Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2016, 22:59   #196
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Z trudem łapał oddech, a pot zaczął spływać strumieniami po jego czole. To miejsce znowu chciało go oszukać. Znowu wyśmiewało się z niego, nie pozwalając pójść tam gdzie nie powinien. Wiedział, że nigdy nie dotrze do dna. Nie widział wielu opcji. Musiał albo wrócić na górę, albo w końcu paść ze zmęczenia. Wyglądało na to, że nie ma innego wyboru. Mimo to nie ruszył ku górze. Nie miał zamiaru robić tego, czego oczekiwał od niego las.

Zacisnął pięść na czekanie wbitym w skałę. Zatrzymał się na moment, by złapać oddech i przemyśleć wszystko. Gdyby wrócił na górę, musiałby ponownie wkroczyć w las, a ten zabrałby go gdziekolwiek by zechciał. Innej drogi nie było. Bruce zdał siebie sprawę, że znalazł się w patowej sytuacji. Że wszyscy się w niej znaleźli. Zostali uwięzieni w tym miejscu, które robiło z nimi co sobie tylko chciało. Czekała ich jedynie śmierć.

- Chyba sobie żartujesz - wysyczał do niewidzialnego prześladowcy, a w jego oczach zabłysnęła nagle nowa determinacja. - Nie pójdzie Ci ze mną tak łatwo.

Bruce uchwycił się mocno jedną ręką czekanu i przywarł jak najbardziej do skałki, szukając najbezpieczniejszej pozycji. Gdy ustawił się odpowiednio, drugą ręką sięgnął do pasa, przy którym znajdował się odnaleziony pistolet na flary, który znalazł w obozowisku. Uśmiechnął się, przypominając sobie jak mroczna istota ustępowała pod wpływem mocnego światła. Nie widział końca otchłani, skrytego pod całunem ciemności, jednak wiedział, że ono musi tam być. Światło było jedyną bronią przed tym miejscem, dlatego liczył, że i tym razem podziała.

Wycelował z pistoletu w dno zaraz pod sobą i nacisnął spust. Miał nadzieje, że jego plan się powiedzie, a flara nie pójdzie na marne. Liczył, że gdy dostrzeże dno, będzie mógł w końcu do niego dotrzeć. Zaraz po oddaniu strzału, wykrzesał resztki swojej siły i zaczął schodzić na dół, ciągle przyglądając się miejscu w którym wylądowała flara. Musiał się spieszyć i zdążyć nim jego jedyny promyk nadziei zgaśnie.
 
Hazard jest offline