Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2016, 10:01   #142
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
O dziwo na Ashforda najbardziej podziała obecność Aldony.
„To wszystko, całość trudów związanych ze sprawą ginących dzieci… na nic”. Spojrzał na Madame Fanchon - to wszystko była jej wina. Nie mógł uwierzyć, że Tremere tak po prostu zdradziła wampirzy ród. Przecież była jedną z założycielek Camarilli!

JD usiadł na jednym z krzesełek, jak gdyby przyszedł tu tylko po to, aby obejrzeć mecz.
„Czy naprawdę są gwardzistami Lilith?”, pomyślał. „Istoty, która już dwa razy pokazała, że jeśli chce, może zwyczajnie sobie zniknąć? Taka osoba raczej nie potrzebuje ochrony… lecz to rzecz jasna nie jest zwyczajna okazja. Aby zabić Kaina nie będzie mogła uciec.”
Ashford rozejrzał się, starając wśród setek Kainitów dojrzeć Marcusa. Zastanawiało go również, czy ktoś już go rozpoznał.
„Minęło wiele godzin od wezwania Kaina. To więcej, niż niezbędne minimum, aby najważniejsze, najpotężniejsze persony Camarilli pojawiły się tutaj. A może nawet i Przedpotopowcy. Tylko jaki mogło mieć zasięg?”

A może przeceniał rangę sytuacji? Tylko jak mógłby rozpoznać tych najstarszych? Większość pewnie wyglądała jak pozostali - nie licząc pewnych wyjątków.
Akurat na płytę boiska z lewej strony weszło około ośmiu nagich, umięśnionych mężczyzn, którzy nieśli na swoich barkach złota lektykę. To musieli być śmiertelnicy, bo wampiry zaczeły krążyć wokół nich pożadliwie. Wtedy jednak zasłonki w lektyce rozsunęły się, a JD dojrzał... Kleopatrę!

[media]http://2.bp.blogspot.com/-U7GkWZhNZyc/TZAUXIJjTmI/AAAAAAAAJ6c/DSevS_jnE7A/s1600/elizabeth-taylor-in-una-scena-di-cleopatra-10945.jpg[/media]

Aż trudno uwierzyć oczom. Czy mógł to być Kain?! Postać Kleopatry wręcz dosłownie była wyjęta z innego świata, innej epoki… i JD rzecz jasna nie spodziewał się jej ujrzeć. Chyba, że był to jedynie przebieraniec, który z jakiegoś powodu zechciał przybrać tożsamość starożytnej egipskiej władczyni.

Wtem jeden z wampirów - mężczyzna z brodą, odziany w surdut i wyglądający jak Abraham Lincoln - podszedł do lektyki i z premedytacją zaczął rozrywać na kawałki tragarzy Kleopatry. Po chwili przyłączyli się do niego pobratyńcy. Lektyka upadła głucho na ziemię.

- Crone i Augustus, ta dwójka nigdy nie przegapi okazji żeby sobie dopiec. Nawet mimo zakazu ojca. - odezwał się chropowaty głos niedaleko. Graham Brandt!

Nosferatu był sam, ubrany w długi, sztormowy płaszcz i jakiś wysłużony, szary kapelusz. Tym razem Zelda nie mogła mu towarzyszyć. Pewnie skończyłaby tak samo jak sługusi Crone.
- Myślałem, że Lilith to Crone - odparł JD. - Czy to możliwe, że Kain jest wśród nas już teraz?
- Nie wiem... - przyznał Nosferatu - Może tak być, że wyczujemy go od razu, a może się okazać, że nikt nie wie jak wygląda i ten schowa się wśród nas. Pytanie czy jest w stanie oszukać Matkę Nocy.

JD cały czas się rozglądał i wreszcie zobaczył Marcusa oraz Johna. Nie zauważył ich wcześniej, bo Gangrele zajęli wiatę dla sportowców poniżej sektora H. Brujah dostrzegł ich dopiero, gdy wysunęli się nieco na boisko. Marcus rozmawiał z kimś, kto stał we wiacie, a kogo JD nie mógł dostrzec. Wydawał się wzburzony.
- Gdzie jest Zelda? - zapytał JD, nie spuszczając z oczu Marcusa. Zastanawiał się, czy opuścić Grahama i ruszyć na spotkanie z Gangrelami. Tak naprawdę nie miał na to ochoty, lecz informacja, kto wzburzył Linda, mogła w przyszłości okazać się pomocna.

- Została w domu. Nie mówiłem jej... że pewnie już nie wrócę. - rzekł Nosferatu.

Tymczasem spór Marcusa przybierał na sile. Najpierw pokazał palcem na Mary, potem pokazał środkowy palec osobie spod wiaty i odwrócił sie doń plecami. Stał teraz wpatrując się w zgromadzenie wampirów na środku boiska. Nawet Mały John wydawał się próbować odwieść go od jakiegoś pomysłu. Gdzieś po drugiej stronie stadionu rozległo się przeszywające wycie.

- Wyjec. Mówi, że Kain nadchodzi - rzekł Graham.
- Bardzo dobrze jesteś obeznany w tutejszym towarzystwie - odparł JD. - Co zamierzasz zrobić? Chodź - rzekł, po czym pociągnął swojego towarzysza w dół, gdzie miał nadzieję dojrzeć sylwetkę oponenta Marcusa.
Nosferatu jednak pokręcił głową.
- Mam zamiar stąd uciec, gdy tylko wybije 20.00. Nie jestem wojownikiem, tylko uczonym. - rzekł, a po chwili zasępił się - Chyba że Kain każe nam walczyć.
- Ta dwudziesta to jakaś specjalna godzina? - zdziwił się Ashford.
- Spytaj Kaina.
Wtem Marcus wyrwał się do przodu w kierunku Mary. Nim jednak zdążył dobiec do “pierścienia” Lilith, złapał go Mały John i jeszcze jakiś wampir - wyglądający jak drwal - wielkie, brodate chłopisko w kraciastej koszuli i jeansach. Marcus zawył wściekle, co tylko rozbawiło obstawę Matki. Ta zresztą nawet nie spojrzała w kierunku Gangrela. Wpatrywała się w przejście pod sektorem B. Najwyraźniej to tamtędy miał wkroczyć Kain.

JD spojrzał ze smutkiem na Marcusa.
"Przecież powiedziałem ci, że przejęła jej ciało. Dopiero teraz to do ciebie dotarło?", pomyślał.
Przygotował broń. W każdej chwili ta gigantyczna ustawka mogła ruszyć z kopyta, a nie chciał zostać zabity przez nieuwagę. Wpatrywał się to w Lilith, to na przejście pod sektorem B. Doszedł do wniosku, że pozostaje mu czekać na dalszy rozwój zdarzeń.
 
Ombrose jest offline