Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2016, 18:11   #87
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
DZIATKI KUKURYDZY

Ilość mocy jaką wylała na dzieci Jadwiga Bass była zatrważająca. Legendarna Teściowa potrafi zatrząść posadami rzeczywistości i właśnie ten efekt został osiągnięty, gdyt o Jadwiga poczęła nauczać dzieci dyscypliny. Swojej własnej dyscypliny. Już po chwili dzieci przeobraziły się zarówno duchowo jak i fizycznie w wierne sługi i popleczników Bassowych. Chłopiec przywdział czarne szaty z czarnym kapelusikiem, a w rękach zamiast zabawek zaczął nosić sierp i jedno z "dzieł" leninowskich. Dziewczynka przywdziała natomiast podobne szaty i również wzięła w ręce sierp, bo młotka ciężko było znaleźć w kontinuum czasoteściowowym.

Czas mijał całkiem szybko kiedy to do drzwi ktoś zapukał. Jadwiga otworzyła drzwi, ale zamiast swojej sąsiadki zobaczyła parę policjantów. Ci jakby lekko wystraszeni pytali, czy czegoś Jadwiga Bass nie widziała, ale po spojrzeniu pełnym troski zrezygnowali i sobie poszli. Jadwiga wyjrzała przez okno i widziała jak matka tych szkrabów jest pakowana do suki policyjnej, a w czarnych workach wynoszony jest jej mąż. To cwaniara jedna z tej sąsiadki - podrzuciła dzieciaki! Dobrze, że teraz są zdyscyplinowanymi sługami Legendarnej Teściowej. Jednak trza było ruszyć jakoś na ulicę popytać, popatrzeć i w ogóle. Lub wysłać swoje sługi na zwiad.

OBRAZKI I OBRAZY

Akcja w bloku Bimbromanty zaczęła się normalnie. Lekko po ścianach Sebek poszedł odratować jak największą ilość książek, choć nie bardzo wiedział czemu i po co, bo jeszcze miał trochę głupoty we łbie. Ryszard tym czasem ruszył na ratunek dzieł sztuki co by ich niemieccy złodzieje nie zapieprzyli i nie wywieźli do Monachium, Antwerpii, czy innego Bejrutu - wszystko jedno, bo teraz to wszystko opanowane było przez semitów islamskich (w odróżnieniu od tych zydowskich, z którymi niecierpieli się). W każdym razie droga do mieszkania Obszczyfurtka nie była usłana różami, a mówiąc bardziej wprost: ktoś ostro zesrał się na korytarzu. Rozrzut to miał taki, że powinni zrobić zdjęcie i wysłać do jakiegoś ginesa, czy innego lagera. Kocięba powinien być zadowolony z tego, że miał na sobie specjalny kombinezon i nie czuł całego tego gówna. Poślizgnąć się jednak można było, więc ostrożnie przeszedł i kontynuował drogę do mieszkania.

Ostrożnie wszedł do środka i o dziwo spotkał znowu "Sebka". Wydawało się, że ten młodzieniec był wszędobylski. Może tak działał na niego gaz, który wdychał najdłużej ze wszystkich narażonych? A może to był inny "Sebek"? No jak był inny to pamiętał ostatnią rozmowę, bo trzymał przy sobie żółte, materiałowe siaty Biedry wypełnione po brzegi książkami Bimbromanty.
- Ooo, szefie, ogarnąłem wszystkie te książki. - pokazał rozradowany. Tym czasem na korytarzu rozległy się głosy, więc Sebek zamknął mordę, a i Ryszard też poszedł wgłąb mieszkania Obszczyfurtka co by go ktoś nie przydybał. Wyraźnie było słychać o czym tamte gagatki nawijają:
- Siemasz stary! Co tu robisz? Mieliśmy się spotkać w innym miejscu. I jesteś solo? Gdzie reszta?
- Cześć. Reszta czeka na zewnątrz. Za długo wam schodziło więc ruszyliśmy się sprawdzić co się dzieje. - to mówił drugi głos, ale trzeci głos był po prostu głosem Ryszarda, ale nie wypowiedzianym przez niego, a przez kogoś stojącego na korytarzu, bo przecież Ryszard nie mógł być w dwóch miejscach na raz?
- Jestem gotowy do drogi. Częstujcie się póki można. - i do tego jego własny głos zachęcał do częstowania się! Ryszard szybko spojrzał do szafy i były tam jakieś bohomazy. Można brać, ale nieporęczne to w cholerę i trzeba używać obu dłoni, żeby wszystko zabrać (lub dwie sztuki pod pachę, a resztę porzucić).
 
Anonim jest offline