O ile sam upadek nie był dla Artura czymś wyjątkowo przyjemnym, trawa na której wylądował już tak. Była ona zdecydowanie miększa od jego łoża, a wędrówka przez miasto zmęczyła go na tyle, iż sen wydawał się być najrozsądniejszym rozwiązaniem. Niestety, najpierw chciał przeszkodzić mu w tym Ivan, a potem straż miejska i o ile nie miał nic przeciwko Smykowi, to tych drugich wolał unikać.
Ku szczęściu obu towarzyszy rozmowę wziął na siebie Ivan, a więc w ogóle do niej doszło. Z resztą w jej trakcie Aras, a właściwie Kapitan Aras, dowiedział się o sobie kilku nowych, aczkolwiek ciekawych rzeczy. Słuchał jej jednak jedynie jednym uchem, gdyż większość swojej uwagi skupił na bacznej obserwacji terenu.
Wymówka Smyka była dobra, ale w razie jej niepowodzenia myślał on już o ewentualnej drodze ucieczki. Co prawda plany te nie wybiegały poza jego pole widzenia, ale grunt to było dola Artura pierwsze 10 metrów - "Potem będę improwizował" - Dochodziła jeszcze kwestia jego stanu i ewentualnych problemów z koordynacją, ale plączące się nogi dodawały mu nieprzewidywalności. Aras spojrzał w stronę dowódcy patrolu i Smyka. Pomysł ucieczki wydawał mu się nienajgorszy, ale o wiele bardziej odpowiadało by mu powiedzenie się rozmowy właśnie tej dwójki. |