Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2016, 14:31   #21
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Kiedy Madison dostrzegła kamerę zawieszoną wysoko na maszcie, plasnęła się w czoło. Mało brakowała, a zapomniałaby o jej obecności. Rozejrzała się dookoła szukając jakichś większych kamieni, po czym cisnęła jednym z nich w znaleziony na wysokości rejestrator obrazu. Kobieta wykrzywiła usta w grymasie niezadowolenia, gdy pierwszy kamień przeleciał tuż obok celu. Zdeterminowana rzuciła kolejnym, jednak i to nie przyniosło skutku. Nie mając już więcej broni w okolicy, zdecydowała się na wspięcie na dach i dopiero stamtąd miała dalej pomyśleć, jednak czas ją naglił.
Stanęła na dachu tuż przed masztem zastanawiając się co teraz zrobił. Presja czasu nie dała jej wielkiego pola do popisu. Z braku laku wampirzyca zaczęła potrząsać masztem, aby zrzucić kamerę z jego szczytu, jednak ten po prostu… Złamał jej się w rękach! Stalowy, długi słup został w jej drobnych kobiecych dłoniach, które z przerażenia go wypuściły. Pręt runął w dół, zrzucając z siebie kamerę, która uderzyła o ziemię. Madison nie miała czasu na przejmowanie się jakimiś głupimi zniszczeniami, tym bardziej, że poczuła ból głodu.
Sumienie ST6, rzuty: 1, 6, 5
Zero przejęcia, Humanity -1


Ruda siedziała na dachu, słup leżał marty, a czas tykał przypominając jedynie o tym, co stało się zaledwie parę minut temu. Kto normalny morduje ludzi?!
Wampirzyca szybko zeskoczyła na ziemię i podbiegła do kamery. Uszkodzony obiektyw to nie była wielka strata, więc dla bezpieczeństwa wolała zabrać cały sprzęt. Pociągnęła za kamerę wyrywając kilka kabelków biegnących wewnątrz słupa, kiedy nagle zza budynku usłyszała kobiecy krzyk przerażenia. Gwałtownie odwróciła się za siebie, jednak ściany biura zasłaniały to, co działo się po drugiej stronie. Zrobiło jej się żal koleżanki, kiedy wyobraziła sobie scenę, jaką ta musiała ujrzeć. Trzech mężczyzn, w tym dwóch nie żywych i biegające luzem psy, które pewnie częstowały się ich ciałami…

Madison biła się z myślami. Początkowo chciała iść i prosić, aby nie dzwonić na policję, przyznać się, że to ona zrobiła, tyle że… Przecież nie mogła się zdradzić. A ciała? Co by z nimi zrobiła? Poćwiartowała i dała psom do zjedzenia z wcześniej ugotowanym ryżem lub makaronem? Nie, to było chore. Całe to zdarzenie było nienormalne, wszystko, co tutaj zaszło nigdy nie powinno mieć miejsca, nie powinno się wydarzyć. Kobiecie w jednej chwili odechciało się żyć, poczuła się bezradna i winna, czuła się jak potwór w ludzkiej skórze, a krew, która splamiła jej ręce już nigdy nie będzie do zmycia. Głód narastał, a jej oczy zbyt szybko wędrowały po okolicy w poszukiwaniu ofiary. Nie chciała tego, nie mogła już patrzeć na siebie, myśleć o sobie, ani siebie znieść. Wspięła się ponownie na dach, aby od tyłu wyskoczyć przez ogrodzenie. Mając wiele na sumieniu, z ogromnymi wyrzutami i poczuciem winy, Madison uciekła niedaleko schroniska, unosząc ciężkie wieko od wejścia do kanałów, po czym zamykając je za sobą zeszła po schodach i osunęła się w dół, opierając plecami o ścianę. Podkuliła nogi i ukryła twarz między kolanami, zaciągając na głowę swój kaptur. Bała się wrócić do tego, który ją stworzył. Miała nadzieję, że zdoła tutaj się ukryć, że wszystko się jakoś ułoży...
Szeryf;
Prezencja 4: Summon (wezwanie), ST5
Rzuty: 1, 8, 8, 3, 3, 8 = 2 sukcesy

Ta dyscyplina powoduje, że wzywający wywołuje w umyśle wzywanego konieczność dotarcia do wzywającego. W tym wypadku, przy 2 sukcesach Madison czuje, że musi iść do Szeryfa. Na jego statek. Nie jest to głos w głowie. Ot takie wewnętrzne odczucie. Ale nie musisz się specjalnie śpieszyć. 2 sukcesy nie powodują bardzo silnego działania. Np przeszkody mogą Ci zabierać dużo czasu. Możesz się ociągać (ale nie cały czas, tylko gdy pojawiają się jakieś fizyczne utrudnienia np. Właz kanału, przejście dla pieszych z dużą ilością samochodów, strome podejście). Ale chęć dotarcia do Szeryfa nie zmaleje.



Madison siedziała jakiś czas i kiwała się do przodu. Nie wiedziała, co powinna zrobić, czy wrócić na jacht czy może lepiej tutaj zostać? Na początku opcja pozostania i zaszycia się była dla niej tą najlepszą, jednak po pewnym czasie zaczęła odczuwać, że powinna wrócić i przyznać się do tego co zrobiła. Być może on mógłby jej pomóc? Przecież ją stworzył, to może jednak chciał, aby żyła, może wcale się nią nie bawi? Kobieta leniwie uniosła głowę przecierając policzki. Z przerażeniem odkryła, że kilka łez płynących z jej oczu były krwią. Zaczęła się zastanawiać, czy to łzy czy choroba oczu, ale chyba nieżywi nie mogli być chorzy? Leniwie podniosła się z ziemi i spojrzała niechętnie na wylot kanałów. Wciąż się wahała, jednak powrót zdawał jej się jedyną sensowną możliwością. Coś ją tam ciągnęło, może nadzieja? Madison weszła po drabince i odsunęła właz. Wyszła z kanałów nie zasuwając go z powrotem, po czym niespiesznie, z rękami włożonymi w kieszenie bluzy, zaczęła wędrować w kierunku jachtu, gdzie mieszkał wampir, który ją przemienił. Znów czuła się głodna i miała jeszcze nadzieję, że może po drodze napotka jakiegoś pijanego głąba, z którego mogłaby się posilić i spokojnie zostawić go na ławce… Ale co jeśli okaże się, że zabiła kolejną osobę? Sama już nie wiedziała, czy wbijanie kłów jest dobrym pomysłem. Bardzo tego potrzebowała, a z drugiej strony tak bardzo było to dla niej odrażające. Jednak nie spotkała nikogo po drodze. Było jeszcze daleko przed świtem gdy weszła na pokład obszernego jachtu. Czekał na nią. Jego twarz jak zwykle nie wyrażała kompletnie nic. Prawą dłonią rozczesał jej włosy. Ten gest był taki delikatny i czuły, taki inny niż dotychczasowe. Może jej wybaczył? Patrzył z zaciekawieniem na rudowłosą. Na jej zabrudzone krwią ubranie. Swoją wielką dłoń położył na jej policzku. Kciukiem potarł ją pod okiem. Pewnie został tam krwawy ślad po wylanych łzach. Jego dłoń była ciepła. Nie wydawał się okrutnym wampirem, który ją zabił. Kojarzył się raczej z dziadkiem. Albo ojcem. Wtedy dotarło do niej to co odbijało się w jego oczach. Sprawiła mu zawód. Ich wzrok się spotkał na moment i wtedy on lewą ręką wbił w jej serce zaostrzony drewniany kołek.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline