Silthrim,wczesne popołudnie, pochmurno Dojeżdżacie do miasta. Vincent jako pierwszy zobaczył że w mieście dzieje się coś złego. W niebo wzlatywały strugi dymu a w całym mieście panowało zamieszanie. W stronę anioła poleciał rój strzał. Dwie strzały przebiły mu skrzydła. Vincent zaczął opadać i gdyby nie zaklęcie Lirael, pozostałaby z niego mokra plama. Anioł leżał na ziemi z przebitymi skrzydłami a Lirael pochylała się nad nim: -Wszystko w porządku?-zapytała się z troską w głosie. |