Walka z wiatrakami, syzyfowa praca... jak jeszcze mogła nazwać to, co własnie próbowała zdziałać? Szalony umysł kazał jej poszukać Bruce'a i go uwolnić, jednak ilość kokonów jakie zobaczyła, patrząc w górę, w dół dookoła siebie - wyglądało to jak nieskończoność, znalezienie brata w takim gąszczu zajęłoby jej wieczność. Z drugiej strony, czy miała coś lepszego do roboty?
Uwięziona istota, którą znalazła co prawda nie była jej bratem, ale Ange i tak chciała uwolnić tę osobę. Chciała w sumie uwolnić każdego. Miała wrażenie, że wszelakie zrogowacenia i deformacje określają ilość czasu, jaką ofiara spędziła w pułapce... Ogólnie wychodziło na to, że cokolwiek grasowało w tym lesie, złapało w swe sidła wiele dusz. Ciekawe, czy znajdzie tutaj puste kokony?
Kobieta nożem zaczęła odcinać sieć, aby uwolnić mężczyznę, które znalazła, a potem chciała iść dalej i szukać... Być może do czegoś to doprowadzi? Miała dziwne wrażenie, że miejsce, w którym się znalazła, potrafi zabić. I to nie "zabić", że po prostu przechodzi się w kolejny stopień snu, zatapiając się w jego wymiarze coraz mocniej, a zabić naprawdę. Na zawsze.