Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2016, 15:09   #119
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Podróż przez las minęła nadspodziewanie spokojnie. Żadnych orków, bestii, ani o dziwo zwierzoludzi. Yrseldain w takich momentach zastanawiał się, czy nie jest zbyt dobry w swoim fachu.
Jedna czy dwie potyczki w ciągu tych pięciu dni by im nie zaszkodziły, a tymczasem przeszli przez głuszę nieniepokojeni przez kogokolwiek, czy cokolwiek.
Oczywiście mógł przestać zwracać uwagę na niektóre detale... nie jednak nie mógł, to by było zaprzeczenie jego dążeniu do perfekcji. Jeszcze będą mieli okazję zapolować i to go pocieszało.

Wyglądało na to, że siły Chaosu zaszły dalej niż się w stolicy Imperium spodziewano. Middenland całkiem poważnie sposobił się już do wojny, skoro nawet dzieciaki ledwo odrosłe od ziemi (wedle elfich standardów rzecz jasna), nie unikały poboru.
Chcąc w końcu odpocząć w godziwych warunkach zakwaterowali się w karczmie, całkiem przyzwoicie wyglądającej i nie tak drogiej. Elf nalał sobie piwa z beczułki i nałożył solidną porcję kapusty, lustrując innych gości tego przybytku. Znał się na ludziach, przez dekady swego życia widział ich więcej niż był w stanie spamiętać, a uprawiane zawody nauczyły go trafnego oceniania takowych.
Wypatrzywszy kolegę po fachu Liściaste Ostrze napełnił dodatkowy kufelek i przysiadł się do niego, by powymieniać wieści oraz anegdotki ze szlaku i może zasięgnąć języka w sprawach zawodowych. Yrseldain znał ten typ, łowca szukający sprawiedliwości, mający pieniądz za miły dodatek do satysfakcji. Niewielu ich było niestety. Czasami elf zastanawiał się, czy kogoś w trakcie swoich wypraw zainspirował, by pójść taką ścieżką. Miał szczerą nadzieję, że tak.

Podróż do Middenheim i dalej również minęła spokojnie, choć docierało do nich coraz więcej nieciekawych wieści. Nie mogli się tam zatrzymać, gdyż czekało na nich Salzemund. Elf od lat nie był w Nordlandzie, ale pamiętał to miasto tak dobrze, jakby opuścił je wczoraj.
Gdy szukali noclegu skierował się więc tam, gdzie zamieszkiwał pewien gadatliwy wilk morski. Kurt przywitał go jak zawsze serdecznie i z humorem. Nie zmienił się zbytnio przez tę dekadę, no może pomijając tatuaż druchii z armatą w rzyci. Miał skurczybyk poczucie humoru i Yrseldain to w nim lubił. Jego dzieciaki z podlotków zamieniły się w prawdziwych mężczyzn, zdecydowanie synowie wdali się w ojca.
Wieczór zapoznawczy zleciał przy gorzałce i śledziku, na wymienianiu historii. Gdy ośmiu chłopa sobie popije, chyba nietrudno się domyślić na jakie tematy zeszły rozmowy.
Jednakże żarty na bok, musieli znaleźć swojego informatora. Herzog był kiedyś marynarzem, powinien więc jeszcze mieć jakieś znajomości w porcie.
-Powiedz mi Kurt, znasz może Mikrego Jorgena? - Zapytał starego druha. Nie musiał mówić nic więcej, brodacz wiedział czym parał się elf, a gdy kogoś szukał, z reguły chodziło o interesy.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline