęła wstawać z nowymi rzeczami w dłoniach.
Wziął od niej scyzoryk i spoglądał na nią z mieszaniną ciekawości i czegoś jeszcze.
Wsunęła nogi w kapcie nic nie mówiąc. Skierowała się w stronę szafki.
- Nie będziesz zły jeśli nie przymierzę teraz wszystkiego? Bardziej mam ochotę na film i pójście spać niż wciskanie się w rzeczy. Prócz piżamki rzecz jasna.
- Jasne, po co przymierzać. Film?
- Mam tylko seriale. Tak wyszło. Może któregoś nie oglądałeś… jeśli chciałbyś zostać jeszcze...

W pierwszej chwili jakby się zawahał, ale zaraz uśmiechnął.
- Jakie seriale? - przekrzywił lekko głowę zagryzając kawałkiem pizzy.
- Mr. Robot, IT Crowd i Big Bang Theory. - Dziewczyna ułożyła szybko ale dokładnie rzeczy w szafce. Dopiero wtedy odwróciła się by zerknąć na Aleksandra.
- BB Theory lubię.
- Oglądałeś całe czy jesteś na którymś i pamiętasz którym odcinku?
- Pytając o to Lulu zaczęła powoli zsuwać z siebie ręcznik. Nie żeby była niecną prowokatorką. Po prostu obok niej była piżama.
- Dwa sezony - Nie odwracał wzroku prześlizgując nim po kragłościach jakie odsłonił ręcznik.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Wyglądało na to, że chciała coś powiedzieć, ale zamiast tego przygryzła lekko wargę i chwyciła za piżamę. Wsunęła ją na siebie. Choć nieśpiesznie.
Po tym obudziła kompa i najwyraźniej zaczęła na nim włączać wskazany serial i sezon, ustawiając monitor tak by można było oglądać z łóżka. Odezwała się dopiero gdy wszystko było gotowe i wystarczyło nacisnąć enter.
- Odniosę ręcznik do łazienki.
Pokiwał głową sadowiąc się na łóżku.
Wyszła więc na chwilę, zamykając za sobą drzwi. Gdy ponownie się otworzyły skierowała się wprost w stronę biurka. Ujęła niedopity kieliszek wina i razem z nim usiadła na łóżku obok NI. Upiła kilka łyków po czym przesunęła go w jego kierunku.
- Hmm? - Brzmiało jak “chcesz trochę?”.
Wziął od niej kieliszek i upił spory łyk.
- A Ty sezon 3 widziałaś?
- Tak. Ale to bez znaczenia. Lubię oglądać niektóre seriale i filmy po kilka razy.
- Mówiąc to, nie tyle spojrzała na niego, co zaczęła mu się przypatrywać.
- Umazałem się sosem, tak? - przeciągnął po twarzy widząc jej wzrok. Klapnął przy tym wygodniej na łóżku.
- Taaak. Tutaj. - Spróbowała przejechać palcem po jego nosie. - A tak poważnie. Słuchaj, wiem co możesz sobie o mnie myśleć. Ale, chcę tylko żebyś wiedział, że nie chcę Twojej krzywdy, okej?
- Krzywdy? - nie zrozumiał. Wyglądał jakby akurat to mu przez myśl nie przeszło.
- Nie ważne. - Westchnęła ciężko, po czym sama zaczęła wygodnie się układać. - Cholera. - I na powrót wstawać. - Play się sam nie kliknie.
- Leż…
- sam wstał by włączyć serial, po czym wrócił do łóżka układając się koło dziewczyny. Która niemal od razu wtuliła się w niego. Ba, kilka chwil później jej oczy powoli zaczęły się zamykać i otwierać… zupełnie jakby chciały i nie chciały spać. Aleksander głaskał ją lekko po ramieniu co zdecydowanie nie pomagało utrzymywać powiek w stanie “ON”. Wobec czego równie szybko jak podjęły walkę ze snem, przegrały ją zapadając w stan “OFF”.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline