Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2016, 07:30   #33
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pogrzeb Dominiki.
Te dwa słowa skutecznie wyparły z głowy Stara wszelkie myśli o tym, co się zdarzyło parę godzin temu, usuwając w cień tak chwile spędzone z Tiną, jak i świadomość tego, że gdzieś w pobliżu pojawił się jego brat-bliźniak, Kamil.
To będzie ostateczne pożegnanie. Potem już nic... prócz poczucia straty
Powinien sięgnąć po coś mocniejszego i pozwolić, by alkohol przyniósł chwilę zapomnienia?
A może parę tabletek, które pomogą mu zapaść w sen bez snu?
Czy też poszukać pocieszenia na spędzeniu kilku godzin z Tiną?

Słowa dziewczyny okazały się lepszym 'lekarstwem', niż jakiekolwiek sposoby wymyślone przez Stara.
Primageni? Jakim cudem?
- Ilu? - spytał odruchowo, całkiem jakby Tina wiedziała zawsze wszystko.
Odpowiedź na pytanie 'w jaki sposób nas znaleźli' była mniej ważna, chociaż Star mógłby się złożyć, ze część winy spoczywa na nim.
Ale jakim cudem Kamil zdołał go wypatrzeć? Czy raczej namierzyć?
Star zatrzymał się nagle, nie zważając na Tinę, która biegła przodem. Dopiero po chwili i ona się zatrzymała.
- Powinniśmy stąd uciec - powiedział. - Możliwe, ze znaleźli mnie dzięki kryształowi.
Dotknął kieszeni, gdzie na sercu spoczywał jego kryształ.
- Gdyby mnie tu nie było, Robale by sobie poszły - dodał.
Było to pisane palcem po wodzie, ale pewien sens w tym był.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Możliwe, ale... kryształ ma też plusy. Możesz wezwać tamte Robale z wydm? A może też te z jaskini? - w jej głosie pojawiła się nadzieja - Chodźmy do centrum dowodzenia, zobaczymy ile tych paskud na nas leci.
Dziewczyna złapała Stara za ramię.
- Powinnienem stąd zniknąć - odparł Star, posłusznie dając się prowadzić. - One by polazły za mną, a ja bym je zaprowadził do posłusznych mi robali. Nasza baza by była bezpieczna.
- Nie! - zaprotestowała Tina. - Chodź ze mną... admirał na pewno coś wymyśli!
Star ruszył za Tiną.
Nie zamierzał dyskutować z upartą dziewczyną. Nie sądził, by ją zdołał od razu przekonać, a nie mieli czasu. Poza tym i tak tylko admirał był władny wydać odpowiednie polecenia.
Wiedział, co chce admirałowi powiedzieć - że należy jego, Stara, jak najszybciej wykopsać z bazy i dostarczyć - również jak najszybciej - w miejsce, w którym ten mógłby obudzić 'swoje' robale, które pomogłyby pokonać napastników.

Gdy dotarli do sali odpraw, natrafili na 3 osoby: Johna Eagla, Felitię i szefa ochrony - George’a Boltona. Tina i Star zobaczyli na wielkim ekranie za plecami admirała, że baza jest już atakowana przez 5 potworów. 20 kolejnych zawisło w pobliżu w powietrzu. Ludzie krzyczeli, strzelali, walczyli o życie... i umierali.

- Nie przetrwamy tego - powiedziała przez zaciśnięte zęby Felitia.
- Wojsko obiecało nam wsparcie, ale znając ich sympatię do nas, mogą przybyć za późno. - odparł Eagle, po czym spojrzał na Tinę i Stara - Nie powinno was tu być.
- Zgadza się - odparł szybko Star. - Jeśli ja stąd zniknę, to Robale powinny pogonić za mna. Wam dadzą spokój. Z pewnością przyciąga je kryształ. A ja powinienem się dostać do moich Robali. One mi pomogą. 'Aurora' powinna być dosyć szybka.
- Obawiam się, że możesz mieć rację, chłopcze - powiedział Eagle.
- Ale... - Tina chciała protestować, lecz admirał uspokoił ją ruchem ręki.
- Ale nie jesteś jedynym celem ataku. Primageni znaleźli naszą bazę i wątpię, by łatwo odpuścili, bo nieraz próbowali śledzić Aurorę.
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, musimy się bronić - dodał szef ochrony.
- Dokładnie. - potwierdził Eagle. - Star, czy jesteś w stanie wezwać tutaj podległe sobie Primageny?
- Mogę spróbować... - odpowiedział nieco niepewnie zapytany. - Ale nie zjawią się tu w dwie minuty.
Gdzieś w podświadomości czuł każdego 'swojego' Robala, wiedział też, ze te z plaży natychmiast przybędą na jego wezwanie. Ale pozostałe? Tego nie był pewien. Wszak najpierw musiałby je obudzić. Przynajmniej te, które były najbliżej.
- Spróbuj - powiedział Eagle.
Star chwycił kryształ i przyłożył go do serca. Przymknął oczy, po czym spróbował sobie wyobrazić swoje Robale - i te, co stały posłusznie nad brzegiem morza, i te, które jeszcze smacznie spały w kokonach.
"Do mnie!" - wydał polecenie tej szóstce, którą odziedziczył po Dominice. - "Wstawać i do mnie!" - rozkazał czterdziestce Robali, które drzemały spokojnie w kokonach. - "Wychodzić i jak najszybciej do mnie!"
To działało! Czuł to! Co prawda larwy mogły potrzebować więcej czasu, by rozwinąć skrzydła, ale zaczęły się wykluwać. Z sześciu robali na plaży, wystartowało pięć... Ranny Primagen umierał teraz.

- Dzień dobry, braciszku - usłyszał nagle Star w swojej głowie - Teraz już wiem dokładnie, gdzie jesteś.
Star wyczuł swojego brata bliźniaka, tak jak wcześniej Dominikę. Choć nie widział dokładnie miejsca jego pobytu, czuł go. Ta samo pewnie Kamil namierzał teraz jego pozycję.
To do tej pory nie wiedziałeś? - Star udał, że jest niemile zaskoczony tępotą brata. - Schodzisz na psy, braciszku. Zawiodłem się na tobie. Myślałem, ze się bardziej pospieszysz.
- Kłopoty. Duże kłopoty nadciągają - powiedział do admirała. - Jestem pewien, że niedługo zjawi się tu więcej Robali, z czego większość będzie wrogo nastawiona.
Skupił się na pozostałych larwach. Doszedł do wniosku, że jednak potrzeba ich będzie dużo więcej, niż czterdzieści czy pięćdziesiąt. Najlepiej ze trzy-cztery setki. Potem się będzie martwić innymi konsekwencjami.
- Będziemy się bronić! - postanowił admirał.
Star odprowadził wzrokiem Felitię i szefa ochrony, po czym zwrócił się do Tiny.
- A ty? Dlaczego nie idziesz do schronu? - spytał.
- Sprawdzam coś... - odpowiedziała szybko, najwyraźniej nie chciała być zagadywana. Admirał stanął za jej plecami i też patrzył na ekran.
Gdyby to była jakaś tajemnica, to pewnie by go wystawiono za drzwi. Skoro tego nie zrobiono, Star poszedł w ślady admirała i spojrzał na ekran, ciekaw, czy zrozumie, jakież to działania wykonuje Tina. Co prawda potrzebował więcej czasu niż Eagle, który po chwili odszedł i zaczął wydawać rozkazy żołnierzom przez komunikator.
Star tymczasem oglądał różne schematy na monitorze Tiny i dopiero po chwili zrozumiał, że zawiaduje ona panelami solarnymi. Po co to robiła - tego nie wiedział. Gdyby sterowała zwierciadłami, to by jeszcze rozumiał - odbite światło słoneczne mogłoby oparzyć albo i spalić atakując Robale, ale sama energia...? Nie znał jednak możliwości Bazy, a wolał dziewczyny nie rozpraszać niepotrzebnymi pytaniami.
Nie schodził do schronu, przynajmniej tak długo, jak długo nie zrobiła tego Tina.
 
Kerm jest offline