Kazrak popatrzał na Janelle wskazał jej żeby się dosiadła i rzekł: - Co się dzieje? Jakieś problemy z tym dziadkiem który po Ciebie przyszedł?
Przytaknęła: - Potrzebuję wsparcia. Dowiedziałam się, że być może tutaj - w tym mieście - znajduje się dawno skradziona księga, niezwykle cenna dla mojego Zakonu. Miała się dostać w łapska kapłana złego boga Savrasa i podejrzewam, że dotarcie do niej będzie wymagało nieco brudnej roboty. Zdążyłam już przywyknąć do tego, że w Marsember najwięcej informacji zdobywa się za pomocą pięści i pieniędzy. Może również dojść do konfrontacji ze złodziejem - i tu nie ukrywam, chciałabym mieć kogoś takiego jak ty za plecami.
Krasnolud zamyślił się obracając kuflem w ręce - chętnie pomogę tylko jak pamiętasz szukamy tez tych dziewczynek chociaż tym zajęli się rycerze... - Czy wiesz cos więcej co może być pomocne czy raczej zaczynamy od zera?
Janella ponownie przytaknęła: - Oczywiście, życie dziewczynek jest tutaj najważniejsze.
Na chwilę zamilkła, jedna rzecz od czasu rozmowy z Mędrcem nie dawała jej spokoju. Kiedy natknęła się na wyczekujące spojrzenie krasnoluda w końcu to z siebie wyrzuciła: - Zanim przejdziemy do szczegółów, wydaje mi się, że Mędrzec nie powiedział mi wszystkiego. Księga przecież przez lata pozostawała w rękach złodzieja; dlaczego dopiero teraz miałaby mieć tak wielkie znaczenie? Niepokoi mnie to. Uznałam, że zaczniemy od razu po powrocie z wyspy - tak żeby poszukiwania nie kolidowały z naszym głównym zadaniem. Wiemy właściwie jedno - o księdze mogą wiedzieć tutejsi wyznawcy Azutha i Mystry. Jako, że była skradziona, możliwe też, że pojawiły się o niej plotki na czarnym rynku. Dobrze gdybyśmy sprawdzili oba tropy. - Jest to zbyt podejrzane... Genasii Wody, Pomroki, teraz księga która już z tego co mówisz zaginęła sporo czasu temu. Wygląda to jak przypadek ale ja nie wierze w przypadki i to wszystko może być ze sobą powiązane
Kazrak dokończył posiłek i rzekł; - dziś już tropów nie sprawdzimy bo zaczyna się ściemniać i zaraz będziemy musieli wyruszyć na wyspę |