Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2016, 16:45   #26
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Xiuxiu i Becka spieszyły po szczepionki na to przeklęte zombiactwo, którym miały nieszczęście się zarazić. Becka naprawdę bała się o ich los, wszak widać było jak kończą zarażeni, a cenny czas uciekał.
Z początku wyprawa ta szła dobrze i spokojnie, ale w pewnym momencie trasa okazała się nie być całkiem wolna od zzombiefikowanych pracowników stacji. A konkretniej, dwoje zombie stało im na drodze w korytarzu.
- Zombiaki na randce - zauważyła Becka. - Jeśli to romantyczna kolacja, to dla nas została rola menu - dodała od razu, szykując broń.
- Świat jest pełen niespodzianek, radze do tego przywyknąć. Im szybciej będziesz przechodzić ze zdziwienia do reakcji, tym większą szansę masz na przeżycie. - Wojowniczka broń miała przygotowaną, jeśli trzymanie karabinu w łapie jak misiastej przytulanki za ucho, można było tak nazwać.
Posiadająca szybszy refleks pilotka wyszła z inicjatywą i jako pierwsza strzeliła z karabinu, do lezącego w ich stronę zdechlaka. Trafiła go w obojczyk i sporo przy tym nabrudziła na podłodze, ale go tylko zraniła i delikwent nadal człapał w ich stronę. Nie uszedł jednak nawet dwóch kroków, gdy Xiu dobiła go strzałem w szyję z rail guna, nieomal oddzielając głowę zombiaka od reszty ciała.

Babka-zombie natomiast, o dziwo nie ruszyła się z miejsca. Patrząc dziwnie na Becky charczała coś sobie pod nosem.
- B... B... B...
O co kaman?

Becka przyglądała się uważnie kobiecie-zombie, starając się wyszukać ją w swej pamięci. Ona ją najwidoczniej rozpoznała, więc musiały się skądś znać. Tylko skąd? Na oko były w podobnym wieku, ale to niespecjalnie zawężało krąg poszukiwań. Becka starała się wyobrazić ją sobie w pełni zdrową, bez przebarwień, bez odgryzionego policzka i z normalnymi oczami. Przeszukiwała właśnie dawne wspomnienia, gdy...
- B...B...Bye... - Xiu wystrzeliła w zombie.
- Nieee! - Becka w tym samym momencie skoczyła do przodu i wyrzucając ręce przed siebie odepchnęła broń Xiu w bok. Ta kobieta ją znała! Zresztą jeszcze mówiła i nie rzucała się na nich, więc musiała się zarazić stosunkowo niedawno, a co za tym idzie była dla niej jeszcze nadzieja! Nie powinny jej zabijać.
Niestety tym razem to Xiu była szybsza i celnie strzeliła do zombie-laski... bardzo celnie, gdyż dostała ona prosto między cycki i trafienie rozpruwając żebra rozsadziło jej serce na niezwykle krwawą miazgę... Tak też można zabić zombie - śmiertelna rana równa się kapot. I tym jednym celnym strzałem, Xiu zabiła tę kobietę.
Becka odruchowo ruszyła do przodu. Chciała doskoczyć do ciała i sprawdzić obrażenia zombiarki, ale zatrzymała się w pół drogi zorientowawszy się w stanie nieznajomej... stanie wiecznego spoczynku.
- Cholera, Xiu! Poznała mnie, mogliśmy jej pomóc! - Powiedziała Becka z wyraźną pretensją, odwracając głowę w stronę XiuXiu.
- Przypominam ci, że sama niedługo dołączysz w jej szeregi jak się zaraz nie ogarniesz - rzuciła krótko wojownik, zawieszając broń na ramieniu.
- Ngrrryh! - Becka warknęła pod nosem, świadoma że nic już nie może zrobić.
Naprawdę nie trzeba było tak od razu strzelać. Kobieta co prawda była zakażona i ktoś bestialsko potraktował jej policzek, ale nadal kontaktowała i najwidoczniej nadal była świadoma tego co się działo... Musiał to być istny koszmar, jeszcze gorszy od ganiających za nimi zombie. Ta okropna świadomość własnej choroby i coraz bardziej zaawansowanego stawania się jednym z nich. Zimny dreszcz przebiegł Becky po plecach.
Ale przecież może dali by radę jej jeszcze pomóc? Gdyby dorwali się do odpowiedniej ilości szczepionek. A tak nawet nie spróbowali, tylko zwyczajnie rozwalili tę biedną kobietę, która naprawdę musiała przejść przez koszmar... A może właśnie ten strzał kończący sprawę, był już jedynym co można było dla niej zrobić?
Becka podeszła do martwej kobiety. Musiała się dowiedzieć kim była... a przy okazji jej identyfikator mógł się przydać. Oczywiście - uwaga na ich krew, skoro wiadomo już było, że jest ona zaraźliwa. Może bardziej zarazić już się nie da, ale kto to wie - lepiej dmuchać na zimne.
"Claudia Indygo" - brzmiało imię i nazwisko kobiety. Był tam też jakiś długi numer identyfikacyjny i oczywiście kod potwierdzający do czytników. Claudia figurowała jako "cywil", więc jej identyfikator pewnie na niewiele im się zda... Wiedząc jednak jak się nazywała, Becka szukała jej w swojej pamięci, ale naprawdę nie mogła sobie przypomnieć tej kobiety. Ostatecznie więc uznała, że albo była to jakaś krótka znajomość zawarta w stanie nietrzeźwości, albo co bardziej prawdopodobne Becka spotkała właśnie jedną ze swoich fanek... Tylko bardzo przykre były okoliczności tego spotkania... Becky było naprawdę przykro. Pociągnęła nosem i ramieniem otarła łzę z policzka.
"Roberto Terrens" - nazywał się mężczyzna i też figurował jako cywil.
Początkowo Becka miała zamiar zabrać ich identyfikatory, ale status "cywila" nie brzmiał zbyt przekonująco i pewnie mieli oni dość ograniczony dostęp. Wzięła więc tylko jego identyfikator, a jej zostawiła przy zwłokach... Aby ułatwić potem ich identyfikację.
- Długo jeszcze?! Rusz tę swoją krągłą dupę, bo nie mamy czasu na urządzanie pogrzebu - rzuciła Xiu, która wyminęła już Beckę i czekała przy kolejnym zakręcie korytarza.
Pilotka wstała i rzuciła jeszcze okiem dookoła, ale w tym pustym korytarzu nie było nic, czym mogłaby przykryć ciała. Bez słowa ruszyła dalej, przecierając ramieniem lekko załzawione oczy. Tak, szybkie dobicie to jedyne co mogli zrobić dla Claudii. Tak, właśnie tej myśli należało się trzymać. I lepiej było wziąć się w garść, bo tak jak Xiu powiedziała, jeśli nie zrobią tego co mają zrobić, wkrótce i one dołączą do grona zombie... a to jak widać stopniowy i bardzo przerażający proces.
 
Mekow jest offline