Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2016, 10:58   #102
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację

Lotte

Wcześniej, jeszcze na MSC Poesii zauważyła, że śmierć brata w jakiś niewyjaśniony sposób zwiększyła jej zdolności paranormalne - mogła próbować sczytywać innych ludzi, podobnie jak Daniel - choć siła tej umiejętności nie była przytłaczająca. Zdawało się, że nie tylko to odziedziczyła po bliźniaku. Jej panowanie nad bronią prawie nigdy jej nie zawodziło… czy mogło to być tylko szczęście? Być może tak. Tak czy tak, nie opuściło ją w tym momencie. Co prawda pierwszy strzał z sig sauera chybił celu, a kula wroga dosięgnęła jej ramienia, płytko rozrywając skórę i niewielką część mięśnia, jednakże gdy ciągnęła spust za drugim razem, z nicości wybuchnął potok krwi. Pocisk trafił szyję Konsumenta, a potoki krwistej cieczy z tętnic szyjnych wystrzelił, jakby z fontanny.

Dzięki adrenalinie Lotte nie czuła ani zimna, ani bólu - prędko rozerwała materiał bluzki i owinęła ją sobie wokół rany. Zatamowała krwawienie.

Wygrała! Przechytrzyła terrorystę. Dzięki sprytowi obroniła życie swoje, a pewnie i Edmunda. Mimo wszystko… nie czuła radości. Przykucnęła, ciężko dysząc. Kwas mlekowy palił w łydkach i udach. Nie zwracała na to jednak uwagi. Miała wrażenie… że o czymś zapomniała.
- Nie - mruknęła do siebie, szeroko otwierając oczy z niedowierzania. - Nie, nie, nie…

Krzyknęła ze zgrozą, nawołując Edmunda i Katherine. Zebrała się prędko w sobie, po czym niewprawnie wystartowała w kierunku szczytu. To nie mogła być prawda, nie mogła być prawda…


Imogen

Imogen Cobham. Córka, siostra, ciotka i szwagierka. Detektyw śledczy IBPI. Nieustraszona awiatorka. Kobieta sukcesu… może nie do końca. Ale na pewno w tej chwili.

Manewr, który wykonała, na pewno trudno było znaleźć w podręcznikach instruktażowych. Nie tego uczyła się na studiach. Ciało dziecka w niczym nie pomagało. Miała jednak jedną robotę do zrobienia i - Bóg jej świadkiem - wykonała ją perfekcyjnie. Motorówka wytrącona z kursu zaryła o tafle morza bokiem, kilkanaście metrów pruła po falach krawędzią, niczym łyżwa na lodowisku i wywróciła się. Snajper u boku Imogen nawet nie drgnął, okazał się niepotrzebny.

- Tak! - krzyknęła z euforią. Tylko delikatnie zaryła płozami o morską pianę, zanim wystrzeliła w przestworza. Czuła się jak orzeł, drapieżnik na firmamencie, który wypatrzył swoją ofiarę, zanurkował i zwyciężył.

Problem pojawił się, kiedy przypomniała sobie, kim jest jej ofiara. Andreas Dircks był ostatnią osobą na ziemi, której chciała zaszkodzić. Zauważyła go w odmętach morskich fal. Próbował zaczerpnąć powietrza, desperacko machał rękoma. Reflektor skierowany na jego twarz ukazał agonię. Imogen momentalnie ujrzała oczyma duszy scenę na MSC Poesii, gdzie Romanova więziła ich i torturowała. Dircks wydawał się tak bardzo podobny do tamtego Dircksa. Jedynie rola Imogen zmieniła się. Nie była już towarzyszem w niedoli, lecz oprawcą.

Wnet Andreas przestał ruszać rękami i poszedł na dno. Imogen wygrała…

… lecz czy warto było?


Lotte

Lotte rzęziła, gdy dotarła na miejsce. Ujrzała powalonego olbrzyma. Wystarczył jedno prędkie spojrzenie, by ocenić, że Edmund wpierw rozerwał mięśnie obu łydek, a kiedy monstrum padło, wyszarpnął jego wielkie, wciąż bijące serce.

Problem leżał gdzie indziej.

Na samym początku, kiedy przybyli na miejsce, było czterech Konsumentów. Pierwszego - łucznika - sama zabiła. Drugiego - niewidzialnego - również zdjęła. Trzeciego - elektronika - wykończyli Edmund i Katherine. A co z... czwartym? Tym, który stał obok syreny? Lotte obawiała się, że tak jak jej plan biegu w dół stoku zakładał odwrócenie uwagi niewidzialnego, tak i ich był podobny. Monstrum i oprawca Takeshiego mieli za zadanie jedynie przyciągnąć ich uwagę… kiedy kolejny, zapomniany terrorysta dokończy robotę.

- Nie! - krzyknęła rozpaczliwie. Czwarty Konsument trzymał łuk z naciągniętą cięciwą. Lotte wyszarpnęła pistolet, lecz było za późno. Strzała pomknęła do syreny. Przebiła jej serce. Sierp księżyca świecił jasno na niebie. Krew kobiety popłynęła wartko po skale.

Konsument opadł na kolana, po czym odchylił głowę ku niebu i roześmiał się przeraźliwie. Ciarki przeszły po plecach Lotte. Odruchowo złapała za ranę na ramieniu.

Wtedy też świat zaczął się kończyć.


Imogen

Imogen wpatrywała się w odwróconą łódkę, kiedy nagle rozległ się ogromny trzask.

Przeraźliwy.

Hieratyczny.

Ogłuszający.

Rozdzierający.

Monumentalny.

Gwałtownie wyszarpnęła słuchawki. Kosteczki kołatały w uchu środkowym. Zaczerpnęła gwałtownie powietrza, wznosząc się nad wyspą.

Wyspa Wniebowstąpienia ożywała.

Skały pękały. Drzewa zwalały się. Zwierzęta uciekały, przejęte paniką. Budynki trzeszczały, rozłupywane siłą tektoniczną. Wieża lotów, z którą niedawno łączyła się, przechyliła się na bok, z całych sił próbując utrzymać się w podłożu.

Wyspa Wniebowstąpienia budziła się.

Fale nabrały na sile, jednakże nie uderzały o grunt, wręcz przeciwnie. Poruszający się ląd tworzył ogromne, kilkunastometrowe bałwany. Serce Imogen stanęło, gdy ujrzała, jak tsunami rusza na MSC Poesię. Statek jedynie dzięki miłosierdziu opaczności utrzymał się na powierzchni, morze popchnęło go jednak z niewyobrażalną prędkością w kierunku horyzontu. Kotwica nawet nie zamierzała oponować.

Wyspa Wniebowstąpienia wznosiła się.

A Imogen była prawdopodobnie w najbezpieczniejszym miejscu, jakie tylko mogłaby sobie wymarzyć.
To znaczy - tak sądziła do czasu, kiedy blisko tonowa bryła piaskowca wystrzeliła w niebo, mijając ją jedynie o kilkadziesiąt metrów.


Lotte

Śmiała się. Patrzyła ze szczytu Zielonej Góry, jak wszelkie szanse na przeżycie nikną w oparach absurdu. Nie mogła przestać rechotać. Objęła skronie, obracając się dookoła własnej osi.

Głos Talli dźwięczał w jej głowie. Słowa, które wypowiedziała po starciu z Sarameddą, gdy stoczyły ze sobą pojedynek duchowy.

Cytat:
"Jesteśmy w sercu. W jej sercu. Mój Boże, wszyscy zginiemy. W samym środku. To oczywiste. Jak mogłam o tym nie pomyśleć? Ona jest wszędzie. Ten ogrom, ona…"
Wtedy Tallah westchnęła głęboko, po czym zemdlała.
Łzy cisnęły się do oczu Lotte.
DLACZEGO JEJ NIE POSŁUCHAŁA?!

Jesteśmy w sercu, w jej sercu.
Zielona Góra była piersią Scylli. Sercem, które zaczęło bić, gdy splamiła je krew jej dziecka, syreny.

Ona jest wszędzie. Ten ogrom, ona…
Scylla była wszędzie na Wyspie Wniebowstąpienia. Scylla była Wyspą Wniebowstąpienia.
Jej truchłem, zwłokami, które unosiły się na oceanie przez eony. Kurz zaczął je pokrywać, aż zeskorupiał. Pojawiła się gleba, potem rośliny, zwierzęta, ludzie.

Cytat:
OPACZNA SKAŁA WŚRÓD FAL WZBURZONYCH
CHOĆ NIE MA LĄDU, I TAK DŹWIĘCZĄ DZWONY
Lotte śmiała się. Pieprzona przepowiednia już w pierwszych dwóch słowach określiła naturę wyspy, a ona to przeoczyła.

Scylla budziła się pod jej stopami, a ona nie mogła nic uczynić.

- Lotte, na miłość boską! - krzyknęła Katherine. - Chodź, przetrzymaj Takeshiego. Muszę wyjąć telefon.
Visser obróciła się o 180 stopni z wyrazem mordu w oczach. Na w pół oczekiwała, że blondynka wyjmie selfie sticka i zacznie robić sobie zdjęcia aparatem w komórce na tle Apokalipsy.
- No chodź! - wrzeszczała Kate. - Muszę zadzwonić do rodziny.
Chodziło jej o ostatnie pożegnanie. Lotte rozumiała to.
- Imogen ma pieprzony helikopter, uratuje nas!

To zmieniało postać rzeczy.


Imogen

Imogen była rozdarta.

Telefon zamarł jej w dłoni.

Musiała wybierać.

Lotte, Edmund, dogorywający Takeshi i klony bratowej.

Lub jej własne ciało, Camille i zwłoki Armanda.

Jako że Katherine była praktycznie nieśmiertelna, posiadając jednego klona w Londynie, a Armand nie żył, sprowadzało sie to do: Lotte i Edmund, czy Camille i jej ciało.

Imogen nie mogła się rozdwoić i wszystkich uratować. A nawet jeśli, musiała wybierać, gdzie pojawi się najpierw. Jeżeli nie byłoby najrozsądniej po prostu uciec...

A świat pękał w posadach.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 31-05-2016 o 23:47. Powód: źle zatytułowany fragment
Ombrose jest offline