Feliks Feldman
Feliks bez słowa ruszył za Monique na korytarz. Jego twarz wyrażała jednak zadumę. Wykonywał nerwowe ruchy jakby nagle zrobiło mu się za ciepło i za ciasno. Dopiero na korytarzu wyraził swój sprzeciw:
-Wybaczcie moja niepewność, ale chyba zdajecie sobie sprawę jak nie na rękę jest mi pobyt w miejscach o dużej ilości par oczu. – powiedział szukając czegoś na ziemi wzrokiem.
-Tak sobie myślę, że może poczekam na Was na zewnątrz. Może i jestem świadkiem porwania Bertrama, ale jak wspomniałem wcześniej, nie rozpoznałem twarzy napastników. Tak, więc nie dysponujemy żadnymi dowodami na to, że ten Niemiec ma coś wspólnego z tym porwaniem. Co prawda miało ono miejsce na jego terenie i napastnicy przyjechali samochodem marki BMW, ale to jeszcze nic nie znaczy. Nie wydaje mi się też, aby zorganizowanie wyprawy wojennej z rozwścieczonym klanem Gangrel na czele było owocne w skutkach. Jeżeli nie będziemy postępować dyskretnie wypłoszymy go tylko. Osobiście sugerowałbym udanie się tam w małej grupie wcześniej informując kogoś ważnego o tym, co, gdzie, i dlaczego robimy. Chociaż jak już wspomniałem wcześniej sądzę, że gra toczy się na wyższych szczeblach, a Karl znalazł się w niej przypadkowo. Tak czy inaczej zrobicie to, co uznacie za stosowne. Ja poczekam na Was na zewnątrz. Na Was, i na decyzje, jakie podejmiecie. A tym czasem, borem lasem.
Upewnił się jeszcze raz, że jest szczelnie okryty płaszczem. Skłonił się w stronę swych towarzyszy i ruszył powoli, jakby ostrożnie w stronę wyjścia.
__________________ Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje. |