Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2016, 18:12   #27
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
To nie był koniec bliskich spotkań, z żywymi trupami, tego dnia i Xiuxiu zaczynała mieć szczerze dość parszywej roboty jaka jej przypadła w udziale. Podczas przemierzania opustoszałych (pfff chyba tylko w płonnych nadziejach) korytarzy, farbowana usilnie starała się sobie przypomnieć, pod jakim pretekstem Leena wciągnęła ich głębiej do całej tej zainfekowanej rudery. Pamięć jednak, pokazała wojowniczce środkowy palec, pozostawiając wspomnienia osnute krwawą mgłą poległych zombie.

Sprawdzając położenie na komputerze Doca, upewniła się, że za następnym skrętem będą u celu. Przynajmniej tyle z tego dobrego, że nie zgubiły się pośród pajęczyny odnóży stacji. Kobieta zapamiętała by podziękować mężczyźnie za pożyczenie urządzenia… i upomniała samą siebie, by go nie zniszczyć podczas wycieczki, chowając bezpiecznie kartę do ukrytej kieszonki pod zbroją.

Gdy dwie uzbrojone załogantki Feniksa, zbliżały się do mety. Do ich uszu doszło ciche szuranie nogami i postękiwanie nieumarłych. Byli blisko… w licznej grupie.
No, żesz kurwa jego mać… czy ja wyglądam jak bezpłatny, pierdolony automat z amunicją?
Xiu dała znak partnerce, by miała broń w pogotowiu i trzymała się lewej ściany, podczas gdy sama ruszyła prawą stroną. Gdy kobiety wyjrzały ostrożnie zza zakrętów dostrzegły na skrzyżowaniu prawdziwy korek. Wojowniczka doliczyła się pięciu kołujących w tę i we w tę, zaś u pilot, na szczęście, tylko trzech. Niby nie najgorzej, ale różowo, jak włosy Xiu, też nie było.

Olbrzymka schowała się za winklem, zastanawiając się nad tym co zrobi dalej, gdy nagle usłyszała znajomy i jakże wielbiony przez wszystkich głos SI.
”To są chyba jakieś pieprzone, kosmiczne jaja…”
Dobra… tylko spokojnie, czas na jakieś działanie, zanim wyświetlane cipsko nie ściągnie swoim jazgotem większej ilości umarlaków.
-Przechodzimy na drugą stronę, strzelamy w prawo… raz, dwa, trzy! - kobiety wyskoczyły na środek skrzyżowania oddając dwa szybkie strzały i chowając się za ścianą po drugiej stronie.

Umarlak postrzelony przez Xiu nie zdążył się nawet odwrócić, gdy jego łeb wyparował, Becka również zaliczyła piękne trafienie, wyrywając dziurę na wylot, w brzuchu umarlaka, ale ten najwyraźniej nie poczuł, że czegoś mu brakuje, bo warknął gniewnie ruszając w powitalnym pochodzie, razem z dwiema falami z obu stron.

-Jeszcze raz na moją stronę… raz, dwa… TRZY! - kobiety wychyliły się celując i wymierzając. Pilotka posłała dziurawca na ścianę, robiąc z niego trójwymiarowe grafitti, natomiast wkurwiona Xiu pieprznęła swoim zaciętym karabinem o ścianę, skutecznie odcinając, nieposłusznego delikwenta, który na długo zapamięta, by tego ponownie nie robić. -No… masz działać… - olbrzymka zwróciła się do swojego „deszczowca”, cofając się w głąb korytarza i wciskając w rękę towarzyszki znaleźną kartę. -Otwórz drzwi, zajmę się resztą. - poleciła, wcelowując w najszybszego zdechlaka.

- Proszę o identyfikację. Czy jesteście sabotażystami? - spytał hologram, tępo patrzący się przed siebie.
- Nie, nie jesteśmy. - odpowiedziała Becka, zbliżywszy się do hologramu i nie tracąc cennego czasu, rozejrzała się za odpowiednim czytnikiem.
W tym samym momencie, Xiu syknęła z bólu, a lufa broni podskoczyła do góry ostrzeliwując podwieszone świetlówki. -Niech to chuj… - warknęła łapiąc się za bolącą rękę.
- Więc kim jesteście? - spytała holograficzna panienka, spoglądając w stronę pilot. - Proszę o identyfikację.
- Jesteśmy dostawcami. Przylecieliśmy z dostawą, ale teraz potrzebujemy leków, bo na stacji panuje epidemia. - odpowiedziała Becka i pokazała otrzymany od Xiu identyfikator.
“Między innymi… epidemia” - dodała w myślach. Guzik wiedziała o poziomie i rodzaju tej SI, ale robiła ona wrażenie, więc wolała nie kręcić, jak z byle komputerem, gdy tymczasem wojowniczka osłaniająca jej plecy, powaliła, tym razem celnym, strzałem następnego szuracza, wesoło przy tym wiwatując.
- Jesteście cywilami, nie jesteście upoważnieni… - naczelna dziwka pokładowa, nie rezygnowała z dalszego trucia dupy. - Proszę opuścić stację…
-SZYBCIEJ KURWA, NIE ROMANSUJ Z TĄ PIPĄ! - Xiu cofnęła się nie wiedząc, czy ma strzelać, zmienić broń, czy uciekać.
Becka widząc, że z SI się nie dogada, a zamki strzegące tajemnic laboratorium to najzwyklejsze w świecie elektromagnetyczne panele na kartę, przejechała identyfikatorem otwierając upragnione wrota.
- Witam doktorze Nazan. - przywitał kobiety, cichy głosik z panelu.
- Ty nie jesteś doktorem Nazan… - odezwała się z wyrzutem SI.
Zanim obie kobiety schowały się bezpiecznie w laboratorium, Xiu posłała na ziemię rozpołowionego na pół zombiaka, który ochoczo zaczął się czołgać, jakby nie zrażając się tym, że zostawił za sobą, swoją lepszą połowę.
- Ale on nas przysłał. - odpowiedziała krótko Becka do zamykających się drzwi, mimo wszystko starając się zachować dyplomatycznie.
Czwórka zawiedzionych, z powodu straty posiłku, zombie przykleiła się do szyby, niczym dzieci do wystawy z zabawkami. Drapiąc i liżąc szkło, w nadziei, że te je przepuści.

Załogantki były bezpieczne… na razie.
- Po co z nią gadasz, przecie to komputer… - rozbawiona Xiu zawiesiła broń rozglądając się za lodówką, albo gablotą gdzie mogliby trzymać medykamenty. Od adrenaliny, dostała lekkiej zadyszki, choć w ogóle się nie zmęczyła.
- Ale nie taki zwykły… - odpowiedziała Becka, szukając tego czego tak bardzo potrzebowały.
- Skoro po wyłączeniu, przestaje gadać, to jest zwykły… - zabłysła logiką wojowniczka, przeszukując podwieszone szafki.
- Meh. - mruknęła Becka. - Myślisz, że szyba długo wytrzyma? - rzuciła, skupiając się jednak głównie na poszukiwaniach.
- Jeśli zombiak, nie rzuci w nią granatem to powinna… - odparła znad lodóweczki w której znalazła to… czego obie szukały.
- Nie macie upoważnień, by tu przebywać/ - usłyszały obie głos SI w labie, choć nigdzie nie pojawił się jej hologram.
- Już wychodzimy - odparła z irytacją Becka. - Masz coś? - spytała Xiu z nadzieją w głosie, na widok jakiejś strzykawki.
- Morda mi tam… - wojowniczka powoli zaczynała mieć dość wyświetlanej cipci. - Jedna szczepionka i… e coś nie wiem co to, ale może się przydać. - wskazała na gadżet znaleziony w szufladzie. - Bierzesz teraz, czy jak będziemy w miarę bezpieczne? - Xiu wskazała na strzykawkę, wyciągając z nią rękę w kierunku pilot.
Becka nie zastanawiała się długo, sądząc, że im wcześniej się wyleczy i uodporni tym lepiej.
- Najchętniej wezmę od razu. - odpowiedziała.
- Jak wolisz. - kobieta podała antidotum pilotce, zabierając przy okazji ustrojstwo, które jeśli się nie przyda Docowi, to przerobi go na części dla czajniczka.

- STOP! - powiedziała Si, nim użyto zastrzyku. - Jeśli to zrobicie, złamiecie paragraf 7, a wtedy jestem zmuszona was powstrzymać. - odezwała się perfidnie komputerowa lafirynda.
- Aaa, paragraf 7, faktycznie. Nie będziemy łamać przepisów. - powiedziała Becka głośno i wyraźnie. Oczywiście osobiście przepisy miała głęboko gdzieś, ale skoro ta SIksa miałaby włączać alarmy, blokować drzwi, albo co gorsza wysłać na nie jakiegoś cyborga, to Becka stanowczo mogła się jeszcze wstrzymać. W końcu miały jeszcze parę laboratoriów do zwiedzenia, a na stacji byli też i inni. Oczywiście szczepionkę schowała w bezpieczne miejsce, tak aby jej nie zgubić i nie uszkodzić. Nie pierwszy raz chowała coś między piersiami i wiedziała, że na tym miejscu może polegać... nawet jeśli pod swoją lekką zbroją miała na sobie tylko stanik.
- Myślisz, że tego nie widzę? - oburzyła się SI i dało się słyszeć wyraźną pracę kamery pod sufitem, robiącą chyba właśnie zbliżenie strategicznego miejsca na ciele Becky... na co zaskoczona blondynka stanęła nieruchomo z lekko otwartymi ustami, aby dopiero po dłuższej chwili zakryć swoją prywatną strefę.

Zwiastujące rychłe kłopoty, ciche “Psssssss” rozległo się nad głowami obu kobiet, gdy ze zraszaczy przeciw pożarowych zaczął wydobywać się jakiś… gaz, dym, dwutlenek węgla, COŚ… używany w celu zniwelowania pożarów?? Dziewczyny zgodnie stwierdziły, że miały mały problem…
- Odwrót. - mruknęła Becka, zapinając w pośpiechu zbroję. Doskoczyła do drzwi kucając i pozostając nisko - skoro gaz czy coś leciało od góry. Zombie już na nich czekały za drzwiami, ale nie miały innego wyjścia. Przed ich otwarciem pilotka przygotowała broń i posłała Xiu pytające spojrzenie.
- Otwieraj i spadamy. - kobieta zmieniła swój karabin, na przerobiony wyrzutnik, przysięgając sobie, że znajdzie pierdolony dysk twardy tej niewyruchanej pindy i naszcza mu prosto na styki.
Nie tracąc więcej czasu, Becka przystawiła kartę do czytnika.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline